Jeśli jesteście ciekawi lutowego Glossyboxa zapraszam na notkę ;). Oprócz przeglądu zawartości pudełka będzie też troszkę o moich zakupach z ostatnich dni czyli post z serii “taka tam nie wnosząca nic konkretnego gadanina o kosmetykach(a dzisiaj także o biżuterii)”, które kupiłam”.

Wczoraj dotarło do mnie lutowe pudełko – urodzinowe :). Glossybox działa już u nas rok! Cała oprawa pudełka była tym razem urodzinowa.

Lutowy Glossybox dostępny był w trzech różnych (aczkolwiek wydaje mi się, że tak naprawdę dość podobnych) wersjach.
Tym razem pojawiły się aż trzy pełnowymiarowe produkty – w tym podwójne cienie marki Model Co w odcieniu Bronzed Goddess. Kolory same w sobie są ładne (wanilia i ciemny brąz) ale po pierwszym maźnięciu jakość wydała mi się średnia. Zobaczymy jak będą się prezentowały na oczach. Cena 80zł.


Kolejnym pełnym produktem jest lakier Pierre Rene Carnival – drobinkowa czerwień. Ładny i lakierów ogólnie nigdy dość ale marka jest w moim odczuciu tania i łatwo dostępna. Wolałabym szczerze mówiąc lakier jakiejś innej firmy. 6,99zł

Odżywka i szampon Poetica Scottish Fine Soaps (każdy z nich po 40ml – 11,90zł). W tym momencie mogę jedynie powiedzieć, że mają urocze opakowania ;).

Trzecim pełnowymiarowym kosmetykiem jest lekki nawilżający krem odprężający dermo face hydrativ Tołpa. 36,99zł

Dodatkowo w pudełku znalazły się papilotki do muffinek :D i kupon zniżkowy do sklepu internetowego z biżuterią 21diamonds (w którym jak przejrzałam – same wspaniałości ale cenowo już nie moje progi;) ..dlatego nie skorzystam).


W moim odczuciu ten Glossybox wypada raczej niekorzystnie na tle poprzednich pudełek. Fajnie, że znalazło się coś z kolorówki, ale całość oceniam tak średnio, nie rzuciła mnie na kolana.
O wiele bardziej podobała mi się styczniowa wersja, której nie zdążyłam Wam pokazać, więc dziś tak w ogromnym skrócie:

-Blumarine kremowy żel do kąpieli i lekki balsam do ciała Innamorata (jeszcze czekają u mnie na użycie)
-Kryolan dla Glossybox róż Glossy Pink (baaardzo fajny róż w odcieniu chłodnego, zgaszonego różu o matowym wykończeniu, polubiliśmy się)
-Schwarzkopf maseczka do pielęgnacji końcowej BC Oil Miracle (gęsty olejek, nabłyszcza włosy i pozostawia je bardzo miękkie i miłe w dotyku, spodobał mi się;))
-Siquens krem przeciwko niedoskonałościom MedExpert (używam go od około miesiąca i szczerze mówiąc na tym etapie średnio przypadł mi do gustu)
-dodatkowo w pudełku znalazła się maseczka do spania;)
Ze styczniowego pudełka najbardziej podoba mi się róż z Kryolanu, ma bardzo ładny odcień, jest mocno napigmentowany i idealnie matowy. Często go używam. Bardzo fajny jest też olejek BC Oil Miracle, który skusił mnie do zakupu innego olejku (o którym za moment).
W ostatnich dniach kupiłam kilka kosmetyków i coś z biżuterii:). Zresztą mnie zawsze równie łatwo skusić na jakiś pierścionek/naszyjnik co na nową szminkę;).
Odkąd pojawiły się reklamy nowego produktu do ust z Rimmela – Apocalips wiedziałam, że pewnie skuszę się choć na jeden kolor dla wypróbowania…ale teraz mam dwa i śnią mi się jeszcze dwa inne odcienie. To coś w rodzaju lakieru do ust, mocno napigmentowanego błyszczyka. Najpierw kupiłam koralowy, wręcz neonowy Stellar. Od razu bardzo mi się spodobał i stwierdziłam, że muszę też dokupić cielisty (bo przecież wiecie jak trudno znaleźć kryjący błyszczyk w cielistym odcieniu;)). Wzięłam jaśniejszy – Phenomenon. Kolor okazał się jak najbardziej trafiony, chociaż obawiałam się troszkę, że będzie zbyt jasny. Kusi mnie jeszcze okropnie fuksja i jasny, kremowy róż.


Gdzieś zapodziałam moją ulubioną białą kredkę z Sephory, którą zawsze używałam na linię wodną. Dokupiłam sobie tą samą – bo jest trwała, miękka i daje naprawdę widoczny kolor. Nie jest w sumie taka najtańsza (26zł a kredka jest krótsza niż standardowa), ale wolałam już mieć tę pewność, że będzie mi dobrze służyć.

W Rossmannie jest teraz promocja na Odżywczy Eliksir do włosów z L’Oreala (kosztuje teraz chyba 29,99 zamiast 39,99). Już od jakiegoś czasu kusiły mnie tego typu olejki, a że była promocja…;). Użyłam dopiero dwa razy, raz na włosy suche a raz na mokre. Ciekawa jestem czy się sprawdzi.

Nie kosmetycznie – Harper’s Bazaar. Tak było głośno, że musiałam kupić i ja ;).

Naszyjnik z h&mu. Jest bardzo w moim guście, lubię tego typu naszyjniki, szczególnie złote. Wiem, że te opalizujące kryształki oblezą i za jakiś czas już nie będą takie ładne ale co poradzić..to nie jest biżuteria na wieczność, dość szybko się niestety niszczy. Ale już nie narzekam, bo naszyjnik prezentuje się bosko :D.

Bardzo lubię biżuterię z kryształkami Swarovskiego, kupuję na allegro osobno kryształki, osobno zawieszki bo wychodzi taniej niż gotowe złożone komplety, a złożenie jest banalnie proste. Tym razem skusiło mnie czerwone serduszko na wisiorek i drugie ładnie opalizujące na niebiesko-fioletowe odcienie. Do tego wybrałam sobie jeszcze przezroczyste kryształki mieniące się na żółte odcienie w moim ulubionym kształcie.




I na koniec coś z wyprzedaży – pierścionek z Divy. Lubię ten sklep, zawsze coś wpadnie mi tam w oko. Z tego pierścionka jestem bardzo zadowolona, mam nadzieję, że złotko się nie zetrze, bo niestety większość mojej sztucznej biżuterii szybko ze złotej zamienia się w srebrną :/.

