Ostatnio bardzo często sięgałam po żel pod prysznic Soczyste Winogrona z Lirene. Nie spodziewałam się, że winogronowy zapach, czy raczej wariacja na temat winogron okaże się tak przyjemna:). Niedawno dostałam od Lirene pudełko różności i znalazły się w nim właśnie trzy żele z tej serii – winogronowy, gruszkowy i o zapachu granatu. Gdybym miała obstawić.. w pierwszej kolejności skusił by mnie granat, bo uwielbiam ten owoc, ale właśnie ten żel najmniej mi się spodobał i oddałam go znajomej. Za to winogronowy pachnie świetnie!
Żel ma jasnozielony, przezroczysty kolor i zamknięty jest w wygodnej butelce. Lubię żele pod prysznic Lirene, są gęste, wydajne i nie wysuszają mojej skóry. W moim odczuciu żel pieni się całkiem nieźle, bardzo przyjemnie mi się go używa.
Zapach żelu jest dosyć intensywny, owocowy, słodki (ale nie mdły). Dla mnie pachnie trochę landrynkowo :). Kojarzy się z winogronami, ale nazwałabym ten zapach raczej ‘winogronową kompozycją’ niż zapachem winogron. Bardzo lubię go za zapach, nie nudzi mi się i możliwe, że już nie znudzi bo zostało mi mniej niż połowa butelki. Jestem z tego żelu zadowolona, głównie przez soczysty zapach :). Gruszkowy też pachnie niesamowicie.
Moim zdaniem Lirene ma dobre jakościowo żele, winogronowy bardzo przypadł mi do gustu, miło też wspominam wersję z oliwką z bawełny, miał taki łagodny zapach. Widzę, że na stronie producenta ten żel kosztuje 6,39zł – uważam, że to niska cena jak na tę jakość :).
Wspominałam już nie raz jak lubię zakupy na ebayu. Darmowa przesyłka (u niektórych sprzedawców), produkty u nas niedostępne, niskie ceny – to wszystko sprawia, że ciągle mnie coś kusi! Wczoraj dotarła do mnie paletka cieni i papierowe, sprasowane maseczki.
Maseczki to dla mnie coś nowego, nie widziałam podobnych nigdzie stacjonarnie. Są mocno sprasowane, a po nasiąknięciu wyglądają jak papierowa maska z otworami na oczy i usta. Kupiłam je z myślą o maseczkach typowo płynnych, których nie da się nałożyć na twarz nie używając chusteczki albo po prostu nie zagęszczając maseczki. Mam kilka takich maseczek, które lubię (mleczna albo z olejku z drzewa herbacianego) i kilka nowych do wypróbowania.
Na paletkę skusiła mnie Natalia (która ciągle mnie czymś kusi, np. kosmetykami Vivo :P), od dawna miałam na myśli tę paletkę, bo pamiętam że ją mocno polecała a cenowo wychodziło bardzo tanio. To paleta 28 cieni w neutralnych kolorach. Jeden cień się skruszył w podróży, paczka była cała nim zasypana, myślałam że połowa cieni jest roztłuczona, a tylko jeden narobił tyle bałaganu. Moje pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne, kolory cieni są idealne do dziennych makijaży, większość to maty, a perły są bardzo ładne i nie typowo błyszcząco-bazarowe. Paletka pięknie się prezentuje i jest bardzo lekka. Nie ma też nieładnych brokatów, są tylko cienie z delikatnymi, pięknymi drobinkami. Jakościowo cienie zapowiadają się bardzo sensownie, a cena tej paletki to niewiele ponad 20zł (przesyłka za free). Kiedy się z nią lepiej zapoznam pewnie pojawi się recenzja na blogu.