Pewnie każda z Was słyszała kiedyś o tzw. “odpowiednikach” znanych perfum. Ja kojarzę kilka marek, które oferują sporo zapachów mających przypominać popularne kompozycje. Dziś o odpowiedniku, który ostatnio wypróbowałam z czystej ciekawości - zawsze patrzyłam na nie krzywo, ale ciekawiło mnie z drugiej strony na ile niedroga woda może przypominać tą za sto,dwieście czy trzysta złotych.
Jak wspomniałam, są różne marki mające w ofercie takie odpowiedniki, pewnie kojarzycie nie jedną. Dziś pod lupę wezmę Nicole (tu strona), która ma w ofercie sporo zapachów damskich i męskich, wszystkie w bardzo dobrych, kuszących cenach (30ml kosztuje około 25zł). Jeśli jakiś zapach naprawdę bardzo mi się podoba, to po prostu prędzej czy później kupię oryginał, jednak wydanie dla mnie powyżej 200zł na perfumy to już spory wydatek i zazwyczaj wolę nie przekraczać tej granicy. Najczęściej szukam innego zapachu, który trafia w mój gust, ale cenowo wypada lepiej. Jest jednak jeden wyjątek – zapach, który strasznie podoba mi się od lat, zawsze bardzo chciałam go mieć jednak cena stała na przeszkodzie. To Pure Poison od Diora, który pewnie w końcu kiedyś zakupię, ale właśnie z racji że ciągle to przekładam na później, zdecydowałam się na wypróbowanie odpowiednika tego pięknego zapachu.
W Nicole, odpowiednik Pure Poison jest oznaczony jako 107. Nie spodziewałam się wiele, bo dla mnie Pure Poison to trochę ‘świętość’, ale okazało się, że one są naprawdę BARDZO podobne! Może mój nos nie jest na tyle wrażliwy żeby zauważyć różnicę… mam wrażenie, że oryginał jest minimalnie “głębszy”, szlachetniejszy, ale generalnie dla mojego nosa zapach jest w 95% oddany. Zaskoczyło mnie to mocno, bo spodziewałam się raczej jedynie w miarę podobnej kompozycji.
Kolejne zdziwienie przyszło chwilę później – woda jest bardzo intensywna i niezwykle trwała! Przewyższa trwałością wiele górnopółkowych perfum. Jest to woda perfumowana, stąd też ta moc, ale nie spodziewałam się tak dobrej trwałości po tak taniej wodzie!
Sam zapach jest oczywiście w moim odczuciu przepiękny. Pure Poison zawsze kojarzył mi się z bielą, czystością, ale jednocześnie właśnie z trucizną. Na myśl o tym zapachu zawsze mam gdzieś w głowie wyobrażenie czarnowłosej femme fatale w śnieżnobiałej sukni, czerwonej pomadki i totalnie luksusowego hotelu z mnóstwem okien i białego marmuru ;). Moim zdaniem zapach jest bardzo elegancki i zupełnie nie nadaje się do noszenia na co dzień jeśli nosimy byle jakie, sportowe ciuchy. Przeważają w nim białe kwiaty, jaśmin, gardenia, kwiat pomarańczy. Pojawia się drzewo sandałowe i biała ambra. W górnych nutach także mandarynka i pomarańcza, ale ja tych nut jakoś nie wyczuwam. Pure Poison mają w sobie też coś kremowego, mydlanego czy może trochę pudrowego.
Choć pewnie kiedyś skuszę się na oryginał, bo zawsze chciałam mieć tą piękną białą buteleczkę przypominającą zatrute jabłko, to nie mogę powiedzieć złego słowa na odpowiednik tego zapachu z Nicole. Jeśli Wam to nie przeszkadza, że nie macie do czynienia z oryginałem, nie macie takiej gotówki żeby kupić oryginalny zapach to mogę potwierdzić, że zgodność zapachu jest bardzo duża, a trwałość świetna.
Podsumowując: porównując jedynie ‘techniczne’ właściwości wody, nie patrząc na butelkę (za tym stoi też niska cena) – z Nicole warto. Chcecie podobny wpis o odpowiednikach z innej marki?
Ja chyba mam psychiczną blokadę przed takimi akcjami - wolę odczekać i kupić oryginalne perfumy. Choćby z szacunku dla tych, co pierwsi je wymyślili;).
OdpowiedzUsuńMam tak samo :P
UsuńJa też wolę oryginał jeśli bardzo mi na nim zależy, ale jeśli to jakiś zapach który umiarkowanie mi się podoba to mogę poszukać zamiennika ;)
UsuńZgadzam się z przedmówczyniami!
UsuńMam od nich dwa odwzorowania i jestem zadowolona :).
OdpowiedzUsuńHahaha nie mogę z tego cytatu:
OdpowiedzUsuń"Ja chyba mam psychiczną blokadę przed takimi akcjami - wolę odczekać i kupić oryginalne perfumy. Choćby z szacunku dla tych, co pierwsi je wymyślili;)." - a skąd masz pewność że Ci niby "oryginalni" wymyślili je pierwsi skoro nie wiesz kiedy "zamienniki" powstały, a może to właśnie jest odwrotnie. Tylko że jak jest nazwa jakiegoś Domu Mody to od razu że niby lepsze. Te lepsze co kosztują od 200 zł w górę na 99,99% nie są nawet perfumami a wodami toaletowymi albo wodami perfumowanymi, czyli są gorszej jakości z mniejszym zaperfumowaniem.
Z takich tańszych perfum, ale absolutnie powalających swoją trwałością i jakością polecam Tesori d'Oriente :) Jak lubisz pudrowe, "czystościowe", ale jednocześnie nieoczywiste zapachy powinno Ci się spodobać ichniejsze Białe Piżmo. Mają też odpowiednik innej trucizny Diora - Hypnotic Poison w postaci zapachu Smoczy Kwiat ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie, sprwdzę je :)!
Usuńnigdy nie kupowałam takich zamienników, ale to może dlatego, że zanim kupię jakieś perfumy milion razy odwiedzam drogerie i sprawdzam czy ten zapach na pewno mi pasuje ;) ale takie zamienniki to bardzo wygodny sposób na wypróbowanie zapachu w rozsądnej cenie
OdpowiedzUsuńnie lubię takiego żerowania i akcji typu FM - wolę już kupić miniaturkę perfum za to oryginalną.
OdpowiedzUsuńRównież uwielbiam oryginalny Pure Poison :) Nic nie mam jednak do kupowania zamienników, bo rozumiem, że nie każdego stać na możliwość kupna oryginału, a wiadomo, że my kobiety - lubimy ładnie pachnieć. Sama jednak wolę odłożyć i kupić oryginał, bo lubię ten "powiew" luksusu :P
OdpowiedzUsuńPure Poison to genialny zapach :). Oj tak, przede wszystkim ładna buteleczka cieszy oko.
UsuńWszędzie są te perfumy ostatnio. Ja kupuje w perfumerii nennes i też jestem zadowolona z ich zamienników :)
OdpowiedzUsuńja jednak wolę odłożyć kasę i kupić oryginał (albo poczekać na jakiegoś Świętego Mikołaja ;)). perfumy cenię za całość – nie tylko zapach, ale i te ciekawe flakony, które ustawiam obok siebie. wiem, że zrobiłabym wyjątek natychmiast i poleciała po taki odpowiednik, gdyby w ofercie Nicole czy czegokolwiek innego pojawiły się zamienniki moich ukochanych wycofanych perfum :)
OdpowiedzUsuńJa mam podobnie z flakonami - bardzo lubię oryginalne buteleczki dlatego lubię kupować oryginaly :)
Usuńja mam jedne perfumy z nicole i faktycznie sa bardzo trwale:)
OdpowiedzUsuńTrwałość 10/10 !
UsuńWolę się jednak zrujnować na oryginał :)
OdpowiedzUsuńmam podobnie jak Ty... 200 zł czy więcej to kwota która skutecznie sprawia, że odkładam takie zakupy "na później" :) muszę się zainteresować tymi perfumami z Nicole
OdpowiedzUsuńNie miałam tej marki, ale zapachy podróbek jednak w moim odczuciu odbiegają od oryginałów.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to zależy jakie :). Znam zupełnie niepodobne i bardzo wierne :)
UsuńMi zawsze szkoda na oryginalne perfumy, zwłaszcza że te tańsze zamienniki też mi się dobrze sprawdzają ;D
OdpowiedzUsuńp a u l y n n e x - klik!
też jestem zaskoczona jakością oraz tym jak bardzo zapachy Nicole są trwałe i jak przypominają oryginały , mam aż 3 flakoniki
OdpowiedzUsuńMnie też bardzo zaskoczyła trwałość i sam zapach - prawie identyczny jak oryginal.
Usuńteż mam ;)
OdpowiedzUsuńNie mam ani wielu oryginalnych zapachów, ani podróbek, ale te z FM bardzo lubię, są bardzo trwałe i niczym nie różnią się od oryginalnych :)
OdpowiedzUsuńSama drogich perfum nie kupuję, jeśli coś wyjątkowo mnie urzeknę to przy okazji świąt czy urodzin szepnę zawsze o nich słówko odpowiednim osobom ;) Mnie się marzy odnalezienie zapachu, który kiedyś był dostępny w Oriflame, a ja pokochałam go mając jakieś 13 lat i nie mogę do dziś o nim zapomnieć. Z opisu znalezionego na KWC wyczytałam, że nuty zapachowe to peonia, mleko i piżmo. Ah, gdyby kiedyś się pojawiły...
OdpowiedzUsuńNie pamiętasz nazwy? Zaintrygowało mnie to mleko!
Usuńmoże to Oriflame Punk albo Lovely Garden? Nihil zobacz czy buteleczki rozpoznajesz :)
UsuńMiss Punk, taka buteleczka jakby z koronki. Uwielbiałam je ;(
UsuńJa właśnie chciałam sobie kupić jakies perfumy ale sama nie wiem jakie, nie znam sie :P
OdpowiedzUsuńJa ostatnio używam różanych Chloe Roses de Chloe i jeszcze fajne różane są z Yves Rocher Moment de Bonheur, mozliwe zeby Ci sie spodobały ;)
Usuńskoro są trwałe to muszę się na jakieś skusić :)
OdpowiedzUsuńHmm a jak kupować na tej stronie? Bo widzę tylko numerki i nie wiem który zamiennik to która perfuma ;)
OdpowiedzUsuńGabii - na facebooku mają przedstawione odpowiedniki:
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=829827187106803&id=829232380499617&substory_index=0
O dziękuje :P
UsuńKleopatre, musisz koniecznie "obwąchać' nowość Yves Rocher - So Elixir Bois Sensuelle (o ile juz tego nie zrobiłaś). Spodoba Ci się ^ ^
OdpowiedzUsuńNie podszedł mi :( za to Moment de Bonheur <3
UsuńWstyd się przyznać ale na myśl nie przychodzą mi żadne firmy produkujące takie odpowiedniki :D a mam jeden perfum Armani, który mi się po nocach śni :P chcę obowiązkowo więcej takich wpisów :)
OdpowiedzUsuńA jest ich kilka ale nie jakieś super znane :).
UsuńSuper post :)
OdpowiedzUsuńSuper post :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jak najbardziej warto ;)
OdpowiedzUsuńMnie nie przeszkadza, że coś nie jest oryginalne, jeśli tylko mi się podoba. Taką wodę można kupić zanim się kupi oryginalne perfumy. Bo czasami zapach, który podoba nam się w sklepie, noszony przez cały dzień zaczyna drażnić. Kupując tańszy odpowiednik można zapach wypróbować.
OdpowiedzUsuńTak mi się przypomniało, a'propos perfum. U moich rodziców przez kilka lat spędzał urlop pan, który, jak się okazało, zawodowo był "nosem" - zajmował się komponowaniem zapachów dla różnych firm. Niechętnie opowiadał o swojej pracy - zdaje się, że obowiązywała go tajemnica służbowa. Udało mi się jednak parę razy podpytać go o perfumy, ich kompozycje, itp. Tak, jak myślałam, zapachy tworzą własnie takie "nosy", na zamówienia rożnych firm. Tworzy się koncentrat, który następnie, w zależności od rozcieńczenia, staje się perfumami, wodą toaletową czy mgiełką zapachową. Jego zdaniem rzeczywista cena perfum to ułamek kwoty, za jaką są sprzedawane. Perfumy muszą być drogie, bo są symbolem luksusu, poza tym płacimy za reklamę, flakonik, za sławną twarz, która staje się ich symbolem...
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o tzw. odpowiedniki - to wg owego "nosa" często jest to ten sam koncentrat, tylko na tańszym rozcieńczalniku, albo też nowa kompozycja "na wzór" oryginału. Odpowiedniki czasem mają bardziej "płaski" zapach, bo droższe komponenty można zastąpić tańszymi, nie używać substancji naturalnych (choć i tak w perfumach podobno takie rzeczy jak piżmo, ambra itp używane są w śladowych ilościach.). Sam pan "nos" w ogółle nie używa zapachów (to źle wpływa na jego powonienie), a żona ma... odpowiedniki, bo, ze względu n a męża, używa zapachów sporadycznie - i to bardzo delikatnych.
Mam i oryginały, i odpowiedniki perfum. Przyznaję, traktuję je przedmiotowo - interesuje mnie zapach, nie patrzę na buteleczki, opakowania, pompki, itp.
Kurczę, ale to wszystko jest ciekawe :)!
UsuńMam Gucci Rush w oryginale i w odpowiedniku FM (pierwszy był z FM, a że mi się spodobał, to kupiłam oryginał). Mogę powiedzieć, że no cóż.. FM pachnie lepiej i co dziwne utrzymuje się tak samo, jak nie dłużej na skórze. Od oryginału oczekiwałabym większej trwałości. Używam też miniatury firmy Yodeyma i jest mega trwała.
OdpowiedzUsuńTeż miałam z Yodeyma i fakt - trwałość mega :)
UsuńJakoś nie jestem przekonana do "zapachów alternatywnych", wolę odłożyć trochę pieniędzy i w końcu spełnić swoje perfumeryjne marzenie, niż sięgać po kosmetyki naśladujące pierwowzór. Wynika to z szacunku dla twórcy.
OdpowiedzUsuńJa mam bzika na punkcie perfum i zdecydowanie wole oryginaly... chociażby kosztem niekupienie sobie jakiegoś fajnego ciucha czy innej rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie raz wolę perfumy niż np. zakup ubrania ;)
UsuńZ tego co daje się zauważyć to jednak większość tych zapachów - podróbek utrzymuje się krócej chociaż nie zawsze. Ja tam wolę mieć świadomość, że używam oryginału. Takie moje "skrzywienie" ;)
OdpowiedzUsuńPolecam wypróbować intimately Beckham. Pachnie bardzo bardzo podobnie, kosztuje naprawdę niewiele i jednak nie jest podróbką. Patrząc na stronę tych perfum na fragrantica.com, widzę, że nie tylko ja zauważyłam to podobieństwo :D
OdpowiedzUsuń