Długo się zbierałam do tej recenzji. Wszystko przez moje mieszane uczucia na temat tego podkładu..Mowa oczywiście o Rimmel Match Perfection – podkładzie w żelu, który w ostatnim czasie stał się chyba najpopularniejszym podkładem w internecie ;). Po fali zachwytów dałam się skusić i ja..potem przeczytałam też sporo negatywnych recenzji.
Ja mam po prostu mieszane uczucia, z jednej strony jestem na tak, z drugiej na nie. Ale od początku…:D
Opakowanie: Podkład dostajemy w szklanym słoiczku. Wolę podkłady z pompką, ale tutaj domyślam się, że taka forma opakowania ze względu na konsystencję. Ogólnie nie miałabym większych zastrzeżeń gdyby nie fakt że ‘gwint’ słoiczka jest węższy niż denko i powstaje rowek. Pod koniec używania ciężko wydobyć stamtąd kosmetyk.
Zapach: Lekki, kosmetyczny, dla mnie dość przyjemny, nie drażniący.
Konsystencja: Podkład ma konsystencję lekkiego żelu i myślę, że to akurat jest ogromny plus – dzięki takiej formule jest niezwykle lekki, nie daje uczucia warstwy na skórze, tą lekkość w nim uwielbiam :). Podczas nakładania mamy wrażenie, że wręcz chłodzi skórę, tak jakby zawierał sporo wody. Pod tym względem super, inne podkłady wypadają przy nim strasznie “ciężko”.
Krycie: Moim zdaniem średnie, ewentualnie lekkie wyraźnie w stronę średniego. Moja cera nie jest idealna, podkład to absolutna konieczność dla mnie, taki stopień krycia był dla mnie wystarczający, choć np. do mocnego, wieczorowego makijażu wolę podkłady silniej kryjące. Na co dzień spisywał się jednak dobrze.
Gama kolorystyczna: Nieciekawa, ale podkład ma się teoretycznie dopasować do koloru naszej cery. Czy tak jest w rzeczywistości? Coś tam się dopasowuje..Mój odcień, najjaśniejszy Ivory, w opakowaniu wygląda na dosyć ciemny ale po roztarciu staje się jasny i w pewnym stopniu dopasowuje się do cery. Jednak nie jest to 100% dopasowanie, dla mnie był trochę za ciemny. Ivory ma moim zdaniem dość neutralny odcień, nie wpada w różowe tony.
Efekt na skórze: Ogólnie zaraz po nałożeniu efekt jest niezły, wygląda całkiem naturalnie, nie robi efektu maski. Ma satynowo-matowe wykończenie, nie daje płaskiego matu, ale nie jest konieczne przypudrowanie się. Niestety w dziwny sposób podkreśla rozszerzone pory – moje pory są trochę rozszerzone ale wcale nie jakoś makabrycznie, a czasem miałam problem żeby go wetrzeć w skórę, bo w miejscu gdzie pory były rozszerzone zostawiał puste miejsca. Może podkreślać suche skórki, ja raczej nie posiadam, ale ma do tego tendencję. Stapia się ze skórą co ma plus i minus: nie brudzi, nie zostaje wszędzie poza twarzą przy najmniejszym dotknięciu ale poprawki są raczej nie wskazane. Nie powodował u mnie błyszczenia skóry. Jest zupełnie nie odporny na wodę, większe krople mogą spowodować jasne widoczne ślady. Podczas zmywania makijażu wodą czuć jak podkład momentalnie rozpuszcza się. Ma to jednak mały plus – łatwo go zmyć.
Trwałość: Niestety nie jest specjalnie trwały, po kilku godzinach zaczyna schodzić. Zdecydowanie wolę trwalsze podkłady.
Wydajność: Klapa! Jest totalnie nie wydajny w moim odczuciu. Owszem cena nie jest bardzo wysoka, ale przecież jak na Rimmel normalna, dlatego jestem rozczarowana..W tej cenie ,za podkład tej firmy oczekiwałabym ,że podkład wystarczy mi na dwa razy dłużej. Co innego gdyby zdecydowanie droższa firma wypuściła podkład w dwa razy mniejszym opakowaniu po dwa razy mniejszej cenie – wtedy bym nie narzekała.
Poniżej porównanie – Ivory po lewej, True Ivory po prawej. Moim zdaniem między tymi dwoma sąsiadującymi odcieniami jest duża różnica w kolorze.
Podsumowując: ten podkład jest całkiem niezły w grupie nie bardzo drogich drogeryjnych podkładów ale moim zdaniem ma kilka wad, które powodują, że więcej go nie kupię. Używało mi się go dość przyjemnie, ale szukam jednak trochę innych podkładów.
- Gdzie kupić? Szafy Rimmel są w Rossmannach, Naturach, wielu drogeriach.
- Ile kosztuje? ok 25-30 zł, często zdarzają się promocje
Dla Was to hit czy kit? Dla mnie to coś pomiędzy :)