Jak co miesiąc małe podsumowanie najchętniej wybieranych przeze mnie kosmetyków w ubiegłym miesiącu :). Nie jest tego dużo, bo staram się pokazywać produkty, które naprawdę zasługują na uwagę, a nie jedynie poprawne kosmetyki. Na końcu notki wyniki konkursu Rimmel.
W maju trochę eksperymentowałam z pielęgnacją, ale nie wyszło to niestety mojej skórze na dobre. Od jakiegoś czasu moja cera buntuje się na wiele kremów, jedynie filtr jej nie przeszkadza. Co jakiś dłuższy czas robię podejście do kremu, ale zwykle kończy się to źle, wydaje mi się że skóra reaguje alergicznie. Tym razem skończyło się podobnie, wyglądało to naprawdę fatalnie… ale jak zwykle naturalna pielęgnacja przywróciła moją cerę bardzo szybko do porządku. Daję sobie na dłuższy czas spokój z kombinowaniem i pozostaję przy olejkach – to właśnie one działają na mnie najlepiej.
Zrobiło się cieplej, więc mój makijaż zrobił się lżejszy. Przerzucam się powoli na lekkie formuły, półprzezroczyste wykończenia. W dniach kiedy moja cera wyglądała lepiej używałam fajnego bb kremu z beGlossy. To marka It’s Skin, a pełna nazwa produktu to Prestige Creme D’Escargot BB. Pasował mi jego odcień i lekka formuła, bardzo przyjemny do używania na co dzień. Na lato szukałam właśnie czegoś lekkiego i postanowiłam zrobić kolejne podejście do bb kremów. Nie mogłam zdecydować się na żaden konkretny, więc zamówiłam sobie zestaw czterech miniatur ze Skin79. Obawiam się jedynie o odcienie, mogą okazać się za jasne.
Bardzo chwalę sobie korektor Maybelline Affinitone, zresztą lubię też inne produkty z tej serii. Korektor jest lekki i dobrze stapia się ze skórą, nie wchodzi w załamania. Używam koloru Nude Beige. Nie jest aż tak dobry jak jego rozświetlający kolega Dream Lumi Touch, ten mniej kryje ale i tak go lubię.
Najczęściej używanymi przeze mnie pomadkami były Color Whisper Maybelline, co pewnie Was już nie dziwi, bo używam ich non stop i często o nich wspominam. Uwielbiam je! W tym miesiącu królowały: jasny róż Petal Rebel i półprzezroczysty mocny róż Faint for Fuchsia.
Świetne masełko z Alterry Winogrono i Kakao. Bardzo dobrze nawilża, jest gęste i pozostawia skórę bardzo przyjemną w dotyku. Na lato może być zbyt ciężkie, ale teraz jeszcze było w porządku. Uwielbiam je także za zapach! Dla mnie to dokładnie zapach ciasta drożdżowego z kruszonką, mniaaam! Pachnie specyficznie, więc nie każdemu podjedzie ale ja uwielbiam się nim smarować : ).
Czytałam trochę o domowych przepisach na pasty oczyszczające do mycia twarzy i naszła mnie ochota na własną pastę. To był strzał w 10! Nie kierowałam się konkretnym przepisem, użyłam po prostu to co akurat miałam. W paście znalazły się składniki typowo oczyszczające, dobre dla cery tłustej i mieszanej. Bazą są mielone płatki owsiane (które uwielbiam w maseczkach), sporo jest także zielonej glinki. Poza tym dodałam także mielonego siemienia lnianego, sproszkowanego węgla, odrobinę kurkumy. Do połączenia składników użyłam olejku z Alterry, który moja cera bardzo lubi (dodałam też dwie krople olejku zapachowego). Pasta nie wygląda zbyt apetycznie ale działa rewelacyjnie, mocno oczyszcza ale nie przesusza ani nie podrażnia skóry. Składniki porządnie zmieliłam żeby pasta pozostała pastą a nie peelingiem : ).
Nowa wielka miłość czyli szczotka z naturalnego włosia. Nie mogłam się zdecydować czy wybrać taką szczotkę czy słynny Tangle Teezer, ale ostatecznie jakoś bardziej przemawiała do mnie właśnie szczotka z naturalnym włosiem. Moje włosy poczuły ogromną różnicę, szczotka w ogóle nie ciągnie, nie szarpie włosów. Idealnie gładko po nich sunie, a po rozczesaniu są puszyste jak nigdy. Jestem nią zachwycona! Moja szczotka jest marki Sanel, ale tak naprawdę kupiłam ją w ciemno nie kierując się żadną marką.
I obiecane wyniki konkursu z Rimmel. Tak jak wspominałam wygrywają dwie osoby. Nagrody otrzymuje:
Wiola (Wioletta B.) oraz Cleo (Justyna Ł.)
Gratulacje dziewczyny, prześlijcie mi proszę adresy do wysyłki na kosmetykowyblog@gmail.com. Jutro rano poślę jeszcze do Was maile żeby poinformować Was o nagrodzie jeśli przeoczyłybyście posta.
taką szczotkę muszę sobie kupić, a korektor też mam <3
OdpowiedzUsuńPolecam, rewelacyjna ta szczota:D
Usuń
OdpowiedzUsuńMuszę się przyjrzeć korektorowi, bo mam ogromne worki pod oczami i muszę się ich pozbyć - a do tego czasu trzeba je maskować.
Nie polecam na mocno widoczne cienie pod oczami - ten korektor nie jest bardzo mocno kryjący.
UsuńTa pasta oczyszczająca własnego autorstwa mnie zaciekawiła :) muszę poczytać o tych cudach :)
OdpowiedzUsuńPasta domowej roboty jest interesująca ;) może napiszesz o niej coś więcej w jakimś poście? I ogólnie o takich pastach coś chętnie poczytam :)
OdpowiedzUsuńTeż zostałam zainteresowana i bardzo chętnie bym o tym więcej poczytała :)
UsuńTak, napiszę więcej tylko chciałam najpierw dłużej poużywać i wypróbować więcej wersji żeby wiedzieć o czym mówię :D
UsuńCzekam <3
Usuńfajne
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie do mnie na nowa notkę,
tym razem będzie to instagram z maja
http://iamemilia.blogspot.com/2014/06/instagram-maj.html
bardzo fajna pasta :) lubię takie naturalne kosmetyki..świetny skład,przynajmniej wiesz co w niej jest.
OdpowiedzUsuńKochana mam pytanie:Mogła byś mi doradzić bo wybieram się na wesele w czerwcu i mam problem z doborem szminki a podobają mi się takie odcienie fuksji,róży aa nie wiem czy będzie mi pasować?Bo mam swoje naturalne dość czerwone usta,wręcz bordowe i nie bardzo lubie ich kolor...nie chce żeby wyglądały na chore.
Sądzę, że będzie Ci pasować taki kolor, do twoich jasnych włosów powinien wyglądać świetnie! Ale obawiasz się, że fuksja nie przykryje dobrze twojego naturalnego koloru ust czy po prostu chodzi o to ,że lepiej czujesz się w jasnych kolorach?
Usuńwłaśnie chodzi mi o to czy fuksja nie podkreśli mi czerwonych ust ...i o to moje pytanie :czy jest coś dobrze kryjącego na rynku,bez efektu wysuszania?Coś żeby nie podbijało mojego bordowego koloru.
UsuńRozumiem:). Nie mam bardzo ciemnych ust i nie jestem pewna czy w 100% kolor by je przykrył, ale dobrze kryjąca jest dla mnie fuksja z Kobo (chyba nawet nazywa się Fuchsia). Możesz zerknąć też na Catrice, mają dobrze kryjące pomadki i dobre jakościowo, pamiętam że widziałam ładną fuksję:).
Usuńteraz już na 100% kupuję szczotkę z naturalnego włosia :)
OdpowiedzUsuńWartooo :)! Słyszałam jedynie, że na puszących się włosach może je dodatkowo jeszcze puszyć. Nie wiem czy to prawda ale moim wiecznie przylizanym dodaje faktycznie objętości;)
UsuńSzczotkę poluję od dawna, ale nie mogę znaleźć takiej, która mnie zadowala :P
OdpowiedzUsuńA co do pielęgnacji olejami, pisałaś już o tym? Bo chętnie dowiem się więcej.
Nie pisałam, bo w sumie nie jestem żadnym specjalistą:). Po prostu większość olejów mi pasuje, ale też nie przerobiłam bardzo wielu rodzajów :)
UsuńChyba się skuszę na masełko z Alterry :) już mu się przyglądałam, ale bałam się,że będzie słabo nawilżać.. A teraz spróbuję :)
OdpowiedzUsuńteż lubię to masełko :)
OdpowiedzUsuńświetne jest:)
UsuńKrem B.B ma trochę za jasny odcień jak dla mnie, ciekawa ta pasta własnej roboty :) Gratuluję dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiałam między TT, a szczotką z włosiem dzika. Wygrał TT, ale szczotkę z naturalnym włosiem też na pewno kupię.
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię mojego Whisperka, ale gdzieś go posiałam ostatnio i od kilku tygodni nie mogę go znaleźć. Kupiłam na pocieszenie Color Sensational, jest to całkiem podobny produkt, ale jednak formuła nie jest tak żelowa, jak w przypadku Whisper :)
OdpowiedzUsuńA to szkoda.. właśnie za tę żelową formułę tak je lubię:)
UsuńZdecydowanie to je wyróżnia, niestety w Anglii nie ma Whisperków :(
UsuńPodoba mi się to masełko ,kocham ciasto drożdzowe z kruszonką ,ale jak wyczułaś w nim kruszonkę? ,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHehe nie wyczułam konkretnie kruszonki przecież:D. Ten zapach skojarzył mi się z ciastem, które zawsze występuje z kruszonką :D
UsuńPodoba mi się ta pasta i cała idea. Do tej pory robiłam coś mniej "ambitnego" ;) więc prawdopodobnie ściągnę Twój pomysł :) jeśli chodzi o szczotkę, to ja kupiłam TT, ale czasami chyba żałuję ;)
OdpowiedzUsuńA to ciekawa jestem jaka jest ta mniej "ambitna" wersja. Może to też coś fajnego?
UsuńJa długo się wahałam, jedna znajoma zachwalała, druga mówiła że kawałek plastiku... w najbliższym czasie na pewno się nie przekonam, bo nowa szczotka jest świetna.
O ten krem BB ze slimaka :D też mi podszedł :)
OdpowiedzUsuńi korektor też mam - mój ulubiony. Reszty niestety nie znam - a widzę, że powinnam :P
Korektora Affinitone nie polubiłam, podobnie jak Color Whisper :)
OdpowiedzUsuńNo nieeee a u mnie Color Whisper ciągle w obrotach, jak można ich nie lubić :D?
UsuńNie znam żadnego z tych produktów
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu skusić się na którąś pomadkę z Maybelline :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie! ^^
OdpowiedzUsuńOd kilku tygodni myślę nad zrobieniem własnej pasty do twarzy, ale muszę jeszcze poczekać na młynek. Jednak blender nie zmieli dokładnie wszystkiego :)
Młynek niestety właśnie będzie konieczny, blenderem się nie uda (przynajmniej takim jak ja mam) :).
UsuńNiestety, kiedyś już próbowałam zmielić zioła i nic z tego nie wyszło.
UsuńNie działa mi odpowiedź na komentarz, więc piszę nowy ;)
OdpowiedzUsuńMoja pasta opierała się na glince marokańskiej i białej, do tego pestki malin, odrobina korundu i hydrolatu + różne olejki. Niby było ok, ale hydrolat rumiankowy miał koszmarny zapach ;) a całości brakowało "bazy" i wyszedł bardziej peeling ;)
Dzięki za szybką odpowiedź:). Rozumiem. Też mam glinkę białą i marokańską, kusiło mnie żeby dodać ale chcę wypróbować w innej wersji. Ja nie dodawałam w ogóle niczego na bazie wody i pasta wyszła bardzo gęsta. Może to przez korund wyszła bardziej peelingowa wersja:)?
UsuńKierowałam się czyścikiem Lush, którego nie lubię rozrabiać, więc chciałam iść na łatwiznę, stąd hydrolaty ;)
UsuńWydaje mi się, że to pestki malin miały większy udział w zdzieraniu. Kilka z nich szczególnie sie wybijało na tle reszty. Aczkolwiek miało to swój plus, bo chociaż nie nadawała się do codziennego użytku, to po umyciu nią cery, zostawieniu na jakiś czas, a potem wykonaniu lekkiego masażu efekt był niesamowity :)
Nie raz zastanawiałam się nad zakupem tego masełka z Alterry, ale zawsze z niego rezygnowałam. teraz chyba skuszę się na nie ;-)
OdpowiedzUsuńKorektor mam i również bardzo lubię ale tylko pod oczy bo z wypryskami średnio sobie radzi ;( A pomadki mają naprawdę piękne kolory i chyba się na jakąś skuszę !
OdpowiedzUsuńhttp://beautystyle-paula.blogspot.com/
Też uwielbiam Whispery <3 Natomiast masło Alterry jakoś nie przypadło mi do gustu, szczególnie ze względu na zapach. Od jakiegoś czasu mam ochotę zrobić sobie jakąś pastę do twarzy, ale na razie nie mogę się do tego zebrać.
OdpowiedzUsuńmasło z Alterry mnie zainteresowało :)
OdpowiedzUsuńa szczotkę z naturalnym włosiem mam z Rossmanna, taką pół na pół bo ma też dodatki zwykłych -plastikowych wypustek i ją lubię :)
Te pomadki też lubię, mam inny kolor, ale uważam że to idealna pomadka na lato :)
OdpowiedzUsuńCiągle się czaję na te szminki Color Whisper, ale zawsze znajduję sobie wymówkę, żeby ich nie wziąć. Chyba niesłusznie :v
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad zmianą swojej szczotki, ale nie wiem czy moje włosy by polubiły się z włosiem naturalnym, mają tendencję do puszenia się. I szybkiego przetłuszczania, takie są szalone.
A ta pasta oczyszczająca brzmi zachęcająco, może spróbuję coś takiego w wakacje przyrządzić, jak będę miała trochę czasu. Podkradnę mamie młynek do kawy, hahaha :D
Ja też bardzo lubię te pomadki! Są naprawdę rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńA sama pasta wygląda mało ciekawie :D ale skład wygląda super, dobrze, że sprawdza się na Twojej skórze :)
Szczotki z naturalnego włosia dzika mam od dziecka i nie zamierzam zamieniać ;]
OdpowiedzUsuń