Zrobiłam porównanie moich dwóch ulubionych czarnych kredek do oczu. Obydwie lubię tak samo, nie widzę między nimi większych różnic, są tak samo dobre. Odkąd je mam nie używam żadnych innych czarnych kredek :). Dziś postanowiłam przyjrzeć się im jeszcze bliżej i okazało się, że nie wypadły jednak identycznie…
Jedna kredka to Khol Pencil Inglot, druga to Scandaleyes Waterproof Kohl Rimmel. Producenci używają wymiennie nazw: khol, kohl, kajal, ale w tym przypadku chodzi po prostu o intensywnie czarną, wodoodporną kredkę o przedłużonej trwałości.
Gramatura / wygląd – obydwie kredki mają dokładnie po 1.2g. Przypuszczam, że są identycznej długości, dłużej mam tę z Inglota dlatego jest mocniej zużyta. Bardziej podoba mi się z wyglądu kredka z Inglota, tylko czerń i zredukowana ilość napisów, Rimmel wygląda gorzej, bardziej “tanio”, ale generalnie przy kredkach nie robi mi to dużej różnicy. Kredka Inglot jest matowa, przez to ładniejsza ale też łatwiej się brudzi.
Formuła – obydwie kredki mają bardzo miękką, maślaną konsystencję. Dają mocny, wyrazisty rysunek przy najmniejszym nacisku i za to je uwielbiam. Wydaje mi się, że Inglot jest odrobinę miększy i bardziej kremowy, ale są to minimalne różnice. Z kredkami trzeba pracować szybko, bo po chwili zastygają i stają się nie do zdarcia. Poprawki po tym krótkim czasie byłyby bardzo trudne.
Kolor – intensywna czerń w obydwu przypadkach. Nie widzę różnic.
Rozcieranie – zawsze zwracam uwagę czy kredki dobrze się rozcierają. Bo co z tego, że kredka daje fajny kolor jeśli podczas rozcierania zupełnie go traci? Oczywiście interesuje nas to tylko wtedy jeśli używamy kredek solo a nie pokrywamy ich cieniem (swoją drogą obydwie kredki są idealnie pod cienie). Zarówno Rimmel jak i Inglot rozcierają się dobrze, nie tracąc przy tym wiele z koloru. Jedynie, jak już wspomniałam, trzeba działać szybko. Po “zastygnięciu” nie da się ich ruszyć.
Temperowanie – największy minus kredek. Obydwie wykonane z lekkiego ale twardego drewna i to jest najgorsze co producenci mogli wymyślić. Zatemperowanie tych kredek graniczy z cudem, nawet mając dobrą, kosmetyczną temperówkę. Problem leży chyba w różnicy między bardzo miękkim rysikiem a twardym drewnem. Kredka cały czas łamie się podczas próby strugania, nie przesadzam ale można zniszczyć połowę kredki jeśli będzie się chciało zatemperować ją w szpic. Próbowałam różnymi temperówkami, nożykiem łamanym, skalpelem.. pomaga włożenie kredek do zamrażalnika, ale i tak rewelacji nie ma. To zdecydowanie powinny być kredki automatyczne.
Trwałość – poza maślaną konsystencją uwielbiam je za rewelacyjną trwałość! U mnie potrafią wytrzymać na oku cały dzień, na linii wodnej kilka godzin. Są bardzo, bardzoo trwałe. Nie ma w ogóle porównania ze zwyczajnymi, czarnymi kredkami.
Przy okazji przeprowadziłam mały test na ręce, przetarłam kilkukrotnie narysowane kreski płynem micelarnym. Wynik mnie zaskoczył: kredka z Inglota łatwo zeszła, a kredki z Rimmela nie dało się ruszyć. Moim zdaniem to jest po części dowód na to, że takie testy na dłoni są bez sensu, używam obydwu kredek od kilku miesięcy i nie zauważyłam różnic w trwałości, trzymały się tak samo dobrze. Jednocześnie nie miałam problemów z demakijażem. Nie sugerowałabym się tym eksperymentem, ale wrzucam zdjęcie dla dowodu;).
Cena – to miał być kluczowy punkt w podsumowaniu, ale niestety dokładnych cen nie pamiętam, a nie mam pewności do cen z KWC. Kredka Inglot kosztuje w okolicach 26-28zł. Kredka Rimmel wg KWC to 19zł, ale wydaje mi się, że w rzeczywistości jej cena jest wyższa niż 20zł. Dajcie znać w komentarzu jeśli znacie dokładną cenę.
Obydwie kredki są świetne, bardzo je polecam. Ładnie się rozcierają, dają mocną czerń i wytrzymują bardzo długo. Kredki tego typu najczęściej stosowane są chyba do linii wodnej. Przyznam szczerze, że sama nie wiem co o tym myśleć. Używam ich właśnie w ten sposób, ale z książki Makijaż bez tajemnic Rae Morris wyczytałam kiedyś, że na linię wodną nie powinno używać się kredek wodoodpornych. W końcu linia wodna przez cały czas pozostaje wilgotna więc stosowanie w tym miejscu produktu, który jest wodoodporny wydaje się na logikę trochę bezsensowne. U siebie zauważyłam, że podczas stosowania tych kredek, w ciągu dnia oczy robią się trochę suche, odczuwam lekki dyskomfort (ale moje oczy są bardzo wrażliwe ostatnio). Z jednej strony to najlepsze kredki na linię wodną jakie znam, z drugiej zastanawiam się czy to jest do końca bezpieczne dla oczu.
Oj, a mi ta Rimmelowa pięknie spływa z powieki i w życiu bym nie powiedziała, że jest trwała :P
OdpowiedzUsuńCo ty mówisz, dla mnie ta i inglotowa to najtrwalsze kredki jakie mialam:D
UsuńWczoraj kupiłam kredkę z Rimmela za 20 zł w Naturze i miałam straszny kłopot przy zmywaniu. Zrobiłam kreskę na dolnej i górnej powiece i jak górna zmyła się bez większych oporów, tak ta dolna za chiny nie chciała się zmyć, dopiero rano dało radę usunąć resztki kredki (malowałam oczy wieczorem). Muszę powiedzieć, że nigdy nie miałam tak trwałej kredki jak ta, w dodatku nie ma mowy o jakimkolwiek rozmazywaniu się nawet na linii wodnej :) Jedyne co mnie odrobinę zaniepokoiło to to, że po jakiejś godzinie zaczęły mnie trochę boleć oczy i przypuszczam, że to przez dolną kreskę, bo czułam jakby były trochę podpuchnięte. Mam nadzieję, że to wina tylko tego, że byłam niewyspana = zmęczone oczy i mam jednak trochę wrażliwe oczy. Zobaczę jak będzie przy następnym podejściu.
UsuńKredka z Rimmela mnie zaciekawiła! Miałam ją kupić a coś mnie podkusiło i kupiłam eyeliner w pisaku -.-. Niestety z pisaka nie jestem zadowolona, mogłam posłuchać intuicji i wziąć kredkę...
OdpowiedzUsuńJa nie lubię eyelinerów w pisaku, wszystkie tak szybko się wypisują..
UsuńJak zużyję swoje zapasy czarnych kredek, na pewno kupię którąś z tych :) Tego Inglota kiedyś macałam w salonie i faktycznie, miękkość masełka, a trwałość genialna :)
OdpowiedzUsuńTo prawda:). Gdyby jeszcze tylko temeprowała się łatwiej byłaby dla mnie kredką idealną!
UsuńJa mam kredke z rimmela i ma sto ,lat i jest lepsza od kredki lancome...
OdpowiedzUsuńJesteś pewna, że to ta sama kredka? Wydawało mi się, że ta seria jest raczej nowa.
Usuńuzywam ta z inglota i jest swietna:D
OdpowiedzUsuńuwielbiam ją:)
Usuńdobra jest tez MNY drama :) polecam! bardzo miekka i bardzo czarna
OdpowiedzUsuńCoś o niej słyszałam właśnie dobrego:)
UsuńJa zamówiłam sobie naturalny Kajal zobaczymy jak się sprawdzi ;) jak średnio to zainwestuję w którąś z tych kredek.
OdpowiedzUsuńJa mam jeden w sztyfcie, drugi w proszku. Ten w proszku daje fajne efekty, jest bardzo intensywny ale niewygodny w użyciu. Sztyft-kredka też jest dobry, daje mocną czerń ale nie jest tak miękki jak te dwie kredki i nie zastyga:)
UsuńNajczęściej używam kredki z Golden Rose lub z Avon. Fajnie że są zastygające, dzięki temu na pewno bardziej trwałe :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że dobre są z GR :)
UsuńNie miałam żadnej z nich, zazwyczaj używam w brązach.
OdpowiedzUsuńJa akurat po brązy rzadko sięgam jak chodzi o kredki:)
UsuńWyglądają fajnie, ja lubię avonową Super Shock, też ma taką konsystencję :) albo golden rose emily
OdpowiedzUsuńO żelowych kredkach z Avonu słyszałam wiele dobrego, ale sama nigdy ich nie miałam, bo nie mam pod ręką żadnej nienachalnej konsultantki:D
UsuńWydaje mi się że czerń rimmela jest głębsza, a Inglota taka bledsza
OdpowiedzUsuńTak faktycznie wygląda na zdjęciu, ale na oku już większej różnicy nie ma.
UsuńJednak wolę tańszą opcję, czyli rimmel ;)
UsuńKredek uzywam rzadko ze wzgl. Na mierna tewalosc i rozmazywanie sie. Jesli te sa trwale to.koniecznie musze sprobowac :)
OdpowiedzUsuńpolecam, po zastygnięciu nie rozmazują się
UsuńMarzy mi się znalezienie czarnej kredki, której temperowanie nie będzie koszmarem.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to wszystkie mogłyby być automatyczne!
UsuńOstatnio cały czas używam kredki z INGLOT'a jednak nie widzę specjalnej różnicy pomiędzy nią a kredką z Lovely :) Poza tym, że ta z Lovely jest większa i tańsza (co działa na jej korzyść) to kredki utrzymują się u mnie tak samo, więc do tej z INGLOT'a nie planuję wracać. :)
OdpowiedzUsuńA ta z Lovely też tak zastyga zupełnie po wyschnięciu?
Usuńbardzo ciekawe porownanie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńInglot ksoztuje 26 zl i uwielbiam ja za to ze sie super rozciera , rimmela nei znam ale byc mzoe mu sie przyjze :)
OdpowiedzUsuńZnaczy, że mniej więcej dobrze kojarzyłam cenę. Rimmel jest bardzo podobny.
UsuńJa używam żelowej kredki Flormar i też jest bardzo trwała. Bardzo rzadko maluję kredką linię wodą, bo jakoś się boję podrażnień oczu, poza tym noszę soczewki;)
OdpowiedzUsuńOoo fajnie, że o niej napisałaś, zobaczę sobie na stoisku Flormaru czy mają inne odcienie. Tak, przy soczewkach lepiej uważać podwójnie.
Usuńja uzywam glownie automatycznych kredek z bell i nie mam problemu z temperowaniem :)
OdpowiedzUsuńJa lubię automatyczne kredki Essence. Są naprawdę dobre, ale to jednak zupełnie inna bajka, nie są tak kremowe i trwałe jak te :/
Usuńmam czarna automatyczna z essence wlasne sobie przypomialam ;)
UsuńCzarna kredka to podstawa i mojego makijażu :) Na co dzień używam kredki Yves Rocher, a kiedy potrzebuję czegoś mocniejszego, używam Supershocka z Avonu, który niestety paskudnie się zmywa. Ale czerń jest ;)
OdpowiedzUsuńA ja kredek nie używam zbyt często, wolę eyelinery, ale kredka też się czasem przydaje:)
UsuńKredki używam od święta, ale akurat w jej przypadku nie przywiązywałam nigdy wagi do marki. Mam chyba Max Factor.
OdpowiedzUsuńJa dawniej kupowałam naprawdę pierwszą lepszą czarną kredkę. Ale teraz widzę spore różnice pomiędzy kredkami, nie koniecznie ma tu znaczenie lepsza marka czy wyższa cena;)
UsuńDla mnie czarna kredka to podstawa :-)) pięknie podbija ciemne cienie!
OdpowiedzUsuńTo prawda:)!
UsuńW końcu czarne kredki, które są czarne, a nie czerniopodobne :P
OdpowiedzUsuńwychodzi na to że muszę zakupić rimmelka :)
OdpowiedzUsuńChciałabym tylko nadmienić, iż mamy w ofercie stricte temperówki z podwójnym ostrzem tylko pod nasze kredki!!. Koszt takiej temperówki to 8 zl, a nic się nie łamie i cały proces temperowania przebiega gładko. Pozdrawiam, wieloletni pracownica inglot-a ; -)
OdpowiedzUsuńHmm jak ja pracowałam w Inglocie i trzeba było te kredki zatemperować (i te grubsze AMC, ale teraz już chyba są na szczęście automatyczne) to był jakiś koszmar.. przy ten inglotowej temperówce też się tak okropnie łamały. Ale może miałyśmy starą i już mało ostrą temperówkę?
UsuńInglot Kohl to najgorsza kredka do oczu (nie tylko w kategorii wodoodporny) jakiej kiedykolwiek używałam. Fakt, że jak wyschnie to jest w miarę trwała, ale jest tak miękka, że zastruganie jej i namalowanie kresek na powiekach graniczy z cudem. Praktycznie rozpada się (topi, łamie) w trakcie malowania i strugania. Dla porównania kredka Max Factor starczała mi na pół roku a Inglot Kohl zaledwie na 2 miesiące. Trudna do usunięcia-podczas demakijażu pod wpływem tarcia oka wypadały mi notorycznie rzęsy. Zdecydowanie odradzam!
OdpowiedzUsuńMoim odkryciem roku była kredka Super Shock z AVONu i widzę, że te chyba są do niej bardzo podobne :) Chętnie przyjrzę się im bliżej, bo przez to temperowanie straciłam pół kredki :( Szkoda, że o tego typu kolorowe kredki jest ciężko.
OdpowiedzUsuń