czwartek, 23 kwietnia 2015

beGLOSSY Simple Beauty | kwiecień 2015

Kwietniowy beGlossy dotarł do mnie kilka dni temu, więc najwyższa pora żeby przyjrzeć się zawartości :). W tym miesiącu pudełko pojawiło się pod hasłem “Simple Beauty” i w klasycznej, różowej oprawie.

DSCN6826

A wewnątrz cztery produkty pełnowymiarowe i jedna miniatura. Pojawiła się także kolorówka :).

DSCN6827

DSCN6829

  • NAOBAY Moisturizing Peeling – pełnowymiarowy peeling do twarzy. Jak wiecie zawsze jestem na tak dla peelingów, bo bardzo lubię je wypróbowywać i nie ma możliwości żeby się u mnie zmarnował. Z Naobay jeszcze nie miałam styczności, więc chętnie się przekonam jak wypadnie peeling. | pełny produkt | 92 zł | 100ml
  • POSTQUAM Color Trend Eyeliner – kredka do oczu. W tym wariancie pudełka trafiła mi się czarna. Marka już raz pojawiła się w beGlossy, z konturówką do ust, którą bardzo polubiłam. Kredka do oczu zapowiada się fajnie i myślę, że jest to tak uniwersalny kosmetyk, który każdemu może się przydać. | pełny produkt | 29zł |
  • CZTERY PORY ROKU Serum do rąk i paznokci – kiedy zobaczyłam to serum, w ogóle nie zwróciłam uwagi, że to nasze Cztery Pory Roku. Marka kojarzyła mi się z ich popularnymi kremami do rąk, a serum ma fajniejszą szatę graficzną od tych kremów, dlatego jakoś cały czas mi się zdawało, że to inna marka ;). Na razie zapowiada się super, ma lekką formułę, nie klei się, dobrze nawilża i genialnie pachnie! Bardzo owocowo, coś między brzoskwinią a melonem. Jestem naprawdę zaskoczona, bo jakoś nigdy nie przepadałam za marką. | pełny produkt | 8,99zł | 50ml
  • SHEDOR Cellular Anti-Aging Creme – miniatura kremu. Opis brzmi bardzo dobrze: krem nie zawiera oleju mineralnego, parabenów i pegów, a w składzie znajdziemy między innymi kwas hialuronowy i mocznik, który moja skóra uwielbia. | miniatura 15ml | 50ml – 129zł |
  • LAMBRE Exclusive Colour – pomadki to moja obsesja, więc jak się łatwo domyślić to właśnie pomadka przyciągnęła moją uwagą najbardziej ;). Ta jest marki Lambre i ma lustrzane, złote opakowanie. Kolor jest ciekawy, w sztyfcie wygląda na ciemny i mocno drobinkowy, ale pomadka jest nieco transparentna, więc nie daje aż tak intensywnego efektu. | pełny produkt | 19,90zł |

DSCN6831

Druga wersja pudełka mocno się różniła. Również znalazł się w niej peeling Naobay i kredka Postquam (ale w granatowym kolorze), pozostałe produkty były inne. Pojawił się krem nawilżająco-regenerujący AMADERM, do stosowanie na suche partie skóry. Myślę, że będzie miał szansę sprawdzić się na kolanach i łokciach ;). Mamy też miniaturę kremu, ale z VICHY – Idealia Skin Sleep. Sama nie wiem, która wersja lepsza, Shedor to coś innego, ale Vichy zawsze kusiło tą serią. Ostatni kosmetyk też od LAMBRE – waniliowy balsam do ust, który pachnie zabójczo :)!

DSCN6834

DSCN6835

Tym razem mam też dla Was ciekawy kod :). Do kwietniowego pudełka każda klientka VIP otrzymała dodatkowo szampon i odżywkę Pantene.  Myślę, że z takim zestawem naprawdę opłacało się zamówić, bo kosmetyków było sporo a wartość pudełka wysoka. Jeśli nie macie statusu VIP (który uzyskuje się po 6 miesiącach subskrypcji) a macie ochotę na kwietniowe pudełko wraz z pełnowymiarową odżywką i szamponem dodatkowo to użyjcie mojego kodu GLOSSYJC2 składając zamówienie. Kod ważny do 17.05 lub do wyczerpania zapasów.

środa, 22 kwietnia 2015

Makijaż: Tęczowy akcent

Na dziś kolejny wiosenny makijaż, który nosiłam kilka dni temu. Tym razem postawiłam na kolorową dolną linię rzęs – lubię ją podkreślać kolorowymi cieniami albo kredkami. Przy okazji wypróbowałam nowe neonowe cienie Kobo, są świetne! Bardzo intensywne, co zresztą chyba widać na zdjęciach :). Jedynie żółty mógłby być jeszcze mocniejszy.

0P

Makijaż znów jest bardzo prosty, dlatego opis krok po kroku wydał mi się zbędny. Na całą górną powiekę nałożyłam jasny, lekko świetlisty cień i namalowałam kreskę czarnym eyelinerem. Dolna powieka jest pomalowana kilkoma mocnymi matami: żółtym, pomarańczowym, różowym i fioletowym. Na linii wodnej dodałam cielistą kreskę.

0p2

0p1

Niestety znowu nie podaję listy użytych kosmetyków – makijaż miałam kilka dni temu i nie zdążyłam spisać czego użyłam. Kolorowe cienie to wspomniane nowe, neonowe maty od Kobo. Na ustach także pomadka Kobo w odcieniu Orange, która na zdjęciach wyszła zdecydowanie zbyt zgaszona. Na paznokciach rewelacyjny kolor Intensive Pink od Semilac, hybrydowy :).

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

-40% na kolorówkę w Drogeriach Natura: CO WARTO KUPIĆ?

Od dziś aż do 29 kwietnia w Drogeriach Natura mamy ładną promocję –40% na kosmetyki kolorowe, czyli wszystko co w szafach z produktami do makijażu możemy kupić ze znaczną zniżką. W promocję wchodzą wszystkie kosmetyki, także lakiery do paznokci, warunkiem jest jedynie zakup dwóch produktów do makijażu (przy trzech itd. wszystkie kosmetyki wchodzą ze zniżką). To dobry moment na zakup tego co akurat nam się skończyło, zrobienia zapasu ulubionego kosmetyku, albo po prostu skuszenia się na coś co od dawna za nami chodzi. Osobiście nie polecam spontanicznych zakupów, sama wolę wcześniej przemyśleć co kupię, posprawdzać opinie, bo już nie raz nacięłam się w takich promocjach na kiepskie kosmetyki, których na pewno nie kupiłabym poza promocją.

Na co warto się skusić? Moim zdaniem warto wybrać coś z Kobo, Sensique, Essence, Catrice, My Secret, Bell czy Pierre Rene, a odpuścić Maybelline, L’Oreal, Max Factor czyli wszystkie marki, które są dostępne w Rossmannach. Jak wiecie sieciowe drogerie zawsze startują z promocjami w podobnym czasie – Rossmann zaczyna serię zniżek od piątku, a obniżka będzię większa, bo –49%, dlatego po prostu nie opłaca się brać w Naturze tego co możemy kupić taniej w Rossmannie.

DSCN6777

Uważajcie na zawyżone ceny. O ile zniżka jest naprawdę duża i fajna, tak Natury zrobiły brzydkiego psikusa z podwyższaniem cen na czas promocji. Już dziś rano ta informacja rzuciła mi się w oczy na facebooku, a w Naturze, do której się wybrałam było to samo. Kamuflaże Catrice, które zawsze mają wzięcie nagle kosztują ponad dwadzieścia złotych (gdzie ich regularną ceną jest chyba coś w okolicach piętnastu). Zwracajcie uwagę na przeklejone ceny, np. Catrice i Essence ma oznaczenia cen na szafie nadrukowane od producenta, ale niektóre z nich zostały właśnie zawyżone (na tych cenach pojawiły się doklejone papierowe ceny, ale regularne nawet prześwitywały ze spodu ;)). Przez tą nieładną praktykę nie kupiłam kilku produktów na których mi zależało, bo po prostu się to wcale nie opłacało.

DSCN6779

SENSIQUE

Choć Sensique dla wielu to synonim czegoś taniego i kiepskiego, to w ofercie tej marki znajdziemy naprawdę fajne produkty! Warto się przekonać :).

Warto: cienie Velvet Touch i lakiery do paznokci. Cienie zdecydowanie poprawiły się na jakości, z serii Velvet Touch warto dokupić odcienie, których nam brakuje. Nie są wybitne, ale bardzo dobre, szczególnie kolekcja intensywnych matów była świetna (ale nie wiem czy jeszcze ją dorwiecie). Polecam lakiery, mają piękne glittery, flejki, piaski!

Można: cienie Glamour Palette – jedne lepsze, drugie gorsze, także trzeba sprawdzać. Kredka Smoky Eyes jest całkiem dobra. Nawet fajne są też perełki brązujące i rozświetlające, ale tutaj też bez cudów. Brązujące są trochę zbyt ciepłe, a rozświetlające nieco za ciemne, ale lubię po nie sięgać od czasu do czasu. Dobry jest też puder prasowany. Bronzery mapki są po prostu średnie.

Nie warto: nie warto zawracać sobie głowy produktami do ust. Część jest lepsza, część gorsza, ale generalnie lepiej dorzucić parę złotych i skusić się na inną markę.

 

DSCN6780

MY SECRET

My Secret to niedroga marka, ale ma w ofercie mnóstwo świetnych kosmetyków! Moim ulubionym produktem z całej oferty są chyba Star Dusty – sypkie cienie w pięknych odcieniach i słodkim zapachu.

Warto: puder matujący w kamieniu (szczególnie przy problemach z przetłuszczającą się cerą) to mój ostatni ulubieniec. Bardzo polecam także bronzer w chłodnym, wyważonym odcieniu i śliczny róż Peach Pink – w kolorze połyskującej brzoskwini. Do oczu moje ukochane Star Dusty, szczególnie brąz i odcienie nr 4 i 5. My Secret ma też świetne cienie matowe i paletki, są bardzo mocno napigmentowane. Bardzo lubię ich lakiery do paznokci, można wyszukać ciekawe glittery albo inne cudaki (np. piaskowy top coat). Chociaż ostatnio nie przepadam za błyszczykami to te z serii Hot Colors lubię.

Można: balsamy Kiss My Lips – fajne balsamy, chociaż jak dla mnie nie jest to żaden ‘must have’. Niezłe są cienie Pearl Touch, ale podobne znajdziecie właściwie na każdym kroku. Cienie trójki są różne, niektóre świetnej jakości a inne trochę gorsze.

Nie warto: nabłyszczacz-wysuszacz do paznokci to chyba jedyny produkt, którego faktycznie nie polecam. Nie lubię też błyszczyków Fashion Lip Gloss, a pomadki Dress up your lips są nawet w porządku, ale uważam, że lepiej wybrać coś innego.

DSCN6781

DSCN6782

DSCN6784

CATRICE

Nie mam wielu kosmetyków z stałej oferty Catrice, ale za to większość się u mnie sprawdziła. Lubię ich kolekcje limitowane i to najczęściej z nich coś kupuję.

Warto: cienie Velvet Matt są świetne. Ja mam bordo, ale pozostałe kolory wydają się równie mocno napigmentowane i niezwykle aksamitne jak mój cień. Uwielbiam ich lakier do ust, mam prawie neonowy róż. Jest bardzo intensywny, daje piękny połysk i długo się utrzymuje, a po starciu zostawia lekki kolor na ustach, świetny produkt! Na uwagę zasługują także kamuflaże o bardzo mocnym kryciu – jeden z moich ulubionych kosmetyków w ogóle :).

Można: cienie pojedyncze są w porządku, ale nie robią szału w swojej cenie. Polubiłam także cień z serii Liquid Metal, ale nie każdy będzie równie zadowolony, bo są to cienie mocno błyszczące, grubo zmielone i generalnie trochę specyficzne. Lakiery do paznokci są dobre, ale też nie dla każdego – u mnie się sprawdzają.

Nie warto: tutaj nie mam ani jednego produktu z stałej oferty, który uważałabym za kiepski.

DSCN6785

ESSENCE

Essence zawsze kusiło mnie limitowanymi kolekcjami, a stała oferta nie robiła na mnie nigdy wielkiego wrażenia. Jednak niektóre kosmetyki mają naprawdę warte polecenia np. kredki do brwi!

Warto: cienie w kremie Effect mają być wycofywane, a to wielka szkoda, bo to intensywne i bardzo trwałe cienie w kremie, w pięknych kolorach! Crystal Eyeliner to mój kosmetyk numer jeden z oferty Essence – polecam cudowny duochromowy błękit! Wygląda bosko nałożony na czarną kreskę. Złoty i niebieski brokatowy liner z tej samej serii jest znacznie gorszy. Essence ma świetne pędzelki, najlepsza jest kulka do blendowania i skośny pędzelek do kresek albo do brwi. Jeśli uda Wam się natrafić na wycofane pigmenty (a nadal się zdarzają) to naprawdę warto. Dobre i bardzo tanie są też kredki, zarówno konturówki do ust jak i automatyczne Long Lasting. Nie są to moje najlepsze kredki, ale jeśli znajdziecie fajny kolor to warto się zdecydować.

Można: rozświetlająca kredka jumbo, jeśli chcecie ją stosować np. na wewnętrzne kąciki oczu. Na całe oczy się nie nadaje, bo nie chce zastygać i ma słabą trwałość. Podkład w musie jest dość dobry jeśli oczywiście pasuje Wam taka formuła. Essence ma duży wybór lakierów, kolory często są zmieniane, więc można wyszukać ciekawe odcienie, jednak wiele osób narzeka na ich trwałość (na moich pznokciach wszystko dobrze się trzyma ;)).

Nie warto: pomadki do ust z linii podstawowej to zupełnie nie mój gust. Śliskie, dziwne, dla mnie słabe. Nie lubię też cieni Essence, też podstawowej serii, są moim zdaniem kiepskie. Lepiej też odpuścić żelowe kredki do oczu. Ja generalnie rzecz biorąc jestem ogromną fanką żelowych kredek, ale te od Essence są dziwne, dość twarde i zbyt szybko zastygają. Nie można dokładać kolejnych warstw, bo kredka się łuszczy i robią się prześwity.

DSCN6786

DSCN6787

KOBO

Marka do której z początku nie mogłam się przekonać, a teraz jedna z moich ulubionych. Wypróbowałam wiele kosmetyków Kobo i zdecydowana większość jest przeze mnie chętnie używana. Szczególnie lubię ich nowe bronzery i rozświetlacze, pomadki i świetne cienie.

Warto: pomadki do ust – ładne kolory, dobra pigmentacja, świetnie się noszą. Jedne z lepszych pomadek w tym przedziale cenowym. Lubię też lakiery Kobo, są bardzo trwałe na moich paznokciach. Szczególnie polecam kilka nowości: chłodny bronzer Sahara Sand (ideał!), transparentny puder o bardzo naturalnym efekcie i piękny rozświetlacz Moonlight. Uwielbiam cienie Kobo, mają super mocne maty i genialne duochromy o lekko kremowej formule (najbardziej lubię Golden Rose i Copper). Jednym z moich ulubionych kosmetyków jest wypiekany cień w odcieniu Copper, który stosuję jako róż na policzki. Na mega plusa zasługują też nowe neonowe cienie, super intensywne!

Można: konturówki do ust są bardzo dobre, ale nie niezastąpione. Błyszczyki dają radę (te w słoiczku i te w pędzelku) choć nie zaliczyłabym ich do ulubionych kosmetyków. Dobry mają też fixer. Jeśli kuszą Was nowości to dobrze przemyślcie zakup ciemniejszej wersji bronzera (jest dobry do zdjęć, ale może dawać czasem zbyt ‘brudny’ efekt) i ciepłego rozświetlacza (dla większości zbyt żółto-złoty).

Nie warto: make up primer to zwykła baza silikonowa, więc lepiej ją sobie odpuścić. Takie bazy z reguły nie są zbyt przydatne i wcale nie poprawiają widocznie ani trwałości makijażu, ani też nie sprwiają, że podkład wygląda lepiej.

DSCN6788

DSCN6789

DSCN6790

Sama skusiłam się na trzy kredki Catrice: z serii Velvet Matt, rozświetlającą i granatowo-niebieską z Long Lasting. Kupiłam też pigment Kobo w odcieniu Sea Shell, opalizujący na brzoskwiniowo.

DSCN6791

niedziela, 19 kwietnia 2015

Tusz od RevitaLash: Volumizing Mascara

Dziś krótko o tuszu do rzęs, z którym, przyznam szczerze, wiązałam duże nadzieje ;). Markę RevitaLash z pewnością kojarzycie z najpopularniejszą odżywką do rzęs, która ma wielu zwolenników. Pomyślałam, że skoro marka poniekąd specjalizuje się właśnie w rzęsach, tusz może być warty uwagi.

Chyba po prostu oczekiwałam zbyt wiele, bo niestety po dłuższym stosowaniu nie polubiłam się z tuszem. Moim zdaniem to klasyczny przeciętniak jakich wiele. Z reguły wolę pisać o kosmetykach, które lubię, ale Volumizing Mascara ma mało opinii w internecie, więc może komuś akurat się przyda.

DSCN6710

Tusz występuje w dwóch wersjach – czarnej i brązowej. Ja używałam czarnej Raven i do samego koloru nie mogę się przyczepić. Nie jest to kosmetyk zły… ale RevitaLash stał się tak popularną marką, że po prostu spodziewałam się czegoś co zrobi na mnie duże wrażenie. Do tego produkt jest dosyć drogi, kosztuje jakoś w okolicach 90zł, moim zdaniem taka cena zobowiązuje.

DSCN6709

Tusz trochę wydłuża i lekko pogrubia rzęsy, ale nie jest to taki efekt jak lubię. Wolę mocniejsze podkreślenie, tutaj wynik jest średni a ja mam wrażenie, że moje rzęsy wyglądają po prostu trochę licho. Czasem lubię tusze, które dają delikatne, bardziej naturalne wykończenie na rzęsach, jednak wtedy zwracam uwagę, żeby je perfekcyjnie rozdzielały i nadawały elastycznego “puchatego” wyglądu. Volumizing Mascara to po prostu taki przeciętniaczek, coś robi, ale bez szału, niby nie skleja ale czasem mu się zdarzy. Grudek nie zostawia, ale za to lubi się kruszyć co mnie naprawdę zaskoczyło, bo bardzo rzadko jakikolwiek tusz kruszy się na moich rzęsach.

RL

Zerknijmy jeszcze na szczoteczkę. Jest fajna, ja takie lubię. Dość wąska, klasyczna (nie silikonowa). Wygodnie mi się taką maluje.

DSCN6715

DSCN6712

W dużym skrócie, dla mnie jest to po prostu tusz nie wart swojej ceny. Praktycznie każdy pierwszy lepszy tusz z drogerii za 20zł da podobny efekt. Ja niestety go nie polubiłam, choć pierwsze wrażenie zrobił na mnie dobre. To jak zwykle potwierdza, że często nie warto sugerować się pierwszymi wrażeniami ;). Nie poleciłabym go, myślę że wydanie tych 90zł byłoby stratą pieniędzy. Wolałabym kupić np. tusz Maybelline, kilka razy tańszy, a niektóre dają dużo lepsze efekty na rzęsach.

środa, 15 kwietnia 2015

My Secret Chalky Matt – PINK

Ten lakier to dla mnie prawdziwe zaskoczenie. Bardzo lubię matowe lakiery, ale praktycznie każdy taki lakier ma te same, wkurzające cechy. Właśnie dlatego nie spodziewałam się cudów po niedawno wprowadzonej serii “kredowych matów” przez My Secret. Kolory były fajne, ale błędnie założyłam, że to kolejne matowe lakiery, które wybłyszczają się po dniu noszenia.

Pink to po prostu odcień średniego różu, czysty ale nie żarówiasty. Zaskoczyło mnie, że po wyschnięciu lakier był znacznie bardziej matowy niż większość lakierów o tym wykończeniu z jakimi miałam do czynienia. Najczęściej matowe lakiery są lekko satynowe i szybko tracą swoje wykończenie, bo wybłyszczają się pod wpływem np. kremów. Chalky Matt daje 100% matowego efektu, w dotyku jest właśnie wręcz taki ‘suchy’ i co najlepsze – trzyma mat praktycznie przez cały czas noszenia! Dopiero pod sam koniec (a trochę go na paznokciach miałam) lekko stracił na macie. Matowe lakiery zazwyczaj krócej trzymają się na paznokciach, u mnie dość szybko odpryskują, ale nie ten! Okazał się naprawdę trwały. Jestem pozytywnie zaskoczona, bo jeszcze nie miałam matowego lakieru o takich właściwościach :).

DSCN5890

DSCN5891

DSCN5894

DSCN5899

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Wiosenne nowości Aussie, Braun, Max Factor, Pantene

Dziś porcja nowości – część została przeze mnie już wypróbowana, a za resztę zabiorę się na pewno wkrótce. To nowości takich marek jak Aussie, Max Factor, Pantene, Braun, Wella i Head&Shoulders. Niedawno miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu zorganizowanym przez marki, które okazało się niezwykle udane :). Zapraszam na przegląd nowości i krótką relację ze spotkania.

DSCN6626

Spotkanie odbywało się we Warszawie, co dla mnie było dodatkowym plusem – zawsze to okazja do wyrwania się z Krakowa ;). Poprowadzone było bardzo ciekawie, przede wszystkim nie było nudno. Miałyśmy możliwość obejrzenia i posłuchania co nieco o nowościach. Spotkałam kilka osób, które już znam, ale też dziewczyny, które do tej pory kojarzyłam tylko z internetu :).

z333

z85

Mnie oczywiście najmocniej ciekawiła kolorówka, ale pozostałe prezentacje też były interesujące, szczególnie że np. bardzo lubię kosmetyki Aussie. A propos … poniżej zdjęcie pysznych muffinów marchewkowych. Bardzo lubię ciasto marchewkowe, ale z przykrością muszę stwierdzić, że tamte muffiny były dużo lepsze od mojego ciasta ;). Dlatego nie pozostaje mi nic innego jak próba odtworzenia podobnych babeczek! Jeśli już jesteśmy w temacie jedzenia, świetne były także bezalkoholowe drinki!

z777

Nowości od Max Factor prezentowała oficjalna makijażystka marki – Eryka Sokólska, którą możecie znać między innymi z telewizji. Rozchodziło się przede wszystkim o nowe róże, o ciekawej nieco kremowej formule.

Każda z nas miała także możliwość skorzystać z usług fryzjerów Wella i Pantene – mi ułożono szybkie fale na prostownicy, które czasem sama sobie robię. Bardzo się lubię w takiej fryzurze, ale nie daję się na nią skusić zbyt często, żeby nie niszczyć włosów to raz, a dwa – na moich prostych włosach fale po prostu bardzo kiepsko się trzymają… a szkoda! Na spotkaniu z Pantene była także ambasadorka marki – Marta Żmuda Trzebiatowska, z którą udało mi się nawet zrobić zdjęcie! Marta zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, a na żywo prezentuje się jeszcze lepiej niż na ekranie :).

z21

I czas na nowości – depilator Braun Silk Epil 9. To mój pierwszy depilator, więc kompletnie nie mam porównania, ale pierwsze wrażenia mega pozytywne! Zawsze wydawało mi się, że depilator poradzi sobie tylko z dłuższymi, już odrośniętymi włoskami, ale on wyrywa nawet te super krótkie :). Fajnie, że można używać go także pod wodą.

DSCN6627

Max Factor – tusze i kredki. Na razie wypróbowałam czarną kredkę do brwi i cielistą do oczu. O cielistej słyszałam już trochę dobrego i faktycznie jest to najlepsza cielista kredka jaką używałam. Ciekawa jestem jak sprawdzą się tusze do rzęs, bo akurat z maskarami Max Factor nie miałam za bardzo do czynienia.

DSCN6628

Wspomniany róż Max Factor, w odcieniu Lavish Mauve. Użyłam go parę razy i zapowiada się bardzo dobrze, ale to oczywiście jeszcze za krótko na wyrobienie sobie opinii. Rzeczywiście wydaje się lekko kremowy.

DSCN6629

Szampon z odżywką 2w1 Head&Shoulders. Z chęcią bym go wypróbowała, bo z marką też nie miałam wcześniej do czynienia, ale trochę się obawiam, że może się przyczynić do szybszego spierania się farby z moich włosów. Podobno to cecha szamponów przeciwłupieżowych.

DSCN6630

Seria Intensywna Regeneracja z Pantene. Ostatnio testowałam linię do włosów ze skłonnością do wypadania i polubiłam maskę. Tych jeszcze nie zdążyłam użyć.

DSCN6631

I na koniec nowości Aussie – pianka i lakier, czyli właściwie zupełnie nowa kategoria produktów w ofercie marki. Mają dawać naturalne wykończenie, co brzmi oczywiście bardzo dobrze. Ciekawa jestem jak wypadną, bo markę bardzo lubię, ale z kolei nie przepadam za piankami… także zobaczymy.

DSCN6632

niedziela, 12 kwietnia 2015

Ozdoby do paznokci: NAKLEJKI WODNE

Dziś znów w temacie paznokci. Przyszło mi do głowy, że fajnym pomysłem byłaby seria wpisów o różnych rodzajach ozdób do paznokci. Często o nie pytacie w komentarzach, skąd je zamawiać i jak ich używać. Ozdób mam sporo, więc na pewno będzie o czym pisać :). A na początek jedne z moich ulubionych – naklejki wodne.

DSCN6185

Kiedy nie znałam jeszcze naklejek wodnych, szczerze nie znosiłam zwyczajnych naklejek. Zawsze kojarzyły mi się bardzo tandetnie, a te kilka arkusików, na które dawno temu się skusiłam było bardzo miernej jakości. Naklejki szybko się odklejały mimo zabezpieczenia top coatem. Naklejki wodne to zupełnie inna bajka :). O ile do zwyczajnych naklejek wciąż nie jestem całkiem przekonana, tak wodne po prostu uwielbiam. Można dostać piękne, modne wzory, ich aplikacja jest bardzo prosta, efekty znakomite i co najważniejsze – są bardzo trwałe i zupełnie niewyczuwalne na powierzchni płytki.

Naklejki wodne to coś w rodzaju zmywalnych tatuaży, takich jak dawniej można było często znaleźć w paczce chipsów. Jak sama nazwa wskazuje, do nałożenia potrzebna jest woda. Naklejki można dostać w postaci papierowego arkusiku z folią zabezpieczającą.

NW

Sposób użycia krok po kroku:

  • Wycinamy wzór, który nas interesuje. O ile są to pojedyncze wzorki, jak na moim zdjęciu, nie musimy przejmować się kształtem wyciętej formy. Odklejamy folię zabezpieczającą (wszystkie ją mają).
  • Wrzucamy naklejkę do pojemniczka z wodą. Nie zauważyłam żeby temperatura wody miała znaczenie. Dajemy naklejce chwilkę czasu na kąpiel. Zwykle to między 10-30 sekund. Ja nie zwracam szczególnie uwagi na czas, zawsze kąpię ją “na oko”.
  • Łapiemy naszą naklejkę przyciskając stroną z wzorem do opuszka palca.
  • Ześlizgujemy papier, a sama naklejka powinna zostać na skórze. To w moim odczuciu najłatwiejsza metoda.
  • Przenosimy wzór na wyschnięty lakier. Naklejka jest wciąż mokra więc będzie się jeszcze ślizgać po powierzchni lakieru i dobrze – daje nam to czas na dokładne umiejscowienie wzoru.
  • Po chwili aplikujemy bezbarwny top coat. To konieczne!

Naklejki wodne trzymają się aż do zmycia całego mani. Zupełnie nie czuć ich na powierzchni płytki, więc są idealne dla osób, które chcą szybko ozdobić swoje paznokcie i nie znoszą efektu czegoś wypukłego na płytce. Zmywają się bezproblemowo podczas zmywania lakieru.

Naklejki wodne sprawdzają się też świetnie przy manicure hybrydowym. Ja nakładam je na lekko przetarty suchym wacikiem bezpyłowym kolor, a następnie nakładam warstwę top coatu, ale jeszcze częściej wolę nałożyć je na skończony mani hybrydowy (na warstwę top coatu) i przykryć je dodatkową warstwą topa. Fajnym rozwiązaniem, szczególnie dla niezdecydowanych, jest nałożenie naklejki wodnej na wykończony mani hybrydowy i zabezpieczenie jej zwykłym lakierem. W razie gdyby wzór naklejek się znudził można po prostu zmyć naklejkę zmywaczem bezacetonowym i zostać przy jednolitym kolorze.

DSCN5849

DSCN5854

Powyżej przykładowy mani z użyciem naklejek. Naklejki wodne mają z pewnością ten plus, ze ich wzory są często bardzo precyzyjne i nie sposób byłoby je odtworzyć ręcznie z użyciem farb i pędzelka. Naklejki liście, które mam na paznokciach są z Born Pretty, jak większa część moich naklejek (do kupienia pod TYM linkiem). Generalnie rzecz biorąc nie trafiłam nigdy na naklejki złej jakości, mam wrażenie że wszystkie naklejki wodne są na tej samej zasadzie, niewiele się różnią. Gdzie najlepiej je kupować? Oczywiście na Born Pretty – ogromny wybór, świetne wzory (i od razu polecam kod zniżkowy KP9J61 na 10%). Możecie szukać też na ebayu pod hasłem “water decals”. Jeśli nie lubicie zagranicznych zakupów to pozostaje też allegro, mają tam teraz całkiem duży wybór i dobre ceny naklejek, choć mniej ciekawe wzory. Na pewno gorzej kupić naklejki stacjonarnie, może na jakichś bazarkach są… ale szczerze mówiąc to w tym temacie się nie orientuję.

Mam nadzieję, że wszystkich, którzy wahali się nad wypróbowaniem takich naklejek ostatecznie przekonałam :). Naprawdę warto wziąć je na spróbowanie jeśli lubicie wzorki na paznokciach. Dajcie znać czy używacie naklejek i gdzie polecacie je kupować :).

czwartek, 9 kwietnia 2015

Manicure: Tęczowa zebra

Zawsze bardzo mi się podobały tęczowe wzorki na paznokciach. Co prawda po takim mani mam ochotę przez miesiąc nosić same super spokojne cieliste lakiery, ale to nie zmienia faktu, że raz na jakiś czas najdzie mnie na taki krzykliwy wzór. Tym razem postawiłam na zebrę, którą miałam na paznokciach jedynie raz czy dwa. Przyznam nieskromnie, że takie paznokcie strasznie mi się podobały i świetnie mi się je nosiło! Na pewno zrobię w niedługim czasie powtórkę, w nieco innej odsłonie.

Wykonanie nie jest trudne, ale zabiera sporo czasu. Zaczęłam od pomalowania paznokci białym lakierem. Potem zrobiłam tęczowy gradient, ale stwierdziłam, że zabawa w cieniowanie gąbeczkami zajęłaby po prostu mnóstwo czasu, a nie wiadomo czy ładne przejście byłoby i tak widoczne pod wzorem zebry. Dlatego namalowałam po prostu kolorowe paski, trochę je rozmazując pomiędzy kolorami pędzelkami od lakierów. Na końcu, po wyschnięciu, zrobiłam czarny wzór używając lakieru z cienkim pędzelkiem.

DSCN6173

DSCN6167

DSCN6171

DSCN6175