Puder bananowy, w charakterystycznym żółtym kolorze to kosmetyk dobrze znany wizażystom, ale już niekoniecznie osobom, które po prostu lubią makijaż, a jest to coś co potrafi bardzo wiele zmienić i ułatwić życie. Właśnie dlatego myślę, że nawet jeśli malujemy tylko same siebie to i tak warto ‘zbadać’ puder bananowy, bo możliwe, że będzie idealnym rozwiązaniem na problemy z podkładami!
Taki puder ma żółtawy, półprzezroczysty odcień, dzięki czemu jest w stanie dodać na tyle żółtych tonów zbyt różowym podkładom, że taki podkład dobrze stopi się z naszą cerą. Puder bananowy będzie szczególnie dobry dla osób o ciepłej, bardziej żółtej czy oliwkowej karnacji – takie osoby na pewno wiedzą, że ciężko o odpowiednio neutralny czy bardziej żółtawy podkład, większość niestety jest zbyt mocno różowych!
DLA KOGO:
- dla osób o żółtawym/oliwkowym odcieniu skóry, które mają problem ze zbyt różowymi podkładami
- na lato - na opalonej skórze wygląda naturalniej niż wiele ciemniejszych pudrów sypkich/prasowanych
- dla zaczerwienionej, naczynkowej cery – redukuje zaczerwienienia
- na cienie pod oczami – żółty ton neutralizuje fioletowy
- dla wizażystów
Jeśli malujecie tylko siebie, macie idealnie dobrany podkład, któremu jesteście wierne to oczywiście nie zawracajcie sobie głowy pudrem bananowym. Jednak jeśli problem zbyt różowych podkładów nie jest Wam obcy to taki puder prawdopodobnie okaże się strzałem w dziesiątkę :).
Puder o żółtym odcieniu to moim zdaniem kosmetyk, który naprawdę warto mieć w kufrze jeśli pracujemy jako wizażysta. Wiadomo, że zawsze używa się sprawdzonych podkładów i dopasowuje je możliwie jak najlepiej, miesza między sobą odcienie i tak dalej… ale czasami ciężko przewidzieć jak podkład, który znamy zachowa się na innej skórze. Czasem może się trochę utlenić i podbić właśnie zbyt mocno różowe tony – wtedy pudrem bananowym zneutralizujemy efekt raz dwa. Zdarza mi się też, że akurat chcę użyć podkładu, który bardzo lubię i wiem, że będzie idealny dla klientki, ale właśnie żaden z odcieni nie jest odpowiednio żółty. A już największy problem jest z bardzo ciemnymi kolorami podkładów przy mocno opalonych osobach. Praktycznie zdecydowana większość jest pomarańczowo-różowa, ciężko o ciemny odcień w żółtym/oliwkowym odcieniu, więc puder bananowy jest dla mnie zawsze idealnym rozwiązaniem.
Ja używam też pudru na sobie, mam oliwkowy odcień cery (zawsze serie oliwkowe w podkładach mineralnych są dla mnie najlepsze) i wiele podkładów jest dla mnie zbyt różowa, dlatego neutralizuję je tym pudrem.
Na co trzeba uważać? Przy bardzo jasnej skórze żółty puder będzie widoczny dużo bardziej niż przy ciemniejszej. Zawsze najlepiej nakładać go puchatym pędzlem lekko omiatając całą twarz. Chociaż zwykłe pudry matujące i utrwalające makijaż lubię nakładać gęstym pędzlem typu flat top, dociskając kosmetyk miejsce w miejsce, to przy pudrze bananowym wolę bezpieczniejszą technikę omiatania (żeby nie narobić plam). Szczególnie trzeba tego pilnować właśnie przy jasnej skórze.
Jaki puder wybrać? Nie ma jakiegoś ogromnego wyboru pudrów bananowych, przynajmniej w polskich drogeriach online. Ja używam pudru Glazel i mogę Wam go zdecydowanie polecić. Jest bardzo drobno zmielony, nie daje efektu płaskiego matu. Nie jest to typowy puder matujący, więc jeśli macie problem z przetłuszczającą się cerą to trzeba użyć porządnie matujący podkład albo bazę pod ten puder, albo inaczej – na podkład nałożyć puder matujący transparentny i na sam koniec omieść twarz pudrem bananowym.
Glazel ma dwa odcienie pudru: B2 i B3, z czego ja polecam B2, bo jest już dość mocno żółty, także sądzę że B3 dla wielu osób może być stanowczo zbyt żółty. Cena jest przystępna, bo 39zł, do kupienia jest na LadyMakeup.
Oprócz pudru Glazel, żółty puder ma też Kryolan (nie próbowałam), a stacjonarnie również Inglot (ale zdaje się być prawie zupełnie przezroczysty!). Najpopularniejszym pudrem jest chyba Ben Nye Luxury Banana Powder, znacznie droższy, ale w ogromnym opakowaniu (będzie następnym jaki wypróbuję kiedy zużyję Glazel).
Podobny puder można zrobić samemu z dowolnego pudru transparentnego i żółtego pigmentu (można je zakupić w sklepach z półproduktami do kolorówki). Mi nie chciało się bawić i wybrałam gotowca, ale ukręcenie pudru samemu ma ten plus, że możemy stopniować nasycenie żółtego pigmentu i wybrać puder bazowy odpowiedni dla naszej skóry, delikatniejszy czy np. bardziej matujący.
Ja nie mam takich problemów i ten puder przydałby mi się jedynie do ukrycia sińców pod oczami, bo często nie mogę znaleźć odpowiedniego kosmetyku, który by dał sobie z tym radę :/
OdpowiedzUsuńAle on nie jest mocno kryjący, może tylko trochę zrównoważyć fioletowy odcień sińców jednak na silne krycie nie ma niestety co liczyć..
UsuńZ żółtych pudrów miałam Amilie Minerals Sunshine Dust i niestety okazało się, że dla jasnej cery się nie nadaje bo jest widoczny i przyciemnia podkład. Zdecydowanie wolę białe pudry i raczej przy nich już zostanę.
OdpowiedzUsuńTransparentne są ok no ale nie potrafią niwelować różowego odcienia :). Przy bardzo jasnej cerze wydaje mi się że trzeba by było taki puder nieco "rozcieńczyć" transparentnym.
UsuńTo tak, ale przy jasnych cerach chyba jednak lepszym wyjściem jest żółty pigment do mieszania z podkładem.
UsuńMam właśnie bananowy puder Inglota, ale o nim kompletnie zapomniałam i jeszcze nie użyłam :P Kiedyś marzył mi się puder bananowy z Ben Nye, ale gdy jego cena podskoczyła z 90 zł do 120 zł, to mi się odechciało ;)
OdpowiedzUsuńDrogi jest to fakt, ale opakowanie ogromne więc w przeliczeniu nie wychodzi jakoś makabrycznie.. Glazel jednak lepszy cenowo :D.
UsuńDaj znać jak ten banan z Inglota, ja go sprawdzałam i wydawał mi się całkowicie transparentny.
Ja jestem raczej niebieska, więc żółte pudry u mnie się nie sprawdzają. Nawet Kobo w kolorze Translucent wygląda nienaturalnie, mimo, że jest odrobinkę kremowy, nie żółty. Ale ciepłe karnacje na pewno zauważą korzyści z bananowych pudrów:)
OdpowiedzUsuńHeh a dla mnie ten z Kobo jest 100% przezroczysty, no ale ja jestem ewidentnie w oliwkowym tonie.
Usuńo ja! :) nawet nie wiedziałam, że taki jest :)
OdpowiedzUsuńAno jest :D i może być fajny :D
UsuńWow :) nigdy wcześniej nie słyszałam o takim czymś ;) choć sama pewnie nie będę próbować, bo mam już swój idealny podkład ;)
OdpowiedzUsuńPrzy idealnie dobranym podkładzie nie ma potrzeby, ale jakbyś chciala to służę odsypką ;D
UsuńJak miło ;) szczerze mówiąc mam dwa podkłady, które jak na razie są niewykorzystane, bo są dla mnie zbyt różowe. Głównie z jakichś pudełek je mam. I jakoś tak rozdać nie mogę :P
UsuńSuper, to dawaj adres na maila :D
UsuńJa mam bananka Ben Nye i uwielbiam go :)
OdpowiedzUsuńJa też jak koleżanka u góry mam Ben Nye :) !
OdpowiedzUsuńBędzie i mój :D. Ale dopiero jak skończy się Glazel :D!
UsuńNie słyszałam o tym nigdy, ale na pewno zakupię jak będę mieć to 40 zł na zbyciu, bo trudno mi dobrać podkład.
OdpowiedzUsuńJeśli są zbyt różowe to taki puder może być rozwiązaniem problemów :)
UsuńPierwsze słyszę, muszę koniecznie wypróbować na sińce!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto taki puder mieć :)
UsuńMiałam puder bananowy z Ben Nye, świetnie się sprawdzał właśnie na cerach naczynkowych :)
OdpowiedzUsuńA powiedz mi czy on dobrze matuje czy nie za bardzo?
UsuńBardzo przydatny !
OdpowiedzUsuńDla mnie niezbędny :)!
UsuńBardzo przydatny dla mnie wpis, akurat na mnie większość podkładów albo od razu wygląda na zbyt różowe, albo do takich się utlenia... Na ogół dodawałam pigmentu z kolorówki do fluidu, ale taki puder mógłby sprawę załatwić szybciej. Tylko przydał by się do tego odpowiedni pędzel, możesz jakiś konkretny polecić?
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś pomyślałam dokładnie o tym samym, ale że maluję też nie tylko siebie stwierdziłam, że musiałabym każdy podkład tak miksować i wtedy mnie oświeciło z pudrem bananowym :D.
UsuńJa używam jakiegoś dużego i puchatego, ale nie polecę nic konkretnego, bo z tych puchaczy mam raczej szajskie pędzle z tym, że akurat w tej kategorii takie mi wystarczają;)
No właśnie tak też pomyślałam, w wielu miejscach przewijają się tzw. chińskie puchacze, może przy okazji sobie kiedyś zamówię i spróbuję ;)
UsuńChyba jestem nieco w tyle ;P Pierwszy raz słyszę o takim pudrze, ale wydaje się być idealnym rozwiązaniem na niektóre podkłady ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jakoś produktów Glazel, ale wykonanie opakowań - to już inna sprawa. Mój ulubiony tusz, dosłownie się rozpada, Z kredki zmyły się napisy. To samo jeżeli chodzi o wieczko produktu brązującego. Na szczęście same kosmetyki są... Oh - cudowne!
OdpowiedzUsuńOch, opakowania są koszmarne! To z pudru bananowego jest zupełnie nieprzemyślane, puder się wysypuje, wieczko nie chce dokręcić :/
UsuńJa mam z inglota zolty prasowany puder jest super matujacy i dosyc zolty.
OdpowiedzUsuńJa zawsze szukam żółtych :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to brzmi absurdalnie, że większość podkładów ma różowe podtony, bo na mnie wszystko wygląda żółto :D ale chyba każdy odcień cery ma wrażenie, że dla niego nie ma nic odpowiedniego. Może ktoś zna coś dla bladych neutralnych?
OdpowiedzUsuńHehe wiesz co, coś w tym jest! Ja nie patrzę tylko przez pryzmat mojej skóry tylko ogólnie odnoszę takie wrażenie to wielu osób które zdarza mi się malować, ale kiedyś rozmawiałam z jedną wizażystką i byłam w szoku, bo właśnie twierdziła że wszystkie podkłady są zbyt żółte :D
UsuńMuszę sprawić sobie taki puder w większej ilości. Wersja z paletki ABH pokazała już dno, wiec bez dwóch zdań potrzebuję czegoś większego!
OdpowiedzUsuńJa niedawno kupiłam puder bananowy W7. Ciekawe czy się sprawdzi :D.
OdpowiedzUsuńIdealny dla mnie, może się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuń