wtorek, 30 września 2014

Kiko Sugar Mat - Golden Mandarin

Niby nie lubię pokazywać na blogu lakierów, których już nie ma w sprzedaży, ale czasem zdarzają się tak ładne, że po prostu muszą się tu znaleźć, nawet po czasie ;). Jednym z takich lakierów jest Kiko z piaskowej kolekcji Sugar Mat, w odcieniu Golden Mandarin. Kupiłam go kiedy piaskowe lakiery dopiero się pojawiały, więc już samo wykończenie było dla mnie nowością. Biorąc jeszcze pod uwagę odcień, lakier wydawał mi się prawdziwą lakierową perełką. Teraz piaski stały się już bardzo popularne i łatwo dostępne, ale Golden Mandarin jest w moim odczuciu wciąż oryginalnym lakierem, bo nie spotkałam podobnego koloru w piaskowym wykończeniu.

Golden Mandarin to złota brzoskwinia, bardzo ciepły odcień. Baza jest jasno pomarańczowa, a drobinki (których w lakierze jest sporo) są złote. Bardzo lubię ten lakier, moim zdaniem świetnie wygląda na paznokciach. Myślę, że równie ładnie wyglądałaby też różowa baza ze złotym shimmerem. Jakość okazała się też jak najbardziej na plus, lakier nieźle się trzymał i krył przy dwóch warstwach. Niestety jest on z limitowanej kolekcji, która pojawiła się już dawno, więc sądzę, że teraz nie da się go kupić. Pomijając już fakt, że marka Kiko jest w Polsce niedostępna i zakupy są utrudnione.

DSCN2193

DSCN2168

DSCN2174

DSCN2171

DSCN2199

DSCN2195

poniedziałek, 29 września 2014

Pomadki Golden Rose - Velvet Matte

Moimi ulubionymi tanimi pomadkami są Velvet Matte od Golden Rose. Odkąd tylko pojawiły się w ofercie marki od razu stały się bardzo popularne w internecie. Nie ma w tym nic dziwnego, bo są bardzo dobre i tanie, a przy tym matowe. Ciężko znaleźć pomadki o matowym wykończeniu wśród tańszych marek, ja żadnych w tej cenie, poza Velvet Matte oczywiście, nie kojarzę.

Velvet Matte kosztują niewiele ponad 10zł, a jeszcze do jutra obowiązuje na nie promocja – zdaje się, że można je dostać po 8,90zł. Mają proste, lekkie, bordowo-czarne opakowania. Nic wyszukanego i na dodatek napisy lubią się ścierać jeśli nosimy pomadkę w torebce, ale w tej cenie nie przeszkadza mi to ani trochę. Ważne, że nie wyglądają tandetnie i są solidne.

DSCN2423

Do wyboru jest sporo odcieni, przez co niestety łatwo skusić się na kolejny .. i kolejny ; ). Całe szczęście, przy ich cenie, nie zbankrutujemy. Dostępne kolory są w większości bardzo udane i szczerze mówiąc mogłabym mieć je wszystkie, bo nie znalazłam żadnego, typowo “nie mojego” koloru. Mimo szerokiej gamy odcieni, mam jednak wrażenie, że niektóre są do siebie bardzo podobne. Brakuje mi jakiegoś fioletu (choć pewnie nie miałby wzięcia ;)), ciemnego, zgaszonego brązu i czegoś naprawdę ciemnego. Jest kilka ciemniejszych pomadek, ale na ustach wcale nie wyglądają na tak ciemne, jak w opakowaniu czy na zdjęciach promocyjnych.

Wszystkie mają oczywiście zupełnie bezdrobinkowe, matowe wykończenie. Jeśli szukacie czegoś bez połysku to będziecie prawdopodobnie zadowolone, ale jeśli macie na myśli zupełnie płaski mat to Velvet Matte mogą Was nieco rozczarować. Dla mnie to mat na pograniczu satyny, a ja lubię naprawdę mocno matowe usta – dlatego odciskam zwykle nadmiar pomadki chusteczką lub lekko przypudrowuję usta transparentnym pudrem. Są trochę mniej matowe niż matowa seria MAC, zdecydowanie mniej matowe niż pomadki/ołówki Inglot czy np. matowe pomadki w płynie Sleek.

DSCN2415

Mimo, że pomadki są matowe to jednak nie można powiedzieć żeby były tępe. Gładko się rozprowadzają i nie dają poczucia nieprzyjemnie ściągniętych ust. Po kilku godzinach noszenia usta są trochę bardziej suche, ale moim zdaniem nie ma tragedii – mi się dobrze noszą. Oczywiście wymagają idealnie gładkich ust, bo podkreślają każdą suchą skórkę. Lekko i przyjemnie pachną, a przy okazji są trwałe. Słyszałam, że niektórzy narzekają, że Velvet Matte lubią się rozmazywać. Ja szczerze mówiąc nie wiem o co chodzi, bo żadne pomadki nie rozmazują się na moich ustach.

Przejdźmy do prezentacji moich kolorów : )!

02 – najbardziej zgaszony z moich odcieni. Kupiłam go chyba jako pierwszy, bo zależało mi na czymś w miarę neutralnym. Bardzo lubię ten odcień, jest zupełnie nieokreślony, chłodny. Widzę w nim lekko fioletowe tony. Najbliżej mu do mocno zgaszonego różu. Przyciemnia nieco usta, podkreśla je ale nie przyciąga do nich zbytnio uwagi.

gr1

04 – świetny, intensywny, prawie neonowy koral. Bardzo letni, wakacyjny kolor. Idealny jeśli ktoś lubi takie żarówiaste odcienie. Z kreską i wytuszowanymi rzęsami robi za cały makijaż. Warto mu się przyjrzeć.

gr2

09 – to odmiana zgaszonego, dziennego koralu. To typowo ciepły kolor, więc będzie dobry jeśli lubicie mieć podkreślone usta, ale zimne tony Wam nie pasują. Ja akurat ten odcień lubię umiarkowanie, po inne sięgam częściej.

gr3

10 – jest nieco podobna do 09, ale mniej różowa. To kolejny, neutralny, łososiowy odcień. Zbliżony do naturalnego koloru ust, ale jednak podkreślający je. Lubię tę pomadkę do trochę mocniejszych makijaży oka. Jeśli szukacie bardzo bezpiecznego koloru to można właśnie przyjrzeć się temu odcieniowi.

gr4

11 – ten kolor wprost uwielbiam! To taka ciepła magenta, intensywny róż bardzo lekko wpadający w czerwień. Nie do końca malinowy, ale to coś w tym rodzaju. Bardzo intensywny i wyjątkowy! Mimo, że lubię róże to nie mam żadnej innej pomadki dającej taki efekt.

gr5

13 – do tego koloru długo się przymierzałam, bo mam dość podobny odcień innej marki, ale ostatecznie się skusiłam w promocji i nie żałuję, bo na ustach okazał się jednak inny niż ta moja druga pomadka, a swoją drogą jest piękny! To bardzo chłodny, intensywny róż. Takie kolory na ustach lubię najbardziej.

gr6

15 – bardzo intensywna, ciepła czerwień. Lekko pomarańczowa, ale to jednak zdecydowanie czerwień. Boski kolor, bardzo mocny. Może być tańszym odpowiednikiem Lady Danger MAC – nie jest tak żarówiasta jak Lady Danger (i Velvet Matte jest jednak troszkę bardziej czerwona), ale generalnie te dwie pomadki są do siebie dość podobne.

gr7

23 – piękny, głęboki burgund. Akurat temu kolorowi zdjęcia trochę odebrały uroku, na żywo prezentuje się znacznie lepiej. Ideał na jesień!

gr8

26 – najjaśniejszy z moich odcieni, delikatny, brzoskwiniowy kolor. Sam w sobie nie jest ultra jasny, mam wrażenie, że na zdjęciach wyszedł też delikatniej niż w rzeczywistości. Mocno ciepły, bardzo fajny. Od razu go polubiłam. Nieco zbliżony do 10, ale mniej przybrudzony i jaśniejszy.

gr9

Najbardziej lubię intensywną 11 i 13, a z neutralnych kolorów zgaszoną 02 i delikatną 26.

DSCN2420

DSCN2421

Jeśli jeszcze nie miałyście styczności z tymi pomadkami to bardzo polecam. Ja uwielbiam je za matowy efekt, piękne kolory i bardzo przystępną cenę! A jeśli też je znacie to może jakiś nowy odcień wpadnie Wam w oko. Dajcie też znać które kolory macie i lubicie najbardziej to będę wiedziała co oglądać następnym razem w sklepie GR ; ).

sobota, 27 września 2014

ShinyBox wrzesień 2014

Tradycyjnie, po Glossy, przyszła pora na wrześniowy ShinyBox. Pudełko pod nazwą “Be Original” mieści pięć kosmetyków, w tym trzy pełnowymiarowe, a z kolei dwa z nich to kolorówka – czyli to co ja lubię najbardziej : ).

DSCN2366

  1. Biloiq | Regenerujący krem do rąk i paznokci – krem zawierający olejek z cytryny. Może nie podskoczyłam z radości na jego widok, ale trzeba przyznać, że krem do rąk przyda się zawsze. Myślę, ze to dobry wybór do pudełka, bardzo uniwersalny. Zamiast tego kremu, w drugim wariancie Shiny, mógł znaleźć się balsam do ciała tej samej marki. Obydwa są pełnowymiarowymi produktami. /balsam 20zł/ krem 15zł/
  2. Balneokosmetyki Malinowy Zdrój | Biosiarczkowy szampon – marki nie znam, więc fajnie że to to coś nowego dla mnie, choć znów bez szału, bo taka miniaturka pójdzie raz dwa. /28zł/
  3. Balneokosmetyki Malinowy Zdrój | Biosiarczkowy żel peelingujący – żel z dodatkiem peelingu przypadł mi do gustu jakoś bardziej niż szampon. Mówię oczywiście o pierwszym wrażeniu. /28zł/
  4. Grashka | Korektor pod oczy – korektor ucieszył mnie najbardziej ze wszystkich kosmetyków. Po pierwsze zawsze chętnie widzę kolorówkę, po drugie ciekawa byłam kosmetyków tej marki (szczególnie po recenzjach popularnego tuszu), a po trzecie kolor okazał się trafiony. Bardzo chętnie wypróbuję. Korektor jest pełnowymiarowy. /21zł/
  5. Etre Belle | Mascara Lash X-press & hyaluronic – śmiesznie, że Shiny postawił na tusz podobnie jak Glossy, teraz mam dwa tusze w zanadrzu ; ). Etre Belle pojawia się w Shiny nie po raz pierwszy, ale w sumie to nie narzekam, bo po nienajlepszym pierwszym wrażeniu trochę przekonałam się do marki (szczególnie kredki przypadły mi do gustu). Zobaczymy jak sprawdzi się tusz. Jest to produkt pełnowymiarowy. /100zł/

Jeśli należycie do klubu VIP to mógł się Wam też trafić lakier do paznokci La Rosa lub koncentrat roślinny do twarzy Saluterra.

DSCN2367

DSCN2368

W pudełku znalazło się też troszkę próbek, co prawda niektóre się powtórzyły, ale właściwie mi to nie przeszkadza – w końcu to tylko próbki. Niektóre zdążyłam już zużyć.

DSCN2369

Moim zdaniem pudełko dość fajne. Może nie najlepsze w historii, ale względnie udane. Podoba mi się, że znalazł się w nim drogi, pełnowymiarowy tusz i korektor nieoklepanej marki.

  • Pudełka można zamawiać na stronie ShinyBox w cenie 59zł za pojedyncze pudełko lub subskrybując (Vip Klub) za 49zł
  • Z kodem KOSME-TIKI20 można otrzymać zniżkę 20% przy zakupie najnowszego pudełka.

Teraz Shiny ma fajną zniżkę – aż 50% rabatu na czerwcowe, lipcowe lub sierpniowe pudełko! Po wpisaniu kodu SHINYPROMOCJA te pudełka można kupić już za 26 zł : ).

piątek, 26 września 2014

beGLOSSY wrzesień 2014

Z lekkim opóźnieniem wrześniowy beGLOSSY  “Czas dla urody”. W tym miesiącu pojawiły się aż trzy warianty pudełek, ale z opisu mam wrażenie, że wszystkie są dość podobne. Co w środku? W przewadze oczywiście pielęgnacja, ale znalazło się także coś z kolorówki.

DSCN2351

  1. Bee Pure | Bee Venom Serum – serum do twarzy oparte na jadzie pszczelim oraz 24-karatowym złotem. Brzmi.. groźnie i dziwnie, a kosztuje sporo, bo209zł za 30ml. BeGLOSSY dorzuciło do pudełka maleńki słoiczek – serum pachnie specyficznie i mieni się na złoto. Ciekawe, na pewno wypróbuję.
  2. Benefit | It’s Potent! eye cream – chyba najfajniejszy kosmetyk z całego pudełka. Mały uroczy kartonik z jeszcze bardziej uroczym mini słoiczkiem w środku ; ). Benefit ma zdecydowanie jedne z najsłodszych opakowań. Krem po oczy zawsze się przyda, więc z tego produktu też jestem wstępnie zadowolona. Pełny krem kosztuje 129zł.
  3. Isis-Pharma | Glyco-A 12% – z początku pomyślałam, że to znowu próbka kremu do twarzy, ale na szczęście jak dla mnie jest to peeling oparty na kwasie glikolowym. Peelingi zawsze chętnie widzę w pudełkach, ale tym razem żałuję, że tubka jest bardzo mała.. Pełnowymiarowy peeling to koszt ok 85zł.
  4. Pantene Pro-V | Błyskawiczny tonik wzmacniający – to jest pełny produkt w pudełku, ale szczerze mówiąc czuję się trochę rozczarowana, bo wolałabym coś innego. Nie raz już w Glossy pojawiały się takie drogeryjne marki do włosów jak Pantene i szczerze mówiąc uzbierało mi się kilka tego typu kosmetyków. Rzadko ich używam, Pantene ostatnio średnio mnie przekonuje.. zdecydowanie bardziej wolałabym już maskę do włosów. Cena to około 21,99zł.
  5. Yves Rocher | Wydłużający tusz do rzęs 360º – drugi produkt pełnowymiarowy, ten akurat moim zdaniem jak najbardziej trafiony. Tusz jest super uniwersalny, każdemu może się przydać. W ostatnim czasie miałam ochotę na jakiś tusz YR, więc jestem zadowolona. Kosztuje około 42zł.
  6. Uriage | Balsam do ciała – dodatkowym produktem jest balsam Uriage. Cieszę się, że trafił mi się balsam, a nie krem, bo tych mam już po prostu dosyć ; ). Ciekawa jestem czy sprawdzi się lepiej niż tanie balsamy. Butelka 500ml kosztuje 79,99zł.

DSCN2347

DSCN2348

Moim zdaniem wrześniowe pudełko wypada.. tak sobie. Nie jest w sumie złe, nie czuję się rozczarowana, ale bywały dużo lepsze pudełka w moim odczuciu. Najchętniej widziałabym typowo jesienne pudełko, z pomadką w jakimś ciemnym kolorze i balsamem o korzennym zapachu – to by było coś w sam raz dla mnie ; ). Z wrześniowego beGLOSSY najbardziej chyba cieszy mnie krem pod oczy Benefit.

W innych wariantach zamiast serum z Bee Pure mogła znaleźć się maseczka tej samej marki lub serum Flavo-C Auriga. Różnił się też produkt dodatkowy, bo zamiast balsamu w pudełku mógł się znaleźć krem Redblocker (pełnowymiarowy).

DSCN2350

Pudełka można zamawiać na www.beglossy.pl w cenie 49zł (przesyłka jest wliczona w cenę), ale jeśli jeszcze nigdy nie zamawialiście beGLOSSY to polecam Wam mój kod zniżkowy, z którym pudełko kupicie aż 15zł taniej. Warto się skusić jeśli akurat pudełko przypadnie Wam do gustu, bo z kodem można je kupić już za 34zł z dostawą!  Kod dotyczy pudełek z edycji regularnej lub specjalnej – należy go podać przy zamówieniu.

2222

czwartek, 25 września 2014

Piaskowy Lovely - Ibiza 1

Zanim wszędzie pojawią się tylko typowo jesienne lakiery, u mnie jeszcze swatch wakacyjnego, piaskowego neonu :). To oczywiście Lovely z serii Ibiza, w żółtym, neonowym kolorze. Bardzo spodobało mi się połączenie tak rażącej barwy z piaskową strukturą lakieru.

Lakier nie jest zupełnie matowy, ma małe, połyskujące drobinki. Piaskowa faktura jest dość mocna, zdecydowanie wyraźniejsza niż przykładowo w matowych piaskach Golden Rose. Ogólnie lakier uważam za udany, dwie warstwy okazały się wystarczające, choć gdyby ktoś bardzo się przyglądał mógłby dopatrzeć się nieco jaśniejszego koloru na końcówkach paznokci. Jak na piasek trzymał się bardzo długo, nosiłam go chyba z tydzień (ale na moich paznokciach lakiery raczej dobrze się trzymają)!

DSCN1630

DSCN1632

DSCN1634

DSCN1637

DSCN1638

środa, 24 września 2014

Tutorial: Brąz z turkusem

W końcu przygotowałam nowy tutorial – tym razem jest to połączenie brązu i turkusu. Lubię ten duet, bo ładnie zgrywa się z brązowymi tęczówkami. Makijaż zwraca uwagę na oczy, ale nie jest bardzo mocny – dzisiaj był moim makijażem dziennym : ). Brązowa kreska wygląda dużo lżej niż czarna.

DSCN2301

  1. Zaczynam od nałożenia kremowego cienia na wewnętrzny kącik oka. Następnie dokładam nieco ciemniejszy, beżowy cień na początek ruchomej powieki.
  2. Wklepuję turkusowy cień w powiekę, mniej więcej za jej połową a w stronę zewnętrznego kącika.
  3. Załamanie powieki i zewnętrzny kącik podkreślam lekko połyskującym, brązowym cieniem. Rozcieram miękkim pędzlem.
  4. Dolną powiekę obrysowuję brązową kredką. Następnie używam nieco jaśniejszej, brązowej kredki z drobinkami – obrysowując powiekę mocniej w kierunku na zewnątrz. Można dodać cielistą kreskę na linii wodnej.
  5. Rysuję brązową kreskę używając eyelinera.
  6. Tuszuję rzęsy, a dolną powiekę tuż przy wewnętrznym kąciku podkreślam na koniec błyszczącym, złotawym pyłkiem.

t1

DSCN2303

t2

Użyte kosmetyki:

  • TWARZ: Lirene Glam&Matt (jasny), korektor Catrice Camouflage (Rosy Beige), puder Lily Lolo Flawless Matte, Paese Słońce Egiptu (Sunrise I)
  • BRWI: brązowa kredka Essence + puder do brwi Golden Rose 107
  • OCZY: baza Dax Cosmetics, paletka Sleek Monaco, eyeliner My Secret Glam Specialist brązowy, cienie Ruby Rose, brązowa kredka My Secret Satin Touch Kohl, brązowa kredka Rimmel Scandaleyes (Bronze), cielista kredka Rimmel Exaggerate (In the nude), tusz Rimmel Wonder’full, mika Coastal Scents (Lany)
  • USTA: pomadka My Secret Kiss My Lips (nr 1)

***

WYNIKI KONKURSU – pudry do brwi Golden Rose

nr 103 – Betty Boop

nr 105 – Alieneczka

nr 101 – Anna B

Proszę o dane na wysyłki na mojego maila kosmetykowyblog@gmail.com

wtorek, 23 września 2014

Pudry do brwi Golden Rose + KONKURS!

Hej! Wracam po krótkiej przerwie z nowościami: nagłówkiem bloga w nowej odsłonie, swatchami nowych pudrów do brwi Golden Rose i małym konkursem, w którym takie pudry możecie wygrać : ). Pudry do brwi pojawiły się w ofercie GR dosyć niedawno, marka wprowadziła siedem odcieni, więc jest w czym wybierać. Mimo, że podkreślone brwi są od kilku lat bardzo modne to mam wrażenie, że produktów do brwi w naszych drogeriach jest wciąż mało, a pierwsza lepsza marka jaką weźmiemy z brzegu ma zazwyczaj dwa kolory kredek i to wszystko. Ode mnie Golden Rose dostaje prywatnego plusa za taki produkt w ofercie, dodatkowo cena jest niska – 9,90zł, więc każdy może sobie na taki kosmetyk pozwolić.

DSCN2280

Pudry mają formę prasowanych “cieni”, w prostych owalnych pudełeczkach. W każdym kartoniku znajduje się też mini pędzelek, z jednej strony skośnie ścięty a z drugiej to sztywna gąbeczka. Nawet nie jest taki najtragiczniejszy, a zazwyczaj takie dołączone pędzelki bywają ostatnim badziewiem – brwi da się nim pomalować. Jednak mimo wszystko polecam kupić cokolwiek innego na dłuższym, sto razy wygodniejszym trzonku (choćby skośnie ścięty pędzelek z Essence, wydatek około 6zł).

Pudry mają odpowiednią formułę, nie są zbyt miękkie czy sypkie jak klasyczne cienie. Dobrze się nakładają i wyglądają bardzo naturalnie na brwiach. O ile nie zastosujemy zbyt ciemnego koloru to z łatwością możemy uzyskać bardzo delikatny, “miękki” dzienny efekt. Są dość trwałe, choć nie aż tak trwałe jak produkty w kremie (typu Color Tattoo) czy twardsze kredki do brwi.

DSCN2282

Jak już wspomniałam w ofercie mamy dostępnych siedem odcieni. Ja zaprezentuję Wam cztery z nich, a pozostałe trzy możecie wygrać. Kolory są różne, od jasnych po ciemne, ale większość jest chłodna co jest dużym plusem. Brakuje mi jeszcze typowo chłodnego koloru, takiego aż prawie szarego brązu. Odcienie pudrów są w przewadze średnio ciemne. Ostatni nr 107 jest mocno ciemny, ale jeśli ktoś podkreśla brwi na czarno to i tak będzie dla niego zbyt jasny. Z kolei najjaśniejsze odcienie wcale nie są jakieś ultra jasne dlatego nie sugerujcie się tylko faktem, że są na początku gamy kolorów, bo można się przeliczyć i kupić coś zbyt ciemnego.

DSCN2287

102 – drugi odcień z gamy, dość jasny, delikatny. W rzeczywistości jest bardziej chłodny, szarawy. Na moich zdjęciach, podobnie jak pozostałe pudry, wyszedł zbyt żółto. Używałam go na różnych osobach i pasuje większości o jaśniejszych brwiach, które mają w efekcie wyglądać naturalnie.

p102

104 – mój ulubiony odcień. Średni, chłodny, nieco szary brąz. Na żywo daje ciemniejszy efekt i używam go wtedy kiedy mam ochotę na mocniej podkreślone brwi. Sprawdza się na osobach o ciemniejszych brwiach.

p104

106 – ciemny brąz, wciąż chłodny ale z minimalną nutą kasztanowego koloru. Ja preferuję raczej odcienie pozbawione zupełnie czerwonawych nut, więc tego koloru na sobie nie używam. Będzie raczej pasował osobom o ciemnych brwiach i włosach o ciepłym odcieniu.

p106

107 – najciemniejszy kolor z całej serii. Bardzo ciemny, mocno chłodny, ale nie czarny.

p107

KONKURS!

Pozostałe trzy odcienie pudrów są dla Was – wybrałam raczej nie zbyt ciemne kolory, żeby była większa szansa, że będą innym pasować. Na zdjęciu wyszły trochę zbyt ciepło i żółto.

Żeby wziąć udział w tym szybkim konkursie wystarczy mieć ukończone 18 lat i zgłosić się w komentarzu potwierdzając, że bierzecie udział i podając numer pudru, który Was interesuje (do wyboru jest 101, 103, 105). Biorąc pod uwagę fakt, że nagroda jest mała postanowiłam nie wymyślać zadania konkursowego, po prostu pierwsze osoby, które się zgłoszą wygrają kosmetyk.

Pudry są oczywiście nowe, otwarłam je tylko na moment do zrobienia zdjęcia. Osoby, które wygrają puder muszą przesłać mi swoje dane do wysyłki na kosmetykowyblog@gmail.com. Wysyłam tylko na terenie Polski.

DSCN2289

piątek, 12 września 2014

Orly – Lush

Jak tylko zobaczyłam Orly Lush na zdjęciach promocyjnych wiedziałam, że prędzej czy później będzie mój ;). Uwielbiam nietypowe lakiery do paznokci, a Lush w moim odczuciu taki właśnie jest. To jeden z lakierów z wakacyjnej kolekcji Orly – Baked. Właściwie cała kolekcja jest moim zdaniem bardzo fajna, a poza zielonym Lush chętnie skusiłabym się jeszcze na Hot Tropics, bo to mój ulubiony różowo-fioletowy kolor.

Lakier ma półprzezroczystą bazę, więc do pełnego krycia potrzeba z pewnością więcej warstw. Taki transparentny efekt podoba mi się na krótkich paznokciach, ale moje są teraz raczej dłuższe i lakier nie wyglądałby na nich tak ładnie w wersji solo.. dlatego nałożyłam go na zielony gradient. W lekko przezroczystej bazie pływa drobny brokat i połyskująca trawka – cały miks jest koloru jasnej, ciepłej, mocno żółtej zieleni. Może budzić skojarzenia z wiosenną trawą, ale mi bardziej przypomina jakieś glony albo wodorosty z jeziora. Nitki po dwóch dniach noszenia zaczęły trochę odstawać, więc przydałaby się warstwa top coatu. Moim zdaniem świetny, oryginalny lakier!

DSCN1997

DSCN1999

DSCN1988

DSCN1994

DSCN2022

DSCN2001