O kartach do makijażu wciąż na polskich stronach nie ma jeszcze zbyt wiele, a do niedawna ciężko było je nawet kupić. Wiele osób nie wie za bardzo jak używać takich kart, do czego służą i czy w ogóle mogą nam się przydać. Jeśli sami kiedyś poszukiwaliście takich kart, albo może chcieliście po prostu je zrobić, to możliwe, że dzisiejszy wpis Was zainteresuje :).
Co to są karty do makijażu? Jeśli interesujecie się makijażem, to pewnie widzieliście kiedyś jak wizażyści korzystają z takich kart np. podczas pokazów mody. Są to po prostu papierowe kartki z prostym zarysem twarzy, takim pustym fantomem, które mają nam posłużyć do “zapisania” pomysłu na makijaż.
Dla kogo? Karty z pewnością przydadzą się wizażystom. Oczywiście każdy może z nich korzystać, ale faktycznie będą przydatne jeśli siedzi Wam w głowie dużo pomysłów na makijaże, które chcecie zapamiętać, albo po prostu jeśli macie zamiar zaprojektować bardziej skomplikowany makeup. Takie projekty najczęściej można zobaczyć na wspomnianych pokazach mody, gdzie wizażyści muszą w szybkim tempie, bez zastanawiania wykonać konkretny makijaż, a wiadomo że podczas jednego pokazu wszystkie modelki mają ten sam, lub kilka podobnych looków.
Jak używać? W założeniu karty powinno się zamalowywać używając po prostu kosmetyków, których planujemy użyć w makijażu. Cienie, kredki, eyeliner, pomadki – wszystko się nadaje.
Ostatnio wpadły mi w ręce chyba jedyne karty jakie można u nas dostać, a przynajmniej ja nie widziałam innych z możliwością zakupu. Wcześniej korzystałam czasem z kart, które sama sobie wydrukowałam (pobrałam po prostu pusty macowy face chart i puściłam na drukarce). Karty o których mowa, dopiero weszły na rynek, więc na razie można je zakupić za pośrednictwem facebooka, przez allegro(link). Sklepu jeszcze nie ma, ale jest blog (link). Skoro innych kart za bardzo nie ma, skupię się na tych konkretnych i postaram się odpowiedzieć na pytanie czy się sprawdziły i czy warto je kupić.
Album zawiera 20 kart. Poniżej możecie zobaczyć jak wygląda pusta karta. Na dole karty widzimy miejsce do zapisania użytych kosmetyków. Generalnie uważam, że to doskonały pomysł żeby wprowadzić karty do makijażu na sprzedaż, moim zdaniem to produkt, którego bardzo u nas brakuje, więc ideę uważam jak najbardziej za słuszną. Karty mogą okazać się bardzo przydatne i myślę, że będą też fajnym pomysłem na prezent dla osoby, która zaczyna przygodę z makijażem :).
Czy mi osobiście karty się przydają? I tak i nie. Jeśli przyjdzie mi jakiś pomysł na makijaż do głowy to po prostu go zapamiętuję albo zapisuję. Wystarczy mi krótkie hasło żeby przywołać wyobrażenie makijażu, więc projektowanie tych względnie zwyczajnych makijaży ma dla mnie mały sens. Fajnie sobie pomalować po kartce używając kosmetyków, ale raczej dla zabawy.
Choć karty są z założenia przystosowane do używania kosmetyków kolorowych i każdy Wam tak powie – ja widzę w tym znów mały sens. Być może po prostu się nie znam, ale malowanie po papierze a po skórze to dla mnie dwie różne sprawy. Zupełnie inny efekt daje np. nałożenie metalicznego cienia na papier – gdzie cały efekt znika. Nie sposób oddać po prostu charakteru makijażu, a to on wydaje mi się najważniejszy przy zapisywaniu pomysłu. Oczywiście wszystko się da, ale nie przy użyciu kosmetyków. Cieliste pomadki kontrastując z bielą wyglądają na ciemno-brązowe… same rozumiecie o co w tym chodzi. Jeśli chciałabym oddać założony efekt musiałabym użyć innych produktów, niż te które potem wylądowałyby na twarzy, co mijałoby się z celem.
Jednak dla mnie takie karty są idealne do eksperymentowania, ale w innych technikach! Nie wiem po co przenosić dokładny pomysł przy pomocy kosmetyków na kartę, a potem znów odtwarzać go na twarzy – to nudne i mało kreatywne. Za to wykonanie ciekawego projektu, ale innymi mediami zmusza do interpretacji, co w efekcie końcowym może wyjść dużo bardziej interesujące. Wolę po kartach malować farbami, tuszem, pastelami, kredkami, wprowadzać elementy kolażu i frotażu. Tak powstały projekt nie będzie można identycznie przenieść na modelkę, przykładowo jeśli na projekcie pojawi się kawałek napisu wydartego z gazety, na modelce użyjemy szablonu i wypełnimy go farbką do twarzy. Plamy akwareli można zinterpretować jako delikatną mgiełkę cieni. Moim zdaniem nie ma sensu trzymać się sztywnych reguł i używać tylko kolorówki, bo zawsze warto eksperymentować.
przykładowe karty z użyciem kosmetyków
eksperyment w innej technice
Wracając jeszcze do samych kart… nie do końca podoba mi się sam zarys twarzy, jeśli mam być oczywiście zupełnie szczera. Jest dość wdzięczny i estetyczny, ale też bardzo grzeczny i w moim odczuciu sprawia, że nasze projekty wyglądają troszkę dziecinnie i mało profesjonalnie. Osobiście wolałabym coś bardziej nowoczesnego, bardziej w stylu rysunków fashion. Nieco przeszkadzał mi obrys ust, dla niektórych może być pomocny ale ja wolałabym zaznaczoną jedynie wewnętrzną linię ust, która umożliwiałaby namalowanie dowolnego kształtu ust. Wyrzuciłabym też przede wszystkim rzęsy, w końcu w niektórych makijażach nie będą wskazane. Brwi wolałabym delikatniejsze albo nawet ich zupełny brak. Te jednak narzucają już kształt.
Do produkcji kart użyto ponoć specjalnego papieru o gramaturze 200 (to jest taki grubszy papier). Co mnie jednak zdziwiło, papier jest bardzo gładki! Wszystko co pudrowe, suche (jak cienie czy pastele) nie będzie się chciało łapać gładkiego papieru. Dużo lepiej zachowywałyby się na bardziej fakturowanym papierze. Widoczna faktura może przeszkadzać jeśli chcemy uzyskać ultra gładki gradient, ale pracuje się na niej o wiele lepiej. Dla porównania wrzucam szybki test cieni na dwóch różnych papierach. Na górze papier o mocniejszej fakturze, na dole papier który został użyty do face chartów.
Cenowo niestety nie najlepiej, bo za taki album zapłacimy 59zł. Dobry papier jest drogi, ale nie aż tak :). Oczywiście jeśli komuś nie chce się bawić w tworzenie własnych chartów to zakup będzie idealną opcją. Jeśli lubcie zrobić coś samemu to możecie spróbować wykonać własne karty, drukując albo nawet rysując zarys twarzy na odpowiednim papierze. Można sobie pobrać pustą kartę albo wziąć jakąś gazetę z dużym zdjęciem modelki i przekalkować sobie tylko fragmenty elementów twarzy. Do takich kart bez problemu można znaleźć papier jeśli macie tylko w okolicy sklep dla plastyków. Grubsze papiery z lekką fakturą do rysowania pastelami czy węglem się sprawdzą. Ja próbowałam na akwarelowym, który też jest w sam raz, ale jest trochę droższy.
Moim zdaniem karty to fajna sprawa, warto je mieć w zanadrzu jeśli interesujecie się makijażem. Jestem pewna, że karty które dziś opisywałam dla wielu osób będą doskonałe. Dla mnie byłyby naprawdę dobre gdyby zmienić kilka drobnych szczegółów, ale to już moje osobiste upodobania, ale nie obiektywna opinia :).
Ja drukuje face charty, to dobra opcja choć myśle, ze jakość gorsza od tych kupionych
OdpowiedzUsuńUważam, ze to fajny bajer ale nie taki bez którego cieżko sie obejść :)
Jak drukujesz na cieniutkim papierze to na pewno gorsza, ale to zależy jakie się ma potrzeby :)
UsuńWidziałam te karty i zastanawiałam się własnie, czy nie można ich robić. Ale nie jestem "pro", raczej bawię się tym "we własnym zakresie". Lubię za to oglądać czyjeś "karty", bo podsuwają mi różne pomysły.
OdpowiedzUsuńMożna zrobić tylko, że więcej z tym roboty :)
UsuńŚwietnie wypadły te Twoje "zabawy", szczególnie ostatni eksperyment - bomba!
OdpowiedzUsuńpierwszy raz widzę, jejku zabawna (i ciekawa) sprawa :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, też bym raczej wolała innymi technikami pracować :)
OdpowiedzUsuńDają większe możliwości i pole do interpretacji :)
UsuńMnie jakoś nigdy face charty nie kusiły... :P Zgadzam się z Tobą, że jakość mogła by być lepsza... Niektóre produkty mogą ciężko się nakładać...
OdpowiedzUsuńWidziałam takie karty na różnych spotkaniach makijażowych. Dla mnie to jednak zbędny wydatek
OdpowiedzUsuńWszystko zależy czy ktoś będzie z nich faktycznie korzystał :)
UsuńWidziałam takie karty na różnych spotkaniach makijażowych. Dla mnie to jednak zbędny wydatek
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu maja służyć te karty, ale co kto lubi
OdpowiedzUsuńCzemu mają służyć to chyba wyjaśniłam :D. Do projektowania raczej bardziej skomplikowanych, sesyjnych makijaży :)
UsuńCena powala. Zdecydowanie wolałabym zrobić coś takiego sama. Ale nie czuję wewnętrznej potrzeby pracowania na papierze ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o czymś takim słyszę ;D! Ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, CapelliSani.
Kiedyś przygotowałam sobie na komputerze schemat oka zbliżonego kształtem do mojego, wydrukowałam i "zapisałam" w ten sposób kilka pomysłów na makijaż, ale generalnie leży to gdzieś zagrzebane. Te face charty to dla mnie bardziej tworzenie potrzeby niż jej zaspokajanie, coś mało potrzebnego. Ostatecznie i tak pomysły sobie zapisuje na kartce. Ewentualnie dla wizażystki jako "wzornik" do pokazywania klientkom, coś jak przy lakierach do paznokci? Z tym że pewnie i tak większość makijaży jest w brązach i trzeba je mocno dopasowywać do twarzy, więc o ile w zdobieniach paznokci wzorniki mają sens, to tutaj to też naciągane - tak sobie gdybam ;)
OdpowiedzUsuńDobry patent!
UsuńMoim zdaniem karty mogą być przydatne przy sesjach, pokazach, ale raczej nie w pracy z klientem indywidualnym. Przynajmniej ja mam wrażenie, że to by się nie sprawdziło, bo wszystko rozbija się właśnie o makijaż dobrze dopasowany do typu urody, a wybranie tego "najładniejszego" z próbnika mogłoby oznaczać, że klientka nie będzie w nim dobrze wyglądać :)
Widziałam już je u kilku osób. ;)
OdpowiedzUsuńCena dyskwalifikująca, jak dla mnie - kto normalny tyle wyda na coś takiego? Lepiej sobie wydrukować :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ta karta zamalowana w innej technice :)
Dla jednego tanie, dla drugiego drogie, jak ze wszystkim. Dla mnie osobiście to wysoka cena.
UsuńJa póki co także (jak większość dziewczyn) obywam się bez kart ;)
OdpowiedzUsuńSuper sa te karty, ale ja bym nie potrafila na nich rysowac
OdpowiedzUsuńEj musiałabyś to najpierw sprawdzić :D
Usuńpierwszy raz na oczy widzę takie coś :) nail chart bardziej by mi się przydał, bo nie zawsze mam pod ręką wzornik i lakiery :D makijaż po prawej kojarzy mi się z Maleficent :P
OdpowiedzUsuńHehe ja takie nail charty dawniej bardzo często rysowałam i projektowałam sobie wzorki :)
UsuńCiekawe te karty :P Mi by się w ogóle nie przydały, bo po prostu nie chciałoby mi się po tym malować :P wolę zrobić sobie makijaż i zrobić zdjęcie ;)
OdpowiedzUsuńW sumie wole sobie drukować takie karty niż wydać tyle na to...
OdpowiedzUsuńWitamy i dziękujemy za recenzję naszych Kart do makijażu :) Każda opinia jest dla nas ważna. Jeśli chodzi o zarys twarzy – jednym może się podobać, innym nie. Tutaj nie należy dyskutować, ponieważ każdy ma prawo do swojej subiektywnej oceny. Chcemy się odnieść jednak do kilku kwestii, które dotyczą naszych Kart, i które zostały poruszone w Pani poście.
OdpowiedzUsuń1. Papier, który stosujemy jest bardzo dobrej jakości. Wypróbowaliśmy naprawdę ogromną liczbę papierów, aby wybrać ten właściwy. Jest to papier o gramaturze 200q/m2 i przeznaczony jest właśnie do malowania różnymi technikami. Proszę przyjrzeć się papierowi jeszcze raz i porównać z gładkim papierem. Nie jest on na pewno bardzo gładki, ani nawet gładki. Posiada on specjalną strukturę, idealną do stosowania przeróżnych technik. Napisała Pani „Wszystko co pudrowe, suche (jak cienie czy pastele) nie będzie się chciało łapać gładkiego papieru. Dużo lepiej zachowywałyby się na bardziej fakturowanym papierze.” Na naszym papierze testowane były różne pudrowe cienie, róże – i trzymały się naprawdę bardzo dobrze. Znakomicie można też osiągnąć efekt cieniowania oka, co na papierze fakturowanym już nie wyglądało to tak dobrze. Jeśli chodzi o pokazany przez Panią test na papierze, efekt zależy od tego jak intensywnie wciera się produkt w papier. Nam z makijażami na bardzo fakturowanym papierze pracowało się gorzej. Jeśli pojawią się podobne opinie dotyczące papieru, pomyślimy o wprowadzeniu dodatkowych kart z bardziej fakturowanym papierem :)
2. Jeśli chodzi o cenę produktu. Jednym może wydawać się drogo, innym wcale nie. Czy nie jesteście gotowe zapłacić więcej za kosmetyk dobrej jakości niż za ten słaby? Nie sprzedajemy jednej Karty do makijażu. W albumie jest 20 Kart: dobra jakość papieru, dobra jakość wydruku. Na Kartach można dokonywać poprawek (zwykła gumka do mazania). Trzeba to jeszcze zebrać w estetyczną całość. Jakość ma swoją cenę – dotyczy to wszystkiego: kosmetyków, ciuchów, zabawek, itd.
Tak jak już Państwu pisałam, podkreślam że jest to jedynie moja całkowicie subiektywna opinia ;).
UsuńŚwietne propozycje wykorzystania naszych Kart:) Dziękujemy!
OdpowiedzUsuńcóż za wyczerpujący wpis :)
OdpowiedzUsuńu mnie karty nie miałyby zastosowania...
Ja absolutnie nie rozumiem idei tych kart. Jak piszesz, to kompletnie inna sprawa malowac zywa modelke, a "twarz" na kawalku biialego papieru. Pomysly rownie dobrze mozna zapisywac w formie tekstowej w jakims kajecie, zeby mysl nie uciekla, ale malowac papier i jeszcze placic za to tyle szmalu? O nie :)
OdpowiedzUsuńdwie przedostatnie karty- rewelacja :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie interesują te karty i na pewno w przypadku przypływu gotówki w nie zainwestuję :)
OdpowiedzUsuńJa sama maluję szablony facechartów czarnym tuszem kreślarskim, potem je skanuję i zanoszę do punktu ksero, żeby mi je wydrukowali na papierze 200, fakturowanym. Cena za 10 takich facechartów to około 2-3 złote. Jak komuś nie chce się rysować to polecam też wydrukowanie facechartów z internetu, ale własnie na papierze 200. O wiele lepiej nakłada się na taki produkty niż na zwykłą, cienką kartkę z drukarki.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że takie rzeczy są przydatne w szkole makijażu, jak się uczy teorii, na pokazach mody, kiedy jest 10 stylistów czy na sesjach zdjęciowych, kiedy się przygotowuje makijaż do ubrań czy coś w ten deseń - wtedy na nich robi się sam zamysł makijażu i potem dostosowuje niuanse do modelki. W realu, jak się maluje samemu sobie, to jest to raczej mało potrzebne, przynajmniej w takiej formie. Jak ja mam jakiś pomysł na makijaż to szybko sobie długopisem rysuję oko czy małą twarz i jadę kredkami, bo wiadomo, że na papierze kosmetyki wyglądają zupełnie inaczej niż na twarzy.
OdpowiedzUsuńZ trzeciej strony, to nawet przy takiej jakości papierze za takie facecharty bym nie dała- blok rysunkowy z super-duper papieru i nadrukowanymi samemu twarzami wyjdzie zdecydowanie taniej.
Jedno mnie zawsze za to zastanawiało- czemu face charty sa zawsze en face i nigdy nie ma z profilu? W końcu pomysł na makijaż można rozegrać w profilu właśnie, no ale.
W sumie to przyszło mi jeszcze do głowy, że takie facecharty mogłyby być fajną ozdobą salonu kosmetycznego czy coś, wisząc na ścianach ;)
Usuńno nie wiem nie wiem :D aczkolwiek w pracy z indywidualną klientką to też może być chyba przydatne :>
OdpowiedzUsuńCiekawe te karty. Mnie średnio chciałoby się męczyć nad kartką papieru, a później jeszcze raz na twarzy. Ale jeśli ktoś faktycznie mocno interesuje się makijażem, takie karty na pewno by się przydały. Fajnie, gdyby w jednej paczce były różne kontury twarzy, w końcu nie jesteśmy wszyscy identyczni.
OdpowiedzUsuńskąd pochodzą te białe pędzle ze złotymi skuwkami ?
OdpowiedzUsuńebay :)
UsuńTez dostałam te karty i właśnie wrzuciłam na bloga i mam podobne spostrzeżenia. Ciekawe prace wykonałaś :)
OdpowiedzUsuń