Hej! Ostatnio przybyło mi trochę nowości, więc pora podzielić się pierwszymi wrażeniami :). Część to zakupy z promocji w Rossmannie, gdzie skorzystałam z obniżki na kosmetyki do makijażu twarzy i ust (produkty do oczu sobie darowałam). Są też nowości, które pojawiły się ostatnio w Drogeriach Natura i znajdzie się też coś do włosów.
W tym miesiącu robiłam nieduże zamówienie w Avonie, do którego jeszcze do niedawna zupełnie mnie nie ciągnęło, ale okazuje się, że Avon na ma w ofercie bardzo fajne pomadki. Tym razem kupiłam dwie z serii matowej - moim zdaniem świetne!
Nie miałam większych planów zakupowych podczas promocji w Rossmannie, ale wyszło jak wyszło - coś dodatkowego musiało mi wpaść w oko ;). Szukałam jakiegoś lekkiego podkładu dobrego na lato i zdecydowałam się na popularny
Wake Me Up od Rimmel, w odcieniu True Ivory (który wcale nie jest jakimś specjalnie jasnym kolorem). Lubię ten podkład, jest lekko rozświetlający i nawilżający, a przy tym ma całkiem dobre krycie. Sprawdza się przede wszystkim na skórze suchej i normalnej.
Kupiłam także bardzo polecany
rozświetlacz Diamond Illuminator z Wibo. Faktycznie jest świetny, a na promocji kosztował grosze. Minimalnie lepszy jest jednak rozświetlacz z My Secret, więc jeśli szukacie czegoś o efekcie tafli, w ładnym waniliowym odcieniu to jednak polecałabym Wam bardziej ten My Secret. Skusiły mnie też dwa róże, jeden z nich też Wy mi polecałyście -
opalizujący róż Lovely. To brzoskwiniowy odcień mocno opalizujący na złoto (taki w typie 'golden rose'), bardzo podobny do różu Sleek w odcieniu Rose Gold. Poniżej jeszcze
róż InstaGlow od Miss Sporty, który wpadł mi w oko ze względu na ładny, przygaszony odcień Radiant Mocha. Fajny i mocno napigmentowany róż.
Pomadki to moja ulubiona kategoria, więc takie duże promocje zawsze mnie na coś skuszą. Tym razem kupiłam
masełko Revlon Colorburst w odcieniu Pink Lemonade. Do tej pory używałam Cotton Candy, też taki jasny odcień tyle, że z lekkim połyskiem - obydwa są super. Niżej dwie
pomadki Miss Sporty z serii My BFF Lipstick, były naprawdę tanie, więc wzięłam dwa odcienie: My Pretty Rose i My Sweet Mocha. Pomadki są lekko transparentne, satynowe i nie takie kremowe w konsystencji jak większość nieco półprzezroczystych pomadek, ale zaskakują trwałością. Wzięłam też na spróbowanie nowość od
Wibo - Juicy Color Lipstick, czyli połączenie pomadki i balsamu. Niestety nie udało mi się trafić na różowy odcień, który mi się spodobał, więc wzięłam brzoskwiniowy, który ostatecznie też jest ładny. Głównym celem zakupowym była matowa pomadka w płynie
Bourjois Rouge Edition Velvet w odcieniu fuksji Pink Pong. Odkąd ją kupiłam używam non stop :). Niestety nie udało mi się załapać na matową pomadkę w płynie od Wibo.
Moim ulubionym balsamem do ust
Eos jest wersja miętowa, ale niedawno wypróbowałam też
Blueberry Acai i Summer Fruit. Uwielbiam kosmetyki pachnące jagodami, więc było pewne, że Blueberry trafi w mój gust ;). Summer Fruit to mieszanka egzotycznych owoców, ona także pachnie świetnie! Wszystkie mają oczywiście lekko słodki smak. Bardzo polubiłam balsamy Eos, choć początkowo myślałam, że taka forma kuleczki nie jest wcale najwygodniejsza.
Z
Avonu zamówiłam dwie wspomniane pomadki i mgiełkę zapachową. Pomadki są z serii matowej, która jest moim zdaniem rewelacyjna, więc jeśli lubicie matowe wykończenie to koniecznie ją sprawdźcie! Pomadki są wyraźnie matowe, a nie satynowe i mają bardzo kremową, aksamitną formułę. W ogóle nie są tępe, wysuszające! Jedne z najlepszych matowych pomadek jakie testowałam, serio :). Wzięłam piękny
Ravishing Rose (malinowy róż podchodzący pod czerwień) i
Marvelous Mocha (w kolorze ciepłego brązu). Z kolei do mgiełek mam trochę sentyment, bo dawno temu bardzo je lubiłam. Wybrałam
mgiełkę Red Rose & Peach, bardzo przyjemna, choć zapach jest krótkotrwały, wiadomo.
Zawsze mam jakiegoś
Kallosa pod ręką, wypróbowałam już różne wersje. Od niedawna używam maski
Hair Pro-tox (dostaniecie ją na
Perfumy-Perfumeria,
TUTAJ), która na moich włosach okazała się najlepsza! Działa troszkę inaczej niż większość Kallosów, ten nie wygładza aż tak bardzo, ale sprawia że moje włosy są po nim bardziej "mięsiste" i puszyste, ale też gładkie, nawilżone i miękkie (ale też nie zbyt śliskie i przeciążone). Zawiera keratynę, kolagen, kwas hialuronowy, ale też oliwę z oliwek, olej kokosowy i silikony. U mnie sprawdził się chyba najlepiej, więc myślę, że tego Kallosa naprawdę warto wypróbować, choć dla każdego odpowiednie będzie co innego. Pro-tox ma też fajny zapach, coś jak krem Nivea.
W
Drogeriach Natura pojawiły się kolejne wiosenne nowości od
Sensique. Mamy tutaj dwie
potrójne paletki do konturowania. W zestawie Desert Rose znalazł się rozświetlacz w kremowym odcieniu, delikatny brzoskwiniowy róż i matowy brązer. Drugi wariant Desert Dream jest nieco inny - w nim każda część jest matowa z mini dodatkiem mikro drobinek (ale są praktycznie zupełnie niewidoczne). Mi zdecydowanie bardziej podeszła trójka z brzoskwiniowym różem!
Pojawiła się też seria nowych kolorów
lakierów do paznokci. Wszystkie pastelowe i cukierkowe. Te lakiery są tanie i całkiem dobre.
Jeszcze jedną nowością u mnie jest seria kosmetyków pielęgnacyjnych
Kozie Mleko z Vellie, od której się po prostu uzależniłam przez świetny, mega kremowy zapach! Akurat ja takie nuty zapachowe uwielbiam i chyba nie trafiłam jeszcze na kosmetyki, które pachniałyby aż tak kremowo właśnie. W tej linii jest żel pod prysznic, kremowe mleczko, odżywczy krem do ciała, krem do rąk i masło. Cała seria fajnie nawilża i jest bardzo łagodna dla skóry. Małym minusem jest konsystencja żelu (nieco ciągnąca się) i fakt, że balsamy nie wchłaniają się totalnie błyskawicznie, ale generalnie nie przeszkadza mi to bardzo, bo kosmetyki fajnie działają no i świetnie pachną. Najbardziej polubiłam masło do ciała :).
Jeśli któreś z nowości Was zaciekawiły i chciałybyście zobaczyć je z bliska dajcie znać w komentarzach :). Znacie któreś z tych kosmetyków?