Hej :)! Oprócz samych kosmetyków możemy natknąć się też na całkiem sporo różnego rodzaju gadżetów o przeznaczeniu kosmetycznym. Jak to zawsze bywa, jedne okazują się prawdziwym odkryciem a inne... właśnie jedynie zbędnym gadżetem ;). Sama rzadko daję się skusić na coś co mi wygląda na typowy "bajer", chyba że przekonają mnie pozytywne opinie.
Okazało się, że jednak trochę takich wynalazków się u mnie uzbierało kiedy robiłam mały przegląd szafki. Mam tu swoich ulubieńców, ale też i takie rzeczy, z których zupełnie nie korzystam.
BRUSH GUARDS czyli osłonki na pędzle | Popularne, ale zawsze wydawały mi się zbędnym gadżetem. Wykonane z elastycznej siateczki. Kiedy jednak sama je wypróbowałam okazały się bardzo pomocne! Nie są na pewno czymś niezbędnym, ale polecam je jeśli używacie droższych pędzli. Po umyciu pędzla można nałożyć taką osłonkę, która sprawia że włosie trzyma właściwy kształt. Pędzle nie są takie rozcapierzone co na pewno przedłuża ich żywotność, a przy okazji lepiej się ich używa. Zakładam raczej tylko na większe pędzle. W mojej ocenie przydatne!
KONJAC | Gąbka do mycia twarzy zrobiona z korzenia azjatyckiego drzewa Konjac. Całkowicie naturalna, występuje także w wersji z dodatkami (np. węglem aktywnym albo aloesem). Używałam różnych, np. ta jest z Yasumi, ale kupowałam też takie za dolara na ebayu. Przeznaczona jest głównie do mycia twarzy, po wysuszeniu jest zupełnie twarda, a po namoczeniu mięciutka i przyjemna w dotyku. Niby powinna oczyszczać bez użycia żadnych detergentów, ale u mnie słabo działa pod tym względem, więc zawsze nakładam na nią troszkę żelu do mycia twarzy albo olejku myjącego. Przyznam się, że z tymi gąbkami to u mnie tak fazami: czasem używam dzień w dzień, potem leży a ja nie używam w ogóle. Na pewno można lepiej oczyścić twarz przy jej pomocy niż samymi dłońmi, ale dla mnie to też nie jest coś niezbędnego. Po jakimś czasie ciężko ją już dobrze domyć i warto wymienić na nową. Mimo wszystko polecam wypróbować :).
SILIKONOWA SZCZOTECZKA do twarzy | Kształtem przypominająca nieco soniczne szczoteczki do twarzy, niewielka silikonowa myjka. Super sprawdza się do mycia twarzy, ale nie tylko! Bardzo fajnie zmywa się przy jej pomocy maseczki, można wykonać przyjemny masaż twarzy z odrobiną olejku albo serum. Łatwa do czyszczenia! Bardzo przydatna myjka za niewielkie pieniądze (moja jest z Rossmanna). Jak najbardziej warty zakupu gadżet :). Z kolei nie polecam zwykłej szczoteczki do mycia twarzy (plastikowa z syntetycznym włosiem, też Rossmann) - moim zdaniem zbyt ostra.
GLOV magiczna myjka do twarzy | To mała materiałowa myjka zmywa makijaż bez użycia detergentów, wystarczy sama woda. Wygląda to niesamowicie, bo idealnie domywa nawet bardzo mocny makijaż, cienie, kredkę, tusz, wszystko! Bez żadnych detergentów! Mimo wszystko dla mnie to zbędny gadżet chociaż działa super. Rzadko używam, bo wygodniej i szybciej jest mi umyć twarz żelem/olejkiem i resztki zmyć micelem. Można jednak okazać się niezastąpiona w podróży, bo zajmie mało miejsca!
BEAUTY BLENDER | Popularne jajko-gąbka do nakładania podkładu. Nie mam oryginalnego Beauty Blendera, ale nie pamiętam jakiej marki jest moje jajeczko (kosztowało około 50zł). W jego przypadku jest to sprawa indywidualna, dla jednych to odkrycie, dla innych coś zbędnego.. Ja doceniam właściwości (potrafi dokładnie zaaplikować podkład cienką warstwą, wklepując miejsce w miejsce makijaż jest trwalszy), ale mimo wszystko zaliczam się bardziej do tej drugiej grupy i jakoś rzadko po nie sięgam. Wolę palce albo pędzle. Polecam jednak wypróbować, bo dla niektórych jest hitem.
LATEKSOWE GĄBKI do makijażu | Niektórzy je lubią.. ja uważam je za mało przydatną rzecz, gorszą od pędzli, palców i właśnie od Beauty Blendera! Nigdy nie lubiłam nakładać nimi podkładu. Sprawdzają się za to do cieniowania lakierami na paznokciach!
BIBUŁKI MATUJĄCE | Wiele osób jest przekonanych, że to coś totalnie zbędnego, ale bibułki naprawdę potrafią się przydać! Jeśli macie tłustą cerę to musicie dać im szansę. Wystarczy przyłożyć bibułkę to błyszczącej partii twarzy, a ona wchłonie nadmiar sebum. Potem można się przypudrować, ale często nie ma już takiej potrzeby. Dokładając za każdym razem warstwę pudru robimy sobie coraz grubszą warstwę makijażu na twarzy :). Dotyczy to osób, które często muszą się przypudrowywać, ale prawda jest taka że w lecie przydają się prawie każdemu. Jak bibułki to tylko Inglot - są rewelacyjne i naprawdę działają, inne marki mają bardziej papier śniadaniowy w ofercie niż bibułki z prawdziwego zdarzenia ;).
ZALOTKA | Dla masy osób wciąż coś kompletnie zbędnego :). I faktycznie - przy naturalnie podkręconych rzęsach zalotka się nie przyda. Jednak przy tych prostych efekty są ogromne! Zalotkę stosuje się zawsze przed nałożeniem tuszu. Maskary zawsze trochę rozprostowują skręt, ale mniej te wodoodporne.
GRZEBYK DO RZĘS | Inglot ma w ofercie śmieszny, składany metalowy grzebyczek do rzęs. Jeśli nałożymy o jedną warstwę tuszu za dużo można przeczesać rzęsy zwykłą, umytą szczoteczką po starym tuszu, ale grzebyk z Inglota jest sprytniejszy. Nie tylko usuwa nadmiar kosmetyku, ale faktycznie bardzo dobrze rozdziela rzęsy. Fajny gadżet, ale używam sporadycznie, bo po prostu rzadko zdarza mi się posklejać rzęsy, a po zwyczajnym wytuszowaniu raczej nie potrzebują już przeczesania. Bywały jednak momenty, w których okazał się niezastąpiony i nie żałuję, że go kupiłam. Podczas użytkowania trzeba być bardzo ostrożnym, bo metalowymi igiełkami łatwo się dźgnąć w oko!
MINI GOLARKA | Niezwykle przydatny gadżet z Rossmanna. Dzięki niej możemy idealnie opracować kształt naszych brwi, usunąć włoski nad linią brwi, przyciąć te zbyt długie i wychodzące poza ich linię. W podbramkowych sytuacjach może się przydać zamiast pęsety. Wymaga jednak ostrożności i wprawnej ręki.
CELLUBLUE | Ten śmieszny niebieski kubeczek to masażer antycellulitowy CelluBlue o którym już kiedyś pisałam na blogu. Działa podobnie do baniek chińskich. Mi nigdy nie udało się pozbyć cellulitu samymi masażami, myślę że nie byłam odpowiednio systematyczna. Jestem jednak przekonana, że taki masażer pomaga w walce z cellulitem jeśli się do tego przyłożymy.
KOREKTOR DO LAKIERU | Niektórzy chwalą sobie korektory do lakieru w pisaku, ale dla mnie to zupełnie zbędny gadżet. Jeśli już zdarzy mi się wyjechać lakierem gdzieś na skórki przy paznokciach to wolę cienki pędzelek zanurzyć w zmywaczu do paznokci i dokładnie opracować linię lakieru. Korektory często mają nieprezycyjne końcówki i szybko wysychają. Ja nie lubię!
Z jakich gadżetów korzystacie? Dajcie znać co polecacie a czego nie :).