Czym dokładnie jest STROBING? Jest to po prostu technika rozświetlania twarzy :). Mocne konturowanie (czy nawet przekonturowanie twarzy) staje się coraz mniej modne i nie każdemu pasuje. Z kolei strobing czyli rozświetlanie już bez konturowania bronzerem wygląda super świeżo i jest idealne na wiosenne miesiące!
Czy STROBING to po prostu zwyczajne nałożenie rozświetlacza? Zauważyłam, że sporo osób krytykuje technikę mówiąc, że to nic innego jak zwykłe użycie rozświetlacza kryjące się pod modną nazwą. Ja nie do końca się z tym zgadzam. Efekt jaki powinniśmy uzyskać to zdrowa, świeża, promienna cera, która wygląda super naturalnie i zachowuje również swój naturalny połysk. Pewne partie są rozświetlone dodatkowo, ale moim zdaniem strobing nie ma nic wspólnego z grubą warstwą podkładu przypudrowanego matującym pudrem kontrastującym z partiami perłowego rozświetlacza. Chodzi nam o brak pudrowego efektu!
Czy STROBING jest odpowiedni dla każdego? Świeża, naturalna cera jest zawsze w modzie, ale przy dużych problemach skórnych, mocnym trądziku bądź bardzo przetłuszczającej się skórze lepiej uważać z rozświetlaniem żeby dodatkowo nie podkreślić niedoskonałości.
Które partie twarzy rozświetlamy? Przede wszystkim szczyty kości policzkowych, ale można też nakładać rozświetlacz na skronie tworząc kształt V. Rozświetlamy także łuk brwiowy, wewnętrzne kąciki oczu i łuk kupidyna czyli miejsce tuż nad ustami. Jeśli mamy ładną cerę bez rozszerzonych porów możemy nakładać też rozświetlacz na środek czoła, brodę. Przy małym i zgrabnym nosie bardzo ładnie wygląda lekko muśnięty grzbiet nosa. Nie warto przesadnie podkreślać samego czubka nosa, jest teraz taki trend na instagramie, ale wygląda to mocno sztucznie. Nie polecałabym nakładania rozświetlacza na nos jeśli jest wydatny, bardzo mocno zarysowany albo krzywy, bo to tylko dodatkowo go podkreśli.
Idealny przykład strobingu możemy zobaczyć na modelkach, na zdjęciach z wybiegów. Lepiej tam szukać inspiracji niż na portalach społecznościowych - oczywiście tam też możemy zobaczyć mnóstwo świetnych przykładów ale też sporo tych przerysowanych i mało naturalnych.
STROBING KROK PO KROKU | Czego będziemy używać? Możemy zacząć od bazy rozświetlającej, ale można ją też pominąć. Zamiast matującego podkładu najlepiej wybrać coś lekko transparentnego, koniecznie o satynowym połysku, tzw. zdrowym "glow" :). Idealnie w tej roli spisują się kremy BB! Podkład warto nakładać gąbeczką typu beauty blender, wcześniej zwilżoną wodą. Przy takiej aplikacji uzyskujemy jeszcze bardziej świetlisty, naturalny efekt. Podobnie postępujemy z korektorem, najlepiej płynnym i rozświetlającym. Można pokusić się o dodanie kropli płynnego rozświetlacza do podkładu. Puder nie jest konieczny, ale przy mieszanej cerze będzie przydatny - przedłuży trwałość makijażu i ukryje rozszerzone pory. Ważne żeby użyć transparentnego pudru, bardzo drobno zmielonego i nałożyć go jedynie na strefę T (nie trzeba pudrować policzków). Ostatnim krokiem będzie oczywiście aplikacja rozświetlacza. W tej roli najlepiej sprawdzą się płynne i kremowe rozświetlacze, które dadzą efekt mokrego błysku (ciężko taki uzyskać rozświetlaczami w kamieniu). Rozświetlaczem prasowanym można jeszcze dodatkowo wzmocnić efekt, ale musi dawać efekt tafli i nie może mieć pudrowego wykończenia. Na sam koniec polecam spryskać obficie całą twarz wodą termalną - jeszcze bardziej naturalna cera :).
Poniżej możecie zobaczyć jaki efekt uzyskałam na mojej skórze. Rezygnujemy z bronzera, ale możemy użyć odrobiny różu, najlepiej kremowego. Aby uzyskać taki naturalny połysk użyłam kremowych rozświetlaczy w sztyfcie od Golden Rose. Są idealne do strobingu! W tej wersji użyłam waniliowego Bright Gold.
Rozświetlacze w sztyfcie są nowością u Golden Rose. Moim zdaniem to jedne z najfajniejszych, niedrogich i łatwo dostępnych kremowych rozświetlaczy! Forma sztyftu jest wygodna - można nakładać rozświetlacz bezpośrednio na skórę i delikatnie wklepać go opuszkami palców. Dają bardzo ładne, naturalne wykończenie przypominające jednolitą taflę błysku.
W ofercie są dwa odcienie Bright Gold i Bright Pink. Szczególnie godny uwagi jest Bright Gold o ładnym, waniliowym odcieniu. Bright Pink jest nieco chłodniejszy, o różowych tonach, ale różnice między tymi odcieniami nie są mocne.
Bardzo polecam Wam te rozświetlacze jeśli gustujecie w takim subtelnym, naturalnie wyglądającym połysku. Kosztują 19,90 zł. W ofercie są też podobne róże w sztyfcie, wyglądały mi na dość fajne :). Podobny produkt ma też Kiko, ale tylko w wybranych miastach.
Dajcie znać czy podoba Wam się trend strobingu i czy używacie kremowych rozświetlaczy :). Niektóre ze zdjęć pochodzą ze strony vogue.com.
Ale pięknie u Ciebie wygląda ten sztyft *.*
OdpowiedzUsuńWygląda fantastycznie, to fakt :)
UsuńSzczerze mówiąc mi taka cera kojarzy się z przetłuszczoną buzią przez ten blask :<
>Ruda Urodowo<
Mi przetłuszczona buzia kojarzy się ze świecącym nosem itp, a nie z lekkim błyskiem na policzkach ;)
UsuńKiko nie tylko dla mieszkanek Warszawy - we Wrocławiu, Poznaniu i Bydgoszczy też są sklepy firmowe tej marki :).
OdpowiedzUsuńStrobing to chyba nie jest technika dla mnie, uroki tłustej skóry :)
Ups, poprawione :D
UsuńPrzy tłustej faktycznie lepiej sobie darować ;)
ślicznie :) ja lubię zdrowy połysk, lśnienie :)
OdpowiedzUsuńJa też, szczególnie w cieplejszych miesiącach nie przepadam za mocnym matem!
UsuńAle masz piękną cerę <3 Ciekawy tutorial :) Niestety przy mojej cerze mogłoby to źle wyglądać choć czasem zdarzało mi się i nos rozświetlać :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Cera z problemami niestety nie lubi błysku :(
Usuńidealna metoda dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam 'się rozświetlać' ;)!
Usuńspróbowałabym, ale obawiam się, że przy tłustej cerze taki ładny świeży efekt długo by się nie utrzymał :/
OdpowiedzUsuńNiestety tłusta cera ma zupełnie inne potrzeby :/. Na mojej mieszanej jest ok, ale przypudrowuję zawsze strefę T :)
UsuńU mnie niestety strobbing "pełną parą" opada z racji na przetłuszczająca się strefę T i duży nochal :-P Ale rozświetlone kości policzkowe i łuk kupidyna jest u mnie obowiązkowym punktem codziennego makijażu ;-)
OdpowiedzUsuńU mnie też pewne partie odpadają, omijam czoło i nos :). A łuk kupidyna uwielbiam za to rozświetlać!
UsuńZjawiskowo to wygląda :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię tę technikę :)
UsuńDla mnie to daje po porstu efekt "Mokrej twarzy" ale może faktycznie zależy jak kto to zrobił i czym :) Aczkolwiek u mnie by się nie sprawdziło.
OdpowiedzUsuńTrochę ma wyglądać "mokro", ale też bez przesady :D
UsuńOstatnio zaczęłam używać nawet bazy rozświetlającej (Golden Rose ma świetną) bo strasznie mi się podoba efekt rozświetlonej skóry.Nawet przy przetłuszczającej się skórze (najwyżej potem w ciągu dnia trochę matowię wybrane fragmenty).Twarz wygląda od razu młodziej (w pewnym wieku to robi różnicę ;)).
OdpowiedzUsuńNie próbowałam :)! Muszę się skusić ;)
UsuńJa się temu zjawisku przyglądam trochę z daleka :) nie dlatego że mi się nie podoba wręcz przeciwnie. Mam tłustą cerę, i u mnie raczej muszę się pilnować żeby się nie świecić zbyt mocno. U Ciebie pięknie to wygląda aż nabrałam ochoty na te rozświetlacze w sztyfcie z GR :)
OdpowiedzUsuńTłusta cera niestety nie lubi takich eksperymentów, ja też rozświetlam cerę pomijając pewne partie, bo mam skórę mieszaną.
UsuńPiękne te rozświetlacze z Golden, muszę sobie zafundować :)
OdpowiedzUsuńSuper są, z Kiko też fajne :)!
UsuńDo mnie strobing nie przemawia jakoś szczególnie ;)
OdpowiedzUsuńWolisz mat :)?
UsuńPiękny efekt. Na instagrama nie zaglądam, więc nie, więc tamtej przesady nie widziałam, ale nawet niektóre modelki wyglądają dość dziwacznie.
OdpowiedzUsuńChodzi po prostu żeby uzsykać efekt naturalnego połysku, a niektóre dziewczyny zbyt precyzyjnie nakładają rozświetlacz np. przesadnie zazmnaczając czubek nosa ;)
Usuń3 lata temu nie miałam żadnego rozświetlacza. Moim pierwszym i jedynym już od 2 lat jest ten w palecie sleeka do konturowania, uwielbiam go bardziej niż bronzer. Taki rodzaj rozświetlenia jak na tych zdjęciach kojarzy mi się z mokrą twarzą, szczególnie w przypadku błyszczącego nosa. U Ciebie to wygląda znacznie subtelniej i ładnie.
OdpowiedzUsuńJa mam fioła na punkcie rozświetlaczy, to chyba mój ulubiony kosmetyk z kolorówki ;D
Usuńlubię rozświetlacze i używam je na codzień, ale strobing jest nie dla mnie :) za duuuzo tego ;) na zdjeciach Instargaramie magazynach wszystko wygląda cudnie, ale czy to jest na codzień, nie sądzę.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej na co dzień! Chodzi o efekt naturalnej cery i lekkiego rozświetlenia, nic więcej :)
Usuńfajny ten rozświetlacz GR
OdpowiedzUsuńBardzo naturalny daje efekt :)
Usuńnie dla mnie. ja mam strobing bez kosmetyków - po 10 min nawet po matujących kosmetykach świecę się tragicznie :P mi ten efekt się nie podoba - moim zdaniem strobing nie wygląda ani świeżo, ani młodzieńczo - wygląda jak spocona lub tłusta skóra i tyle :(
OdpowiedzUsuńHeh uroki tłustej cery :P.
UsuńJa tam widzę różnicę między przetłuszczoną cerą a naturalnie rozświetloną ;)
Lubię rozświetlenie kości policzkowych i łuku kupidyna, natomiast nie widzę możliwości dokładania połysku na nosie- nawet przy mocniejszych pudrach i podkładach lubi się on nieładnie tłuścić, więc efekt byłby paskudny. Natomiast na suche policzki- jak najbardziej, myślę nad jakimś płynnym do mieszania z podkładem ewentualnie. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tą technikę :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej technice - ale używałam rozświetlacza. Szczerze to uważam, że techniki rozświetlania bardziej sprawdzają się na planie filmowym, sesji zdjęciowej itp. Gdy jest odpowiednie oświetlenie i warunki. Ale to tylko moje spostrzeżenia.
OdpowiedzUsuńMega wyglądają :)
OdpowiedzUsuńŚwietne te rozświetlacze :) piękny efekt uzyskałaś:)
OdpowiedzUsuńAleż cudownie Ci to wyszło, aż się nie mogę napatrzeć! :)
OdpowiedzUsuńOjooooj jak ladnie *.* Ten zloty sztyft przypomina mi What's Up Benefitu :)
OdpowiedzUsuńKocham te rozświetlacze :d Używam na co dzień i jestem bardzo zadowolona :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: https://beautymarisa.blogspot.com/