Dzisiaj chciałabym napisać coś więcej na temat kosmetyków Kobo do makijażu twarzy (konkretniej samej cery), których używam już od dłuższego czasu. Markę bardzo lubię, choć zdarzają im się też mocno średnie produkty. Z Kobo najbardziej przypadły mi do gustu cienie do oczu ze stałej oferty, mają bardzo dobrze napigmentowane maty, które lubię na równi z Inglotem i ciekawe odcienie o błyszczącym wykończeniu. Świetne są też pomadki Kobo i pigmenty!

Kobo, podobnie jak każda inna marka, ma w ofercie podkłady dla różnych typów cer. Ja mam te z serii Satin Finish Make Up, z nawilżającym kompleksem. Podkład kompletnie nie sprawdza się na mojej mieszanej skórze (od razu się okropnie błyszczę), ale za to spisuje się nieźle na cerach suchych, więc używam go czasem na klientkach, które maluję, a które mają akurat ładną ale suchą skórę. Faktycznie nawilża, widać to od razu po nałożeniu. Ładnie stapia się ze skórą, ma odpowiednią formułę i jest trwały, o ile nie jest to oczywiście przetłuszczająca się cera. Krycie jest średnie, o ile skóra nie jest typowo trądzikowa/z przebarwieniami to spokojnie daje radę. Moim zdaniem rozczarowują jednak odcienie podkładów z tej serii. Mam dwa, zdaje się najjaśniejsze, które są dość ciemne i nadają się tylko do naturalnie ciemniejszej lub opalonej skóry! Co najśmieszniejsze odcień Alabaster, którego nazwa sugeruje raczej jaśniutki kolor, jest ciemniejszy niż Nude Beige. Obydwa odcienie mają trochę różowych tonów, więc nie będą pasowały do każdej karnacji. W skrócie: moim zdaniem tylko dla cery normalnej lub suchej! /23,99zł/

Całkiem fajnym kosmetykiem jest Modeling Illuminator, przeznaczony do podkreślania wybranych partii twarzy. Szczerze mówiąc, używam go tylko jako korektor pod oczy, bo jeśli już bawię się w konturowanie to używam korektorów/podkładów o innej konsystencji. Modeling Illuminator zastyga na skórze akurat dość szybko, więc nie będzie najlepszy do stopniowego budowania światłocienia. Za to w roli lekkiego korektora pod oczy wypada całkiem fajnie, choć nie jest moim ulubieńcem. Ma średnie krycie, ładnie stapia się ze skórą, nie podkreśla zmarszczek czy załamań skóry. Moim zdaniem to nie jest rozświetlający korektor. Jeśli chcemy uzyskać efekt bardziej odbijający światło to już lepiej skusić się na Dream Lumi Touch z Maybelline (bardziej kryjący) lub rozświetlający korektor w pisaku-pędzelku Inglot (bardzo lekkie krycie). /16,99zł/

Kolejnym kosmetykiem, który stosuję akurat najrzadziej jest silikonowa baza Make-Up Primer. Moim zdaniem wszystkie silikonowe bazy są dosyć podobne, lekko matują, bardzo ładnie wygładzają skórę, sprawiają że podkład lepiej się rozprowadza ale nie przedłużają jego trwałości w znaczący sposób. Na sobie rzadko stosuję tę bazę, jeśli już zależy mi żeby makijaż był lepszy i trwalszy niż zwykle, to sięgam po matującą bazę Rimmel. Ta z Kobo sprawdza się lepiej na normalnej albo dojrzałej skórze i na takiej jej właśnie używam. Jeśli macie przetłuszczającą się cerę to lepiej wybrać coś typowo matującego : ). /18,99zł/

Bardzo fajny produkt to Make Up Fixer Spray! Z nim jest podobnie – na sobie akurat używam go rzadko, bo zwykle nie potrzebuję żeby mój makijaż był jakiś super trwały, nie licząc specjalnych okazji. Za to używam go zawsze jeśli maluję kogoś. Jest to spray używany na sam koniec, dla utrwalenia makijażu. Przedłuża trwałość całego makijażu, podkład lepiej się trzyma, podobnie jak róż, cienie itd. Najbardziej lubię jednak ten produkt za fakt, że jako jedyny nadaje się do utrwalenia makijażu oka wykonanego przy użyciu sypkich cieni na sucho. Często robię makijaże gdzie używam przykładowo matowych cieni prasowanych, a na sam koniec wklepuję w powiekę troszkę połyskującego pyłku. O ile cienie nakładane na bazę będą dobrze się trzymały, to taki pyłek nie ma za bardzo jak utrwalić – chyba, że właśnie fixerem. W ten sposób utrwalone sypańce trzymają się idealnie skóry, nawet jeśli przetrzemy skórę. /24,99zł/

Macie swoje ulubione kosmetyki z Kobo? Lubicie w ogóle tę markę czy raczej za nią nie przepadacie?
Oczywiście Kobo jest do dostania tylko w Drogeriach Natura.
***
Jeszcze tylko jutro można zgłaszać się do konkursu beGlossy by kosme-tiki!
Do wygrania między innymi tusz Benefit They’re Real!
