wtorek, 30 grudnia 2014

Pomadki ochronne od Golden Rose

Ostatnio wspominałam o kilku pozostałych nowościach od Golden Rose, które mam Wam do pokazania. Marka podesłała mi do wypróbowania ich pomadki ochronne do ust, w różnych wariantach zapachowych. Zima do akurat dobry czas na taki test, bo przez niskie temperatury usta bywają w najgorszej kondycji w ciągu całego roku i teraz faktycznie sięgam po takie produkty regularnie. Żeby dobrze je poznać, przez ostatni miesiąc używałam tylko pomadek Golden Rose, a moje ulubione balsamy i masełka do ust poszły chwilowo w odstawkę.

Pomadki ochronne Golden Rose mają najbardziej typowe opakowania dla tego typu kosmetyku. Proste, białe wykręcane sztyfty z kolorowymi zatyczkami. Do wyboru jest 8 wariantów, więc łatwo dobrać coś pod swój gust. Kosztują 6,90zł czyli bardzo podobnie lub odrobinkę mniej niż pomadki innych firm.

DSCN4147

11q

Uwielbiam balsamy do ust i pomadki ochronne, często daję się skusić na coś nowego, więc mam porównanie z różnymi markami i formułami takich kosmetyków. Mam też kilka swoich ulubionych produktów, niektórych używam od wielu lat, więc pomadki Golden Rose miały silną konkurencję. Po miesiącu używania na noc, w ciągu dnia, pod pomadki kolorowe, mogę powiedzieć, że bardzo je polubiłam i będę po nie nadal z chęcią sięgać, ale nie pobiły moich hitów w tej kategorii. To poprawne, dobrze nawilżające pomadki. Są bardzo fajne do torebki, również ze względu na praktyczną formę, ale na noc wolę używać mocniejszych masełek albo ochronnej wazeliny.

Zapachy pomadek są naprawdę fajne, właściwie każdy mi odpowiada. Pomadki mają przyjemną, aksamitną formułę, taką jak akurat lubię (nie są zbyt śliskie, co mnie w takich pomadkach często irytuje). Dobrze nawilżają usta, ładnie na nich wyglądają i sprawdzają się w roli ochrony przez mrozem.

11q1

FRUIT & VITAMINS – owocowa wersja pachnie słodko i przypomina trochę owocową herbatę typu “czerwone owoce”. Ma bardzo drobny shimmer i minimalnie barwi usta na różowo, ale praktycznie wcale tego nie widać o ile nie przyglądamy się sobie pod lupą ;).

11q2

WATERMELON – arbuzowa może być hitem dla osób, które lubią melonowe i arbuzowe zapachy w kosmetykach. Pachnie intensywnie i moim zdaniem dość naturalnie jak na taką pomadkę. Ja nie szaleję za arbuzowymi zapachami, ale ta mi się spodobała. Bardzo delikatnie barwi usta.

11q4

CHERRY – zawsze uwielbiałam wiśniowe pomadki ochronne, to był chyba mój ulubiony zapach w tego typu kosmetykach, ale muszę przyznać, że ta niestety nie pachnie aż tak ładnie jakbym tego chciała. Dla mnie ten zapach jest tylko trochę podobny do wiśni, choć nie jest brzydki. Bardzo delikatnie barwi usta.

11q5

STRAWBERRY – truskawkowa kojarzy mi się z gumami rozpuszczalnymi o takim samym zapachu. Taki przyjemny, lekko syntetyczny słodziak, bardziej właśnie “słodyczowy” niż owocowy. Dla mnie fajny. Ma lekkie drobinki, znów niewidoczne na ustach.

11q3

SUNCARE – pomadkę z filtrem chciałam kupić od dawna, ale odstraszały mnie wspomnienia jednaj paskudnej pomadki z dzieciństwa, właśnie z filtrem. Chyba była to pomadka Nivea, ale nie dam sobie ręki uciąć – pamiętam jedynie, że zostawiała okropną białą maź na ustach i była strasznie sucha i tępa. Ta na szczęście jest zupełnie bezbarwna, a konsystencja jest idealnie kremowa. Pachnie też przepięknie, wanilią i migdałami. Filtr niby niewiele wyższy od pozostałych, ale z tego co kojarzę ciężko upolować pomadkę z wyższym filtrem niż SPF 20.

11q7

PEARL SHIMMER – perłowa wersja jest moim największym zaskoczeniem! Znów spodziewałam się małego koszmarku, bo jakieś sto lat temu posiadałam taką szminkę, która dawała mocno perłowy, tandetny efekt. Ta jest o dziwo naprawdę fajna! Po pierwsze pachnie bardzo cukierkowo, a po drugie efekt jest bardzo subtelny i jedynie delikatnie rozświetlający usta. Ona naprawdę nie szpeci, a dodaje uroku :). Moim zdaniem warta uwagi!

11q6

CLASSIC – klasyczny zupełnie bezbarwny wariant, ale o dziwo nie bezzapachowy. Pachnie lekko waniliowo.

Golden Rose ma w ofercie jeszcze jedną pomadkę – owoc granatu.

DSCN4166

Jak widzicie na powyższym swatchu, pomadki w minimalnym stopniu barwią usta. Wszystkie o czerwonym sztyfcie nadają lekko czerwony/różowy połysk, a perłową wersję możecie zobaczyć mniej więcej po środku.

Dla mnie fajne, dobre pomadki, choć nie numer jeden :). A jakie są wasze typy z tej kategorii? Co polecacie?

niedziela, 28 grudnia 2014

Sylwestrowy niezbędnik

Niezbędnik to stanowczo zbyt dużo powiedziane, chciałam raczej zebrać wszystkie kosmetyki, które uważam za godne polecenia i pasujące na Sylwestra. Jeśli gdzieś się wybieracie, to być może jeszcze rozglądacie się za nowymi cieniami, albo pasującym lakierem :). Może któryś z moich kosmetyków akurat wpadnie Wam w oko.

DSCN4112

Sylwester zawsze kojarzy się z błyskiem, ale jak wiadomo błysk błyskowi nie równy ;). Połyskujące kosmetyki fajnie sprawdzają się w sztucznym świetle, ale wiele osób ich unika z obawy przed tandetnym efektem. Oczywiście nie trudno to osiągnąć, ale zwykle jeśli postawi się na jeden zdecydowany brokatowy, metaliczny czy holograficzny akcent, efekty bywają świetne.

e1

Na takie okazje jak Sylwester sporo osób rozgląda się za czymś subtelnie rozświetlającym do stosowania na całe ciało. Ja osobiście uwielbiam pachnący puszek z drobinkami marki Kiko, ale że pochodzi ze starszej kolekcji limitowanej, nie pokazuję go tutaj.

Fajnym, niedrogim i łatwo dostępnym kosmetykiem jest rozświetlający balsam Lirene. Występuje w kilku wersjach – na pierwszym pasku możecie zobaczyć jak prezentuje się na skórze wersja złota Golden Charm, na drugim różowa Rubin Charm. Oczywiście to duże zbliżenie i spora dawka, w rzeczywistości wygląda delikatniej. Innego rodzaju balsamem jest Body BB też od Lirene. Ten z kolei daje bardziej kryjący kolor i lekki, jednolity złoty połysk. Przyciemna trochę skórę, ale trzeba uważać na smugi, bo nie rozprowadza się najlepiej.

e2

Jeśli szukacie czegoś wielofunkcyjnego o ładnym, złotawym połysku to polecam puder Słońce Egiptu z Paese. Ja mam wersję Sunrise, z jednego z Paese boxów i bardzo go sobie chwalę! Do używania przede wszystkim na twarz (na kości policzkowe), ale też na całe ciało w małej ilości.

e5

Eyelinery o brokatowym albo metalicznym wykończeniu to idealny pomysł na szybki i efektowny makijaż, jeśli nie chcecie bawić się cieniami, albo po prostu dla urozmaicenia makijażu, np. smoky eyes. Szczególnie ciekawym eyelinerem jest duochromowy Essence Crystal Eyeliner w kolorze Blue Heaven. Genialnie wygląda na czarnej kresce i nawet lekko mieni się od błękitu po fiolet. Absolutnie uwielbiam :). Pozostałe brokatowe eyelinery Essence kupiłam na promocji, złe nie są, ale nie tak ładne jak ten duochromowy. Świetne mocno metaliczne linery ma w ofercie Golden Rose (Style Liner Metallic). Są niedrogie, a dorównują bez problemu droższym markom.

e3

Jak już pewnie zauważyliście bardzo lubię Golden Rose – dwa połyskujące wypiekane cienie, które bardzo mi się spodobały są z serii Terracotta Glitter Eyeshadow (229 i 227). Najlepsze efekty dają stosowane na mokro, są wtedy bardzo metaliczne i pięknie się mienią. Zresztą wkrótce napiszę o nich nieco więcej.

Bardzo ładne cienie łatwo znaleźć oczywiście w Inglocie. Szczególnie fajne są cienie sypkie i pigmenty, bez problemu można znaleźć metaliczne srebro i cienie o duochromowych efektach.

e4

Z klasycznych cieni prasowanych w ciemnych, połyskujących kolorach do moich ulubionych należy paletka Sleek Bad Girl i czwórka Smokey Eye Hean. Bad Girl jest po prostu idealna do wszelkiego rodzaju “dymków”, ma piękną kolorystykę. Najbardziej lubię w niej granaty, które nie tracą koloru przy rozcieraniu. Mniejsza paletka Hean ma mocną pigmentację, szczególnie czerń jest niesamowicie intensywna.

DSCN4119

e6

Na koniec zostawiłam sobie to co lubię najbardziej – lakiery do paznokci. Moje sylwestrowe typy to brokatowe topy nawierzchniowe, ciekawe czernie i holograficzne lakiery.

Wybrałam kilka pasujących top coatów:

  • My Secret Million Stars – połączenie złotego, miedzianego, różowego i fioletowego brokatu
  • My Secret Amethyst – drobny fioletowy brokat i kawałeczki srebrnej folii
  • My Secret Sparks of Night Sky – mieszanka srebrnego i czarnego brokatu, typowo sylwestrowa
  • Sensique Silver Star – połączenie srebrnego brokatu i drobnej folii
  • Wibo Glam Rock Top Coat – idealny top na czarny lakier, różnokolorowe kawałki folii

DSCN4120

e7

Gładka, lśniąca czerń zawsze będzie mi się podobała, ale ostatnio wzięło mnie na czernie z dodatkami. W zestawieniu znalazł się też jeden fiolet.

  • Orly Androgynie – cudna czerń z brokatem
  • Sensique Starry Sky – piaskowa czerń o drobnej fakturze
  • Essie Belugaria – bardzo oryginalna czerń o wyjątkowo chropowatej strukturze
  • Catrice Luxury Lacquers Million Brilliance – brokatowy fiolet z dodatkiem miedzi

DSCN4121

e8

  • Colour Alike Black Saint – holograficzna czerń
  • Colour Alike Sinner Lady – holograficzne jasne srebro
  • Colour Alike Aleja Gwiazd – metaliczne srebro

DSCN4114

Na sam koniec zostawiłam dodatkowe kosmetyki, które dobrze się u mnie sprawdzają stosowane raz na jakiś czas. Jest to na przykład nabłyszczający płyn do włosów w postaci lekkiego olejku Kemon Hair Manya Bye bye split end – ja generalnie uwielbiam takie eliksiry do włosów, a ten daje fajny połysk. Na zdjęciu także baza pod podkład z Dax Cosmetics, fajna od czasu do czasu. Na specjalne okazje bardzo lubię sztuczne rzęsy z Ardell, ale zapomniałam o nich przy okazji zdjęć ;).

Macie jakieś swoje sylwestrowe typy?

piątek, 26 grudnia 2014

Mineral Terracotta Powder: mineralne pudry od Golden Rose

Ostatnio wypróbowałam trochę nowych dla mnie kosmetyków od Golden Rose – między innymi właśnie dwa pudry z serii Mineral Terracotta Powder. O dziwo nie przypominają zupełnie pudrów, z którymi najczęściej się spotykam, właściwie nie mam ani nie miałam wcześniej nic podobnego. Producent opisuje je jako produkt o dobrym kryciu i nieco rozświetlającym wykończeniu i tak jest w rzeczywistości. Jeśli więc szukacie pudru, który nie daje typowo matującego efektu to warto przyjrzeć się właśnie tej serii :).

DSCN3945

DSCN3946

Puder występuje w sześciu odcieniach, z czego dwa z nich są podzielone na bardziej brązującą i rozświetlającą część. Ja mam wariant nr 2, czyli drugi w kolejności z jednolitych odcieni, o żółtawych tonach oraz puder nr 5 – jaśniejszą wersję z podwójnych.

Pudry mają bardzo delikatną, jedwabistą w dotyku formułę. Nie przypominają zwykłych pudrów do twarzy, które są dużo bardziej tępe i suche. Mineral Terracotta nie są też zupełnie matowe, choć na pierwszy rzut oka matują skórę i oczywiście nadają się do przypudrowywania po nałożeniu podkładu czy w ciągu dnia. Dają jednak bardziej satynowe, lekko rozświetlające (ale bez drobinek) wykończenie. Nie wyglądają tak płasko, a efekt jest bardziej naturalny. Wydaje mi się, że będą się świetnie sprawdzać na suchej i normalnej cerze. Nie jest to typowo matujący produkt, więc dla posiadaczek tłustej cery raczej się nie nadają. Przy mojej mieszanej cerze matu długo nie utrzymują, więc jeśli zależy mi na długotrwałym efekcie bez błyszczenia sięgam raczej po coś typowo ograniczającego przetłuszczanie się skóry. Faktycznie krycie jest dobre jak na puder, więc można się nim troszkę wspomóc przy lekko kryjącym podkładzie.

DSCN3947

GRM

Nr 02 to jeden z tych jednolitych odcieni. Jest to drugi kolor w kolejności, o żółtych tonach, ale nie tak mocno żółty jak wyszedł na zdjęciu. Dobry dla umiarkowanie jasnej bądź średniej karnacji. Rozświetlający efekt jest tak delikatny, że nie udało się go uchwycić na zdjęciach.

DSCN3954

GRM1

O numerze 05 nie wiedziałam z początku co mam myśleć – większa część jest w biszkoptowym odcieniu, a mniejsza jest mocniej rozświetlająca, jednak nie przypominają one typowego bronzera i rozświetlacza (jak na bronzer odcień jest bardzo jasny, a rozświetlacz mało błyszczący). Po kilku próbach stanęło na tym, że mimo wszystko najlepiej sprawdzają się używane właśnie jako bronzer i rozświetlacz, tyle że dają bardzo subtelny efekt :). Brąz jest jaśniutki i lekko połyskujący, ale na mojej dość jasnej cerze jak najbardziej widoczny. Jasna część daje efekt pięknej, delikatnej połyskującej tafli na kościach policzkowych. Ten puder to fajna opcja dla osób początkujących, które trochę boją się, że sobie nie poradzą z bronzerem czy rozświetlaczem. Na mojej skórze długotrwały, ale nie mam skłonności do dotykania twarzy jeśli mam makijaż.

 

Ja polubiłam szczególnie puder duo, za delikatny, ale bardzo ładny efekt. Gładki wariant jest fajny, ale raczej nie dla mojej mieszanej cery, więc pewnie będę częściej używać go na osobach o suchej czy normalnej skórze, niż na sobie. Obydwa mają dużego plusa za delikatną, wręcz aksamitną formułę :). Cena też jest dobra, bo kosztują 24,90zł, ale mają po 12g i sprawiają wrażenie ogromnie wydajnych!

czwartek, 25 grudnia 2014

Sensique Art Nails – Gold Star

Gold Star to piękny, zimowy lakier za grosze :). To odcień z zimowej kolekcji lakierów strukturalnych Art Nails od Sensique, ten akurat przypomina pokruszony metal.  Seria ma bardzo wąskie pędzelki, ale całe szczęście nadają się do malowania całych paznokci.

Gold Star to bardzo jasne, chłodne złoto. W zimnym świetle dziennym wygląda właściwie jak odcień leżący gdzieś między złotem a srebrem. Baza jest metaliczna z dodatkiem brokatu i różnej wielkości kawałków metalicznej folii. To właśnie dzięki folii lakier wygląda tak wyjątkowo i kojarzy mi się z domowej roboty brokatem z potłuczonych bombek. Jest bardzo błyszczący, mocno odbija światło i migocze. Moim zdaniem naprawdę piękny, ciekawy i warty uwagi jeżeli lubicie takie błyskotki :). Daje pełne krycie przy drugiej warstwie, szybko schnie i długo się trzyma. Teraz jest po 4,99zł, do kupienia oczywiście w Drogeriach Natura.

DSCN4015

DSCN4014

DSCN4013

DSCN4023

DSCN4021

DSCN4025

środa, 24 grudnia 2014

Pachnące wtorki: Fireside Treats

Bardzo lubię słodkie zapachy, a jeszcze lepiej jak są nietypowe – takim właśnie zapachem wydawał mi się Fireside Treats od Yankee Candle, wosk o zapachu opiekanych pianek marshmallow. Miałam nadzieję, że będzie w sam raz na zimę, dlatego dopiero teraz go wypróbowałam. Przy okazji powstał oczywiście inspirowany makijaż, który wyszedł trochę nietypowo ;).

YF

Makijaż musiał być w przewadze biały albo kremowy, ale chciałam dorzucić też coś co kojarzyłoby się z ogniem, dlatego pojawiła się graficzna wstawka z brązem i pomarańczowa mgiełka nad nią. Tego typu makijaże nie sprawdzają się oczywiście na co dzień, ale zwykle fajnie wychodzą na zdjęciach ; ).

YF1

DSCN4064

Fireside Treats zaliczyłabym do zapachów, które lubię, ale nie mogę uznać ich za te najlepsze. Właściwie wosk oddaje dość wiernie zapach opiekanych pianek – jest bardzo słodki i raczej syntetyczny. Nie wiem dlaczego spodziewałam się jakiejś palonej, ciepłej nuty, bo takie przypieczone pianki raczej jej nie mają. Pierwsze skojarzenia po odpaleniu – wata cukrowa. Zapach może przypaść Wam do gustu jeśli lubicie słodkie, wręcz cukrowe zapachy, jednocześnie zupełnie niekonkretne w odbiorze – po prostu sam cukier. Mi się podoba, nie jest najlepszy, ale wiem że wypalę go z przyjemnością. Odradzam jeśli nie lubicie przesadnych słodziaków i drażnią Was sztuczne nuty zapachowe.

DSCN4067 

Znacie Fireside Treats? Mój wosk jest z Goodies.pl, mają duży wybór : ).

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Tutorial: Elegancki makijaż z brązem i złotem

Klasyczne makijaże w uniwersalnych kolorach zawsze najbardziej się przydają, dlatego na dziś przygotowałam bardzo prosty makijaż z kreską i błyskiem :). Przypuszczam, że wiele z nas podobnie maluje się na co dzień, tyle że używając bardziej matowych cieni. Dodatek złota i połyskujących drobinek sprawia, że makijaż jest bardziej odświętny, więc sprawdzi się na różne okazje, ale nie będzie jednocześnie zbyt mocno rzucający się w oczy. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu :).

BZZ1

Jeśli nie macie przekonania do złotych odcieni w makijażu możecie spróbować zacząć od bardzo jasnego, chłodnego złota. Takie cienie są bardziej bezpieczne i podobne do jasnych, waniliowych kolorów. Mocne, żółte złoto jest trudniejsze w obsłudze :).

BZZ3

BZZ

  1. W pierwszej kolejności nabieram matowy ciepły brąz na miękki pędzel do blendowania. Zaznaczam nim miejsce nad załamaniem górnej powieki i powiekę dolną.
  2. Na ruchomą powiekę, zaczynając od wewnętrznego kącika oka, nakładam jasne, chłodne złoto.
  3. Następnie wypełniam pozostałą część powieki aż po zewnętrzny kącik oka, chłodnym matowym brązem.
  4. Najciemniejszym brązem przyciemniam zewnętrzne kąciki i dolną powiekę tuż przy linii rzęs.
  5. Połyskujący cień “folię” lub drobinkowy pyłek wklepuję w całą powiekę ruchomą.
  6. Dodaję czarną kreskę eyelinerem i tuszuję rzęsy.

BZZ2

Do wykonania tego prostego makijażu używałam przede wszystkim paletki Sleek – Storm. Dużą rolę odegrał też połsykujący cień w kremie Eye Foils w kolorze Rose Gold od Makeup Revolution. Na ustach moja ulubiona ostatnio nudziakowa pomadka – Glossy Temptation od Wibo, z numerem 5.

Lista użytych kosmetyków:

  • TWARZ: podkład Lirene Glam&Matt (jasny), puder My Secret Matt Fixing Powder, korektor Catrice Camouflage Rosy Beige, róż Sleek Antique
  • BRWI: puder do brwi Golden Rose
  • OCZY: paleta Sleek Storm, cień w kremie Eye Foils Rose Gold Makeup Revolution, eyeliner Wibo Deep Black, tusz Provoke Amazing Lashes Mascara dr Irena Eris
  • USTA: Wibo Glossy Temptation nr 5

niedziela, 21 grudnia 2014

ShinyBox grudzień 2014

W tym miesiącu ShinyBox wypadł naprawdę świetnie! W moim odczuciu jest to jedno z najlepszych pudełek, przynajmniej odkąd śledzę Shiny. Zawartość już w pierwszym momencie, po rozpakowaniu przesyłki, wyglądała bardzo obficie, bo miało się wrażenie że kosmetyki wręcz nie chcą się zmieścić w pudełku ;). Grudniowy ShinyBox jest w świątecznej oprawie, a hasło przewodnie pudełka to “Powiedz stop nietrafionym prezentom”. Akurat hasło jakoś nie trafiło w mój gust, ale przejdźmy do tego co kryje się w środku Shiny!

DSCN3962

DSCN3963

 

A w środku aż siedem produktów, mały bonus i dwa kosmetyki dla klientek VIP. Tym razem opłacało się być ‘vipem’, bo dołożyli wyjątkowo fajne produkty. Podsumowując, aż sześć kosmetyków z mojego pudełka jest pełnowymiarowych.

DSCN3964

  • POSE luksusowy krem pielęgnacyjny | pełny wymiar | 100zł – szt. |
  • LIERAC płyn micelarny | miniatura | 65zł – 200 ml |
  • ORGANIQUE cynamonowe mydło glicerynowe | miniatura | 14,90zł – 100g |
  • APC zestaw cieni sypkich | pełny wymiar | 41,50zł |
  • VASELINE balsam do ciała | pełny wymiar | 14,50zł – 200ml |
  • VASELINE wazelina kosmetyczna | pełny wymiar | 6,50zł – 50ml |
  • SIGNAL pasta do zębów White Now Gold | gratis | 13,50zł – 50ml |
  • PAT&RUB rozgrzewający balsam do rąk | VIP | 39zł – 100ml |
  • LOVE ME GREEN olejek relaksujący do kąpieli i masażu | VIP | 39zł – 100ml |
  • świąteczna przypinka

DSCN3966

Kosmetyków jest tym razem naprawdę sporo, ale nie wszystkie mi się spodobały, choć większość jest w porządku. Jak część z Was się pewnie domyśla, nie podskoczyłam z radości na widok balsamu do ciała Vaseline. Ten sam balsam, tyle że z innej serii, ucieszył mnie kilka dni temu w beGlossy.. no właśnie. Oczywiście nie sposób tego przewidzieć, że tak niefortunnie się te balsamy powtórzyły. Balsam do rąk PAT&RUB na pierwszy rzut oka bardzo mi się spodobał, bo ma być rozgrzewający i pachnieć między innymi cynamonem, imbirem i goździkami, a ja uwielbiam właśnie takie, korzenne nuty. Organiczy krem marki Pose również uważam za trafiony. Oczywiście nie wiadomo jeszcze czy się sprawdzi, ale podoba mi się, że pojawiła się akurat taka (dość droga) marka i to w wersji pełnowymiarowej.

SB1

Pierwsze na co oczywiście zwróciłam uwagę to piramidka sypkich cieni z APC – dużo ładniejsza niż poprzednia wersja w rozświetlających kolorach. Ta jest typowo zimowa, zawiera delikatne złoto, drobinkowy brąz w kolorze gorzkiej czekolady i złoty brokat. Brokat jest najmniej ciekawy, a ciemny cień najfajniejszy : ). Ogólnie fajna rzecz, wiecie jak uwielbiam kolorówkę, więc nic dziwnego, że sypkie cienie przypadły mi do gustu.

DSCN3967

Mamy też kolejny produkt od Vaseline – zwykłą wazelinę kosmetyczną. Nie jest to kosmetyk nieprzydatny, bo wazelina sprawdzi się idealnie na zimę do zabezpieczania ust albo przesuszających się miejsc przed mrozem, jednak wolałabym coś mniej powszechnego i może z innej marki niż znów Vaseline. Micel Lierac na pewno przypadnie do gustu wielu osobom ze względu na markę, ale ja już go miałam i niestety mnie uczulał. Bardzo spodobało mi się mydełko Organique. Uwielbiam mydła glicerynowe, a to pachnie jak szarlotka! Dodatkowym produktem vip jest olejek Love Me Green. Tu znowu dobry traf, bo olejki bardzo lubię i stosuję na co dzień.

DSCN3968

ShinyBox dorzucił jeszcze pastę i przypinkę. Takie gadżety zwykle są mi obojętne, ale z pasty nawet się cieszę, bo tej serii jeszcze nie znam.

 

Moim zdaniem grudniowy Shiny jest naprawdę fajny, kosmetyków jest sporo, a ich łączna wartość wychodzi wysoka, więc sądzę że tym razem się opłacało. Oczywiście jeśli są to kosmetyki trafione : ). Ja najbardziej cieszę się z sypkich cieni, cynamonowego mydełka, balsamu do rąk i olejku. Nie przyda mi się micel i nie oszalałam z radości na widok kosmetyków Vaseline, ale są praktyczne, więc z pewnością je zużyję. Jestem też bardzo ciekawa kremu Pose, mam nadzieję, że mnie nie uczuli. A Wy co sądzicie o grudniowym ShinyBoxie?

  • do kupienia na shinybox.pl (niestety z tego co widzę grudniowe pudełko jest wyprzedane)