poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Raju ciąg dalszy … :D

Kilka dni temu przyleciały do mnie dwie świetne paczuszki, to ostatnio moje najlepsze kosmetyczne zdobycze, więc uznaję, że pochwalić się po prostu TRZEBA :D.

Pierwsza paczka (wymiankowa) jest od Yasinisi (dziękujęęę :*). Yasinisi przysłała mi mnóstwo odsypek mineralnych podkładow, cieni i róży. Od jakiegoś czasu (a dokładniej odkąd dostałam trochę cieni mineralnych od shinodki) cienie mineralne zaczęły mnie strasznie kusić. Nie jestem zupełnie wtajemniczona w minerały, ale kiedy przeglądam ten ogromny wybór kolorów (na dodatek ciekawych i często niespotykanych) dostaję ślinotoku ;).

DSCN3409

Część już zdążyłam przetestować na oczach :).

DSCN3407

Na zdjęciu powyżej kolejne cienie i odsypki róży.

DSCN3408

Po pierwszych testach szczególnie w mój gust trafiły Golden Plum Lumiere i Golden Lilac z Lily Lolo. Są do siebie podobne – chłodny, zgaszony liliowy fiolet mieniący się na złoto. Zresztą Golden Lilac od dawna chciałam wypróbować :).

DSCN3406

Podkłady mineralne, pudry wykończeniowe itp. Po kilku testach już widzę, że Warm Peach z Lily Lolo ma dla mnie odcień prawie idealny. Cieszę się bardzo z tych próbek, bo kiedyś miałam jeden felerny podkład mineralny i zraziłam się do zupełnie do minerałów..a teraz mam okazję przetestować różne kolory z różnych firm :).

 

Druga przesyłka to totalne zaskoczenie:)! Mnóstwo ozdób do paznokci, które dostałam od jednej z czytelniczek bloga. Jeszcze niedawno byłam ozdobowym nędzarzem a teraz mam wybór jak w sklepie :D. Strasznie się cieszę z tej przesyłki i bardzo dziękuję :)!!!

DSCN3411

Różne ozdoby, plastry miodu, trawka i fajne pełne dość duże kółeczka, które są nowością u mnie :D.

DSCN3412

Brokaty, trawki, romby i ciekawe kółeczka w paski.

DSCN3413

Naklejki – przeróżneee!

DSCN3414

Buliony (do kawiorowego mani będą jak znalazł), kocie oczka (nie miałam nigdy), fajne takie drobne wachlarzyki, albinoskie koniczynki:D i rewelacyjna rzecz- pazłotko.

DSCN3415

Świetne są takie kolorowe perełki (ostatni rząd po lewej).

DSCN3416

 

Jeśli ktoś się zainteresował ozdobami a nie widział posta o zestawie 120 ozdób z allegro, który jakiś czas temu kupiłam to zapraszam to TEGO POSTA :).

My Secret Paradise Lagoon – Lemon Juice

Kolejny lakier z Paradise Lagoon – Lemon Juice. Byłam go bardzo ciekawa. To jasny, cytrynowy odcień z maleńką, minimalną zielonkawą nutą. Lakier ma niewielki dodatek bardzo delikatnego złotego pyłku, na paznokciach jest prawie niewidoczny. Do pełnego krycia wystarczą dwie warstwy.

Mam mieszane uczucia, raz podoba mi się BARDZO a za chwilę wcale :P. Nie wiem jak go podsumować… O już wiem – na pewno będzie świetną bazą pod wzorki hehe ;).

DSCN3449

DSCN3451

DSCN3457

DSCN3459

niedziela, 29 kwietnia 2012

My Secret Paradise Lagoon – Turquoise Wave

Pierwszy lakier z Paradise Lagoon, który pokażę to Turquoise Wave :). To kremowy, intensywny turkusowy niebieski. Mój aparat i tak troszkę go przekłamał, bo w chłodnym rozproszonym świetle lakier jest trochę ciemniejszy i wyraźnie widać, że to morski kolor, a nie podstawowy błękit.

Łatwo się nim maluje i kryje przy dwóch warstwach. Podoba mi się, jak dla mnie totalnie letni, wakacyjny kolor :).

DSCN3421

DSCN3419

DSCN3422

DSCN3423

sobota, 28 kwietnia 2012

BeBeauty – micelarny żel do mycia i demakijażu

Dzisiaj będzie post z serii “kosmetyk hit” ;). Mam wrażenie, że micelarny żel do mycia twarzy z Biedronki znają wszyscy..to chyba najbardziej popularny produkt z biedronkowej BeBeauty.

Z tego co widzę recenzje są różnee..ale sporo jest tych pozytywnych. Mimo niskiej ceny (kosztuje jakoś ok 5zł) długo koło niego chodziłam. Zaskoczył mnie pozytywnie! Niedługo pierwsze opakowanie mi się skończy, ale myślę że kupię następne :).

DSCN3398

DSCN3396

Żel nie jest limitowany, można go kupić zawsze. Występuje w kilku wersjach, ale najpopularniejsza i chyba najbardziej polecana jest właśnie “micelarna”. Tuba jest moim zdaniem praktyczna, wygodna w użytku.

Żel ma przezroczystą i po prostu “żelową” konsystencję ;). Dobrze rozprowadza się na twarzy, nie pieni się (dla mnie plus), w moim odczuciu daje przyjemne wrażenie, jest taki hmm “gładki” i łagodny. Dla mnie dużym plusem jest też zapach, lekki i kosmetyczny ale jak spora część osób, które go używały wyczuwam w nim jagodowe nuty, dla mnie bardzo przyjemne!

Dość dobrze oczyszcza twarz, nie liczyłam że zmyje cały makijaż (zwykle dokańczam demakijaż mleczkiem, płynem micelarnym itp), ale radzi sobie naprawdę dobrze. Dla mnie największym plusem tego żelu jest łagodność. Nie ściąga skóry, nie wysusza jej, jest bardzo delikatny! Takie żele właśnie lubię najbardziej. Jest wydajny, mała ilość wystarcza na całą buzię. I kosztuje grosze, więc czego chcieć więcej:D.

DSCN3397

DSCN3400

DSCN3399

Podsumowując: nie jest to żel idealny (choć ja w nim wad nie znajduję), ale w swojej cenie jest zaskakująco dobry, w moim odczuciu oczywiście. Jest bardzo łągodny dla skóry, nie wysusza jej, ma przyjemny zapach. Mimo, że moja skóra nie jest ani sucha ani wrażliwa sprawdza się na niej świetnie. Polecam! Warto wypróbować, bo cena kusząca :).

  • Gdzie kupić? Biedronka
  • Ile kosztuje? ok 5zł


Trafił mi się tag od Fixation z bloga http://goldenrosemania.blogspot.com/, dziękuję :)!

Trzeba odpowiedzieć na 11 pytań, a więc:

1. Zdarzyło Ci się kupić kosmetyk, mimo że jego recenzje nie były pozytywne? Zdarzyło mi się..czasem żałowałam (nie chciało mi się wierzyć, że naprawdę jest aż taki zły:P) a czasem nie ;).

2. Każda z nas jest [..]holiczką. Jaki jest Twój [...]holizm? Lakieroholizm zdecydowanie ;).

3. Jaki typ muzyki lubisz najbardziej? Słucham różnej muzyki, więc nie potrafię określić jednego ‘typu’ :D.

4. Dziwny fakt o Tobie? Hmm hmm nic dziwnego nie przychodzi mi do głowy.

5. Jaki program muzyczny/taneczny oglądasz najchętniej? Program muzyczny..taneczny..czasem obejrzę You Can Dance ale szczerze mówiac średnio to lubię.

6. Kawa czy herbata i dlaczego taki wybór? I to i to:). Uwielbiam kawę, to już prawie nałóg..ale herbatę też piję w hektolitrach, bardzo lubię zieloną, białą, czarną najmniej. Nie da się między nimi wybierać, to dwie zupełnie różne sprawy ;).

7. Ulubiona słodkość? Ojjj niestety długo by wymieniać:P. Kinder Bueno białe kocham. Uwielbiam też serniki, ale takie dobre (najlepiej pieczone przeze mnie haha:D), czekoladę na gorąco, lody, białą czekoladę, i tak dalej i tak dalej.. okropna jestem!

8. Jakiej wady nie zniesiesz u płci przeciwnej? Chyba się nie wyróżnię jeśli powiem, że nie lubię osób z zbyt wysokim mniemaniem o sobie, dwulicowych,nie lubię szpanów wszelkiego rodzaju…i tyczy się to dowolnej płci;). Wiele jest takich mniej lub bardziej wkurzających cech. Chyba każdy tego nie lubi ;).

9. Przy wyborze kremów kierujesz się zapachem? Czasem tak (Ziaja kakaowaaaaaaa).

10. Masz jakiś talent? “Talent” to moim zdaniem dużo powiedziane, dlatego nie często używam tego słowa. Myślę, że większość ludzi ma po prostu pewne predyspozycje, które może wyćwiczyć bardziej lub mniej zależnie od chęci. Na pewno dobrze mi idzie rysowanie/malowanie, ale bez przesady nie uważam się też za mistrza sztuki :D.

11. Masz takie coś czego nigdy nikomu nie oddasz? Nerka, wątroba, płuca..sory same głupoty mi do głowy przychodzą :D.

 

I tym razem nie będę wskazywała na nikogo konkretnego, bo mam wrażenie że większość osób już ten tag robiła, a nie chciałabym kogoś podwójnie otagować.

piątek, 27 kwietnia 2012

Essence I love Berlin – Buddy Bear

Niespecjalnie aktualny (kolekcja I love Berlin była dostępna ponad rok temu) ale za to bardzo ładny :D. Buddy Bear to kremowy przykurzony granat. Odcień jest jak dla mnie ładny, nie oszałamiający, ale takie odcienie zawsze mi się podobały.

Buddy Bear jest moim lakierem awaryjnym, to jednowarstowiec! Kryje idealnie przy pierwszej warstwie. Na paznokciach mam dwie tylko dlatego, że starły mi się lekko końcówki i dołożyłam dodatkową warstwę żeby lepiej się prezentował na zdjęciach. Musicie mi uwierzyć na słowo, że jedna warstwa daje tak samo mocny kolor :). Jest też idealny do stempelkowania.

DSCN1660

DSCN1658

DSCN1662

DSCN1663

środa, 25 kwietnia 2012

Color Club - Antiquated

Antiquated to lakier z kolekcji Foiled Color Club, mój kupiłam w zestawie po niższej cenie w TkMaxxie. To odcień jasnego beżu o foliowym wykończeniu. Nie zostawia pociągnięć pędzelka i jest mocno metaliczny :). Jest całkiem fajny, ale wolę inne odcienie typu foil. Ładnie wygląda z większej odległości.

Na paznokciach mam dwie warstwy. U mnie okazał się zaskakująco krótkotrwały.

DSCN3302 DSCN3297DSCN3306  DSCN3304

GUAM – cudo na cellulit ?

Jakiś czas temu dostałam od drogerii internetowej ciao.pl dwie próbki: saszetkę 15ml GUAM Burroscrub Dren peeling do ciała oraz dwie saszetki po 20 ml GUAM Dren Fangocrema krem drenujący. Szczerze mówiąc z początku nie miałam pojęcia co to w ogóle za produkty, nie znałam tej firmy, ale po wklepaniu w google zorientowałam się, że jest chyba dość popularna (od razu wyskakują pytania “czy to działa” itp).

Nie wiem czy ma to związek z ceną, ale pewnie tak: peeling w klasycznym opakowaniu 200 ml kosztuje …uwaga..89zł! Jak dla mnie taka cena za peeling jest OGROMNA. Krem drenujący (200ml) jest jeszcze droższy – 109 zł! I przyznaję, że dlatego próbki mocno mnie zainteresowały, bo nigdy nie wydałabym chyba aż tyle na peeling czy krem na cellulit.

DSCN3379

Jestem niestety idealnym kandydatem do sprawdzenia działania tych specyfików ;). Od razu zaznaczam, że na zdjęciu tylko opakowanie po próbce peelingu, po kremie ktoś mi wyrzucił zużyte do śmieci. Pozostałe zdjęcia ze strony ciao.pl

GUAM Burroscrub dren - Peeling do ciała

wm (1) Po pierwsze i najważniejsze: próbka 15 ml wystarczyła mi jedynie na JEDNĄ aplikację, dlatego po prostu nie jestem w stanie ocenić czy na dłuższą metę kosmetyk działa. Opiszę Wam jedynie w skrócie jaką ma konsystencję i stopień w jakim złuszcza skórę. Nic więcej powiedzieć nie mogę.

Peeling jest bardzo, bardzo gęsty, jak pasta. W saszetce oddzielił się nieco płyn od reszty właściwego peelingu. Drobinki ścierające są duże i naprawdę bardzo ostre, ja mam problem z pękającymi naczynkami i myślę, że dla mnie nawet ten peeling był zbyt mocny. Ściera o wiele mocniej niż peeling kawowy! Miałam mocno zaczerwienioną skórę po użyciu, nigdy nie miałam tak ostrego peelingu. Drobinki nie rozpuszczają się a konsystencja jest w sam raz – można długo masować skórę. Zapach, hmm z tego co pamietam lekki, nie drażniący.

 

GUAM Dren Fangocrema – Krem drenujący

wm

Tutaj tak samo jak w przypadku peelingu – dostałam dwie saszetki po 20ml. Każda z nich wystarczyła mi na około 3 razy, czyli w sumie było około 6 aplikacji. Pomijając fakt, że do wszystkich cudów na cellulit podchodzę sceptycznie może jeszcze uwierzyłabym, że kosmetyk działa stosowany systematycznie i przez DŁUGI czas. Co mogę powiedzieć po tylu aplikacjach? Tak naprawdę nic. Nie wiem w sumie czego się spodziewałam, może że próbki wystarczą na dłużej? Wiem już na pewno, że więcej nie wezmę do testów żadnych kosmetyków pielegnacyjnych w wersjach próbkowych, bo taka recenzja jest po prostu bezsensu. Nie wiem też dlaczego firma wysyła produkt w takich wersjach, bo przecież tak naprawdę nie da się go ocenić.

Krem ma dziwną konsystencję, trochę jak mus? Jest lekki i ma zielony kolor;). Zapach jest specyficzny, ale dla mnie przyjemny. Można długo masować skórę. Ja dla wzmocnienia efektu (o ile miałby jakiś nastąpić) dodatkowo wykonywałam masaż antycellulitowy, nie jakiś profesjonalny, podpatrzyłam na yt (potem się okazało, że chyba przesadziłam, bo miałam kilka maleńkich siniaków:P) i używałam masażera. Krem po wchłonięciu-zaschnięciu pozostawia dziwny, matowy film na skórze, czasem się trochę ściera w proszek i może pobrudzić lekko ubranie np. rajstopy. Powoduje też lekkie uczucie ściągnięcia skóry. I najważniejsze – działanie. Po 6 aplikacjach takiego nie odnotowałam :].

 

Podsumowując:

Czy drogie produkty GUAM są skuteczne? Ja po prostu tego nie wiem! Po jeden aplikacji peelingu i około sześciu w przypadku kremu nie da się tego ocenić, to logiczne że nie zauważyłam zupełnie nic. Czy polecam? Ja osobiście nie nie kupiłabym ani peelingu ani kremu w takiej cenie. Bardziej wierzę w ćwiczenia połączone z odpowiednim masażem, kosmetyki antycellulitowe traktuję tylko jako maleńki wspomagacz. Jeśli jednak macie ochotę spróbować na własnej skórze, to wiem że na pewno dostaniecie je na ciao.pl.

wtorek, 24 kwietnia 2012

Basic – Vanilla Matt Lip Gloss

Jakiś czas temu pokazywałam w zakupowym poście matowe “błyszczyki” z Basic, a że kilka osób o nie zapytało napisałam im recenzję :).

Błyszczyki zainteresowały mnie w poście Basi (o tutaj). Szczególnie spodobał mi się ciemniejszy odcień, ale już w drogerii widziałam, że na mnie będzie wyglądał inaczej, dlatego wybrałam odcień najjaśniejszy i czerwony. Do wyboru są trzy odcienie, mimo że na stronie Basic dostępne są cztery (tutaj możecie sprawdzić) ja nigdy nie spotkałam tego czwartego. Z tego co czytałam na innych blogach – czwartego odcienia widmo chyba nikt nie widział ;). U mnie jednak będzie zobaczyć wszystkie trzy kolory, moja siostra kupiła sobie ten, którego ja nie wzięłam i pożyczyłam go do recenzji.

Kosmetyki Basic dostępne są tylko w drogeriach Schlecker (tu macie listę sklepów). Matowe błyszczyki kosztują jakoś około 8zł. Niestety nie ma testerów, dlatego obawiam się ,że mój czerwony błyszczyk mógł być wcześniej przez kogoś “zmacany” :(, bo po zakupie zauważyłam że gwint jest wysmarowany.

DSCN2568 DSCN2570

Kolory mają teoretycznie nazwy, ale na tych trzech kolorach, które są u mnie na zdjęciach – dwie nazwy powtórzyły się. Nie zgadzają się też z tymi, które ma Basia, więc po prostu daruję sobie wypisywanie nazw i numerków. Przy tylko trzech odcieniach chyba każdy bez problemu zorientuje się o który kolor chodzi :).

DSCN2571

Błyszczyki mają zwyczajne ale estetyczne opakowania. Pachną waniliowo, nie każdy lubi ten zapach, ale ja uwielbiam wanilię więc mają ode mnie wielkiego plusa :D. Aplikator - gąbeczka jest wygodny i dozuje odpowiednią ilość produktu.

Ciężko nazwać je w ogóle “błyszczykami” bo są absolutnie matowe. Mają konsystencję musu, bardzo przyjemną w odczuciu. Ładnie się rozsmarowują na ustach (jedynie najjaśniejszy zostawia smugi i trzeba kilka razy rozetrzeć kosmetyk aplikatorem, ale nie jest to duży problem). Wykończenie jest zupełnie matowe, a ja uwielbiam matowe pomadki więc z efektu na ustach jestem zachwycona! Są świetnie napigmentowane :).

Na ustach dają niesamowicie lekkie odczucie, zupełnie jakby nie było na nich żadnej warstwy, uwielbiam to! Niestety wysuszają usta i lepiej nie używać ich codziennie. Po kilku godzinach noszenia czuć lekki dyskomfort spowodowany brakiem nawilżenia. Błyszczyki mają tendencję do podkreślania załamań ust i każdej najmniejszej suchej skórki. Dlatego absolutnie nie polecam nikomu kto ma problematyczne usta, bo widok może być nieciekawy. W moim odczuciu nadają się tylko dla osób, które nie mają problemu z suchymi ustami. Są bardzo trwałe, można nawet pić i jeść (oczywiście nic tłustego, bo tłuszcz od razu rozpuści kosmetyk).

 

Najjaśniejszy z odcieni to jasny, ciepły, lekko łososiowy róż. Uwielbiam go i często używam. Moim zdaniem to bardzo twarzowy kolor, ale na jasnych cerach, na ciemnych może dawać tandetny efekt.

DSCN2420 DSCN2421

Pośredni kolor jest ceglasty. Zgaszony, rudo-pomarańczowy, taka jaśniejsza cegła po prostu. Pewnie będzie pasował jesiennym typom urody. Na jasnych cerach jest intensywny, dość ciemny.

DSCN2578 DSCN2575

Ostatni to klasyczna czerwień. Intensywna i bardzo mocna, ale nie strażacka – klasyczna po prostu. Pięknyyy kolor. Na ustach wygląda rewelacyjnie!

DSCN2423 DSCN2426

Podsumowując: ja jestem zachwycona, uwielbiam matowe wykończenie i to lekkie uczucie na ustach. Lubię też taką mocną pigmentację a najbardziej odpowiadają mi kosmetyki pachnące waniliowo, więc w moim przypadku był to strzał w dziesiątkę. Nie podoba mi się, że wysuszają usta, ale nie używam ich codziennie, więc nie jest to dla mnie duży problem. Cena bardzo niska :).

Jednak z drugiej strony wyobrażam sobie, że można być baaardzo niezadowolonym z tych matowych błyszczyków. Wszystko zależy jaki efekt preferujecie i jakie macie usta. Domyślam się, że ktoś o ustach skłonnych do przesuszania się może rzucić tym kosmetykiem w kąt. Wydaje mi się, że jeśli źle czujecie się w ogóle w szminkach lepiej nie zawracać sobie głowy tymi błyszczykami. Z drugiej strony cena jest niska więc ..

Mi totalnie przypadły do gustu i wiem, że za jakiś czas, jak trochę znudzą mi się kolory, rozejrzę się za matowym odpowiednikiem z Manhattanu :).

  • Gdzie kupić? Drogerie Schlecker
  • Ile kosztuje? Ok 8zł

Macie? Skusiły Was czy wręcz odwrotnie? Są tu jeszcze jacyś fani matowych ust:D ;) ?

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Essence – Very Berry

Pastelowy róż z wyraźną domieszką fioletu. Na zdjęciach może wydawać się po prostu różem, ale w zestawieniu z różowymi lakierami widać, że Very Berry wpada w liliowy kolor. Kojarzy mi się trochę z jagodowym jogurtem, choć wiem że jogurty nie mają takich intensywnych kolorów:D. To krem, ładnie błyszczy i kryje przy dwóch warstwach.

Very Berry został niedawno wycofany, ale jeśli komuś by się bardzo spodobał to myślę, że można go jeszcze znaleźć w koszyczkach wyprzedażowych w Naturach. Poza tym nie jest to niespotykany kolor, na pewno można dostać podobny z innych firm :).

DSCN1525 DSCN1528 DSCN1529 DSCN1532 DSCN1537

niedziela, 22 kwietnia 2012

Recenzja gościnna: Pharmaceris antycellulitowy peeling myjący do ciała

Dzisiaj znowu recenzja gościnna – tym razem Nilral recenzuje peeling antycellulitowy z Pharmaceris.

1

Pharmaceris - CELLU FREE 225ml
Antycellulitowy peeling myjący do ciała

“Ogólnie z produktu jestem zadowolona. Dobrze myje i jednocześnie złuszcza skórę. Lekko się pieni. Sprawdza się dobrze zamiast żelu do mycia ciała. Łatwo się spłukuje, drobinki nie pozostają na skórze. Działanie antycellulitowe zauważyłam, lecz myślę, że jest to raczej wynikiem masażu przy użyciu żelu, niż samego produktu. Opakowanie jest higieniczne, ładne, domyka się. Zapach jest trochę chemiczny, lecz nie jest denerwujący, przypomina klasyczne żele do mycia twarzy. Konsystencja jest w porządku. Dobrze się rozprowadza i długo pozostaje na skórze, tak że można wykonywać masaż dłużej bo drobinki " nie znikają". Nie jest zbyt mocnym peelingiem, raczej jest delikatny i drobny. Można go używać codziennie. Nie podrażnia mnie ani nie uczula. Jest za to średnio wydajny.Produkt mogłabym polecić jako dobry.”

Nilral

2