Bardzo możliwe, że już natknęliście się na CelluBlue – masażer mający pozwolić nam na pozbycie się cellulitu. Ja jeszcze nie dawno nie miałam pojęcia o jego istnieniu, ale teraz widzę, że robi się o nim trochę głośniej. Co to jest i jak działa?
CelluBlue to taki prosty masażer w niebieskim kolorze, z wyglądu raczej niepozorny. Dzięki niemu możemy wykonać masaż antycellulitowy. Nie jest to nic skomplikowanego – wystarczy go lekko ścisnąć, zassać skórę i przeprowadzić szybki masaż. Powiem szczerze, że do takich wynalazków jakoś nigdy mnie specjalnie nie ciągnęło. Raz chciałam zakupić bańki chińskie, ale poczytałam co nieco o siniakach i popękanych naczynkach (a mam niestety lekkie problemy z naczynkami), więc szybko je sobie darowałam. Przypuszczam, że CelluBlue nigdy by mnie nie zainteresował sam z siebie. Odezwała się do mnie przedstawicielka marki i opis działania mnie przekonał (imponujące efekty w ciągu kilku tygodni), dlatego postanowiłam spróbować, w końcu cellulit niestety nie jest mi obcy. Bałam się oczywiście o naczynka, ale polecono mi przetestować bardzo lekki masaż.
CelluBlue wykonany jest z medycznego silikonu (plus dla alergików), jest lekko gumowy, ale generalnie dość twardy. Żeby go ścisnąć trochę siły trzeba włożyć. Masaż tym przyrządem faktycznie okazał się łatwy, szybko można ustalić jak mocny stopień zassania skóry będzie dla nas optymalny – można masować bardzo lekko, a można też naprawdę porządnie. Nie wolno stosować na suchej skórze, zresztą byłoby to pewnie bolesne, uciążliwe i nawet nie wiem czy możliwe (CelluBlue nie będzie chciał się przesuwać po suchej skórze). Producent poleca stosowanie masażera na skórze posmarowanej balsamem lub oliwką, ale u mnie balsam nie sprawdzał się dobrze. Najwygodniej było mi na sporej dawce oliwki, olejku. Jest łatwy do wyczyszczenia, wystarczy woda i mydło.
Na stronie CelluBlue wyczytamy żeby wykonywać masaż przez kilka minut – najpierw zassać skórę i przeciągać od dołu do góry, na koniec masować skórę jeszcze kolistymi ruchami. Ja też zastosowałam się do tej metody, ale zawsze wykonywałam lekki masaż. Na pewno nie zaszkodziłam naczynkom, nic złego się nie stało, ale nie zdecydowałam się też na mocniejsze masowanie.
Czy to działa? Wierzę, że tak, ale niestety nie usłyszycie ode mnie żadnych opinii w stylu “cellulit zniknął w trzy tygodnie”. Nie sądzę, żeby nawet codziennie masaże mogły zlikwidować cellulit w 100%, na pewno trochę pomogą, ale wydaje mi się, że działanie od środka i ćwiczenia to podstawa. Sama nie raz próbowałam się pozbyć cellulitu (choć na szczęście nie jest chyba jakiś straszny), próbowałam zwykłego masowania, masażu z pomocą szczotki i tak samo jak przy tych sposobach tak i z CelluBlue miałam wrażenie, że nogi wyglądają troszkę lepiej, ale cellulit od tego całkiem nie zniknie. Nawet całkiem regularne ćwiczenia, w tym basen, nie sprawiły, że cellulit całkowicie zniknął – musiałam po prostu trochę schudnąć. Teraz niestety znów ważę parę kilogramów więcej i cellulit znów ze mną jest ;).
Zmierzam do tego, że ocena efektów jest u mnie niemożliwe. Raz, że cellulit nie jest bardzo widoczny, więc ciężko ocenić efekt gołym okiem, dwa – mam wrażenie, że na mnie działa przede wszystkim dieta. Po trzecie mój masaż był bardzo delikatny, co na pewno nie daje pełnych efektów. Myślę jednak, że masaże wykonywać warto i ja na pewno będę sięgać po ten śmieszny kubeczek nie raz. Pytanie czy warto się zdecydować na zakup? Myślę, że dużym minusem dla wielu osób może być po prostu jego cena, bo CelluBlue kosztuje około 19 euro (kupicie go tutaj). Gdyby był taniutki na pewno nie zastanawiałabym się, a tak… przyznam szczerze, że ja nie zdecydowałabym się w tej cenie. Zdarzają się promocje 40% co całe szczęście bardzo obniża koszty. Ja jednak zastanawiam się jak CelluBlue wypada w porównaniu do baniek chińskich, które można kupić za parę złotych. Żałuję w tym momencie, że nie mam porównania ; ). A może ktoś z Was je ma?
Tego gadżetu nie znałam ;) niemniej jakoś nie do końca wierzę, że masaż silikonową pierdołką pomoże na cellu;) tak jak wspomniałaś najlepsze efekty daje zwyczajna dieta i ruch ;) nie wykluczam oczywiście takich wspomagaczy ale nie warto zdawać się tylko i wyłącznie na takie metody ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście wspomagacze też się przydają, ale myślę że przy złej diecie i braku ruchu nie osiągnie się szybko efektów :)
UsuńMyślę nawet, że sam wspomagacz bez diety i ruchu nic nie da
UsuńSposób użycia podobny do bańki chińskiej, po której ja widziałam efekty, ale nie jakieś spektakularne. Zgadzam się, sam masaż to raczej za mało, cuda zdziała dopiero w połączeniu ze zdrową dietą, ćwiczeniami i hektolitrami wypitej wody :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie, jeszcze odpiwednia ilość wody :)!
UsuńZasada działania jest taka sama jak w standardowych gumowych bańkach chińskich :) Ja takie mam i przy regularnym stosowaniu też dają niezłe efekty :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie nie próbowałam, ale przypuszczałam że to coś podobnego :)
UsuńJa celilutem sie nie przejmuje a tego typu wynalazkow sie boje ;)
OdpowiedzUsuńNajlepiej się nim właśnie nie przejmować, ale też nie pokochać go za bardzo :D
Usuńja się masuję silikonową rękawicą. i też widzę leciutką poprawę, ale cellulit dalej mam ;)
OdpowiedzUsuńNigdy takiej nie używałam!
UsuńCałkiem fajny gadżet, ale faktycznie nie ma co się łudzić, że zlikwiduje cellulit. Ja po miesiącu stosowania zauważyłam jedynie porządne napięcie i ujędrnienie skóry. Mnie akurat taki efekt zadowolił (mój cellulit mi jakoś szczególnie nie przeszkadza), ale pewnie wielu kobietom to nie wystarczy.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem tak właśnie powinien działać : )
UsuńJa myślę, że zewnętrzne działanie (peeling, masaż) na cellulit jest skazane na porażkę. Pewnie poprawi się wygląd wierzchnich warstw, ale jak piszesz - ruch fizyczny, dieta, to też ma wielki wpływ na rozmieszczenie tłuszczu. Ja jestem chuda, a kiedy ginekolog kazał mi przybrać trochę na masie (miałam za mało tłuszczu do syntezy jakiś hormonów :P ) to od razu na udach pojawił się delikatny cellulit....
OdpowiedzUsuń100 przysiadów dziennie to jakieś 2 minuty, czyli mniej niż taki masaż, a efekty też ciekawe :))
Nie mniej jednak, jako fanka wszelkich ugniataczy skóry chętnie bym spróbowała :D Do fryzjera też mogłabym chodzić tylko dla masażu skóry głowy <3
Heh, taki masaż jest właśnie całkiem przyjemny :)!
UsuńA z cellulitem to chyba niektórzy tak już mają. Ja nie miałam z nim problemu tylko kiedy ważyłam w moim odczuciu trochę poniżej normy, a już przy normalnej dla mnie wadze zawsze ten cellulit jest :/
Lepiej zapobiegać niż leczyć i pilnować, by cellulitu nie było :D
OdpowiedzUsuńOj tak, tylko żeby jeszcze to było takie proste :D
Usuńjestem ciekawa czy u mnie by się sprawdził
OdpowiedzUsuńTrzeba by sprawdzić ;)
UsuńPierwsze widzę taki gadżet ;P
OdpowiedzUsuńMam bańki chińskie oraz tendencję do naczynek i nigdy sobie siniaków nimi nie zrobiłam. A nie oszczędzam się jakoś szczególnie przy masażu.
OdpowiedzUsuńWidziałam już to Cellublue na innych blogach i zachodzę w głowę dlaczego ma to być niby lepsze od bańki chińskiej, która jest znana od X lat. Ale już wiem o co chodzi. O cenę. Cellublue przychodzi w ładnym woreczku i jest drogie. Ot cała filozofia. Bańki chińskie są 4, można nimi masować różne części ciała bo masaż próżniowy nie działa li i jedynie na cellulit. Tym niebieskim kubeczkiem nie pomasuje się wszystkiego. No i bańki można kupić za 25zł/4 sztuki. Tylko to takie zwyczajne, bez dorobionej filozofii :D
Bańki działają na cellulit, owszem. Więc "ja nie wierzę, że to mi pozwoli się pozbyć cellulitu" jest niczym nieuzasadnionym gadaniem. Wystarczy poczytać o masażu próżniowym np. endermologii, który wykonuje się nie tylko bańkami ale też innymi aparatami. Owszem zawsze lepiej połączyć masaż z dietą i ćwiczeniami bo siedząc na kanapie sam masaż niewiele pomoże.
Podpisuję się pod tą wypowiedzią :)
UsuńHej Aninimowy, ja naczytałam się różnych opinii, w tym właśnie nie za ciekawych. Wydaje mi się, że to kwestia indywidualna, bo jedni mówią że z naczynkami się nie pogorszyło, ale spotkałam się też z opiniami o siniakach i popękanych naczynkach. Na pewno ciężko przewidzieć jak to będzie u nas.
UsuńMyślę, że producenci podchwycili pomysł i po prostu trochę go przerobili, przy okazji w wysokiej cenie. W sumie takich przykładów jest tysiące, marketing :D. Ja bardzo chętnie przeczytałam porównanie kogoś kto używał i baniek i Cellublue.
Ostatnia część wypowiedzi nie wiem czy kierowana do mnie, czy tak ogólnie - ja, tak jak napisałam właśnie wierzę w działanie masażu, jak najbardziej! Tyle, że właśnie ciężko mi uwierzyć że sam masaż zlikwiduje cellulit przy siedzącym trybie życia i fast foodach ;). Zresztą dokładnie to napisałam w poście :))
Kleopatre to o gadaniu to nie było akurat do Ciebie :) tylko w komentarzach pojawiły sie takie głosy, że to pic na wodę i w ogóle.
UsuńAaa, rozumiem :). A z ciekawości, po jakim czasie były u Ciebie efekty? Stosowałaś równocześnie też jakąś dietę?
UsuńMasowałam się tą banieczką i bańkami chińskimi, u mnie najwięcej daje ruch w przypadku cellulitu , dieta też ale najlepiej wszystko razem połączyć. Zazdroszczę, że Twój cellulit jest mało widoczny. Mój niestety nie :/
OdpowiedzUsuńI co bardziej przypadło Ci do gustu :)?
UsuńU mnie to samo, dieta + ruch!
Mam ten masażer i muszę przyznać że przy regularnym stosowaniu efekty daje naprawdę fajne :)
OdpowiedzUsuńKiedyś używałam baniek chińskich i byłam zadowolona, nie mam jednak porównania z cellublue :)
OdpowiedzUsuńObecnie szoruję się gąbką syreny + smaruję olejkiem Evree Super Slim i mam nadzieję, że coś pomoze :)
Heh ja włąśnie na odwrót ;). Wyszorować gąbką się lubię, ale mam wrażenie że to działa bardziej na samą powierzchnię skóry :)
UsuńŚrednio wierzę w magiczne działanie takich gadżetów. Tak jak piszesz, prawdziwe efekty dadzą tylko dieta i ćwiczenia.
OdpowiedzUsuńsłyszałam o nim już :D ciekawy produkt!
OdpowiedzUsuń