sobota, 30 lipca 2016

OLEJ LNIANY NA 10 SPOSOBÓW: pod oczy, na trądzik, henna gloss

Często wspominam, że od kilku lat moja pielęgnacja skóry i włosów jest zdominowana przez różnorodne oleje. Nie każdy musi się oczywiście do takiej wersji pielęgnacji przekonać, ale zdecydowanie każdego namawiałabym żeby chociaż spróbować dać olejom szansę! Bywa, że potrzeba więcej czasu aby zauważyć ich działanie (jak np. u mnie z olejowaniem włosów - dopiero przy regularnym olejowaniu widzę efekty).



Dziś weźmy pod lupę olej lniany, czyli jeden z najzdrowszych olejów. Warto stosować go wewnętrznie (jednak zawsze na zimno), bo zawiera sporo kwasów omega 3 czyli tych, których zwykle nam brakuje w diecie. Olej lniany bardzo pozytywnie wpływa na układ pokarmowy, hormonalny, obniża cholesterol i ma właściwości antyoksydacyjne. My zajmiemy się oczywiście jego zastosowaniem zewnętrznym, ale warto jeszcze zauważyć żeby zwracać uwagę na to jaki olej lniany kupujemy. Jest to bardzo wrażliwy olej na światło i temperaturę, ma także wyjątkowo krótki okres ważności. Trzeba zwracać uwagę na butelkę (musi być ciemna przez wzgląd na światło), ale także na to jak olej jest przechowywany w sklepie. Powinno się trzymać go w lodówce i jak wspomniałam najlepiej zużyć go szybko, w ciągu miesiąca-dwóch od daty produkcji, a jak się domyślacie w marketach stoi sobie w cieple, nie wspominając już o tym jak długo leży na półkach od momentu tłoczenia. Właśnie dlatego olej lniany powinno się kupować ze sprawdzonych źródeł. Ja już raz na taki bedziewny olej się nacięłam, miał długą datę ważności i był niedobry w smaku (i oczywiście bezwartościowy), ale kupiłam go kiedy jeszcze nie miałam pojęcia o tym, że olej lniany jest wyjątkowo wrażliwym na czynniki zewnętrzne produktem. Za to mogę polecić z czystym sumieniem ten z Olini (tu macie link do oleju), bo tłoczą olej za zamówienie tuż przed wysyłką!

1. NA SKÓRĘ TWARZY I CIAŁA | Olej lniany świetnie natłuszcza i uelastycznia skórę, dlatego warto dać mu szansę. U mnie sprawdza się większość olejów i podobnie jest z lnianym. Lubię nakładać go na twarz, na noc zamiast kremu. Rano skóra jest świetnie nawilżona.

2. PRZY SKÓRZE PROBLEMATYCZNEJ, TRĄDZIKOWEJ | Wiele osób, które mają problem z niedoskonałościami, trądzikiem unika olejów, bo nie chce dodatkowo natłuszczać skóry, która już ma skłonności do przetłuszczania się. Czasem okazuje się jednak, że to właśnie odpowiednio dobrane oleje są w stanie uregulować taki typ skóry, a olej lniany jest szczególnie polecany do cer z problemami, bo ma działanie przeciwzapalne. Po pierwsze jest niekomedogenny czyli nie powoduje zapychania porów i faktycznie - nigdy nie miałam przy stosowaniu tego oleju problemów z pojawiającymi się niedoskonałościami. Jest to tzw. olej "schnący" co oznacza, że jest lekkim, niezbyt tłustym olejem, więc nie trzeba się obawiać ciężkiej, lepkiej warstwy na skórze.

3. DO OLEJOWANIA WŁOSÓW | Olej lniany sprawdza się na większości typów włosów, choć oczywiście są wyjątki od reguły i niektórym po prostu nie pasuje. W teorii lepiej będzie spisywał się na włosach wysokoporowatych (z tego względu, że to olej wielonienasycony), ale mnie to zdecydowany pewniak choć mam włosy niskoporowate. Przy regularnym olejowaniu tym olejem moje włosy są bardzo gładkie i miękkie! Olej lekko je dociąża.

4. DO DEMAKIJAŻU I OCM | Jako lekki, nie powodujący zapychania porów olej, fajnie się sprawdza do zmywania makijażu. Ja najczęściej robię to w ten sposób: zwilżam gąbeczkę Calypso i nalewam na nią odrobinę oleju, po czym zmywam całą skórę twarzy, także makijaż oczu. Po takim demakijażu myję jeszcze twarz mydłem Aleppo. Jeśli lubicie OCM, demakijaż na ciepło, to olej lniany może być waszym olejem bazowym.

5. POD OCZY | Nierafinowany olej lniany będzie zawierał witaminę E, a więc antyoksydant, co sprawdzi się w roli przeciwzmarszczkowego serum pod oczy. Jeśli nie stosowaliście olejków na delikatną skórę w tym obszarze to naprawdę bardzooo polecam. U mnie różnica po zastosowaniu kremu, a olejku jest bardzo duża, oczywiście z przewagą dla olejów. Trzeba tylko stosować małe ilości, aby olej nie dostał się do oczu.

6. BAZA DO PEELINGÓW | Jeśli nie lubicie nakładać olejów na skórę całego ciała to można wykorzystać je w peelingach. Olej lniany mieszam z cukrem, kawą bądź solą, czasem dodaję kilka kropli olejku eterycznego - niedrogi i skuteczny peeling :).

7. DO PAZNOKCI | Kolejne zastosowanie, które zawsze świetnie się u mnie sprawdza czyli olejowanie paznokci! W przerwie od lakierów zwykłych czy hybrydowych można olejować je na noc, albo zrobić ciepłą "kąpiel" olejową i przez parę minut moczyć paznokcie. Na moich paznokciach efekty zawsze są widoczne gołym okiem, oleje bardzo dobrze na nie wpływają.

8. DODATEK DO MASEK, KREMÓW | Jeśli nie jesteście przekonane do stosowania oleju lnianego bezpośrednio na skórę, to można stopniowo go "oswajać". Trochę oleju można dodać do ulubionej maski do włosów, zmieszać z nawilżającą maseczką do twarzy, dwie krople dołożyć do porcji kremu. Ja zdecydowanie lubię mieszać olej z kremami, za to muszę uważać przy maskach do włosów - dodaję dosłownie odrobinę, bo moje włosy łatwo obciążyć.

9. DO KĄPIELI | Jeśli nie mamy czasu albo chęci na smarowanie skóry olejem, można po prostu niewielką ilość oleju wlać do wanny, dodać trochę soli, ewentualnie olejku eterycznego lub ziół. Po takiej kąpieli skóra będzie miękka i nawilżona - bardzo lubię ten sposób, ale trochę brudzi wannę ;).

10. HENNA GLOSS | Ostatnio odkrytym przeze mnie sposobem jest "gloss" czyli sposób wykorzystania henny w roli odżywki. Porcję czystej henny mieszam z ciepłą wodą (a najchętniej z wywarem ziołowym, np. z tataraku) i odstawiam na jakiś czas. Następnie dodaję trochę maski i oleju lnianego po czym taką mieszankę nakładam na włosy jako maskę, na pół godziny lub godzinę. Włosy są po niej niezwykle błyszczące! Dodatek oleju pielęgnuje włosy, ale też blokuje uwalnianie barwnika - henna odżywia włosy, ale już ich nie koloryzuje (co w moim przypadku jest pożądane, bo czysta henna nadaje włosom rudy odcień, a ja nie chcę fundować im ciepłego połysku).


sobota, 23 lipca 2016

RANKING DROGERII w Krakowie

Jeśli mieszkacie w Krakowie lub jesteście tu przejazdem i zastanawiacie się gdzie wybrać się na zakupy kosmetyczne to dzisiejszy przegląd drogerii może będzie dla Was pomocny :). Pominęłam w nim niektóre mniejsze drogerie niesieciowe, które są po prostu moim zdaniem nie warte uwagi (słaba oferta, kiepska obsługa, brak promocji). Oczywiście ranking jest całkowicie subiektywny :)!


DROGERIA PIGMENT (JASMIN) | Drogerie z sieci Jasmin znajdziemy nie tylko w Krakowie, ale oferta w każdej z nich jest zupełnie inna! Najbardziej obleganą drogerią w Krakowie, w której znajdziemy każdy najnowszy hit z internetu jest Pigment na ul. Długiej 76 (bliżej Nowego Kleparza). Do Pigmentu dostaniemy się wysiadając przy Nowym Kleparzu, lub trochę dłuższą drogą idąc np. od rynku. Oprócz naprawdę najlepszej oferty z jaką się spotkałam, niezłej lokalizacji, bardzo dobrych promocji (w każdy dzień fajne oferty), na zasługę zasługuje też świetna obsługa, która naprawdę zna towar, wie co dobre i modne i po prostu potrafi doradzić nie wciskając klientom byle czego. Paradoksalnie jest to jedyna drogeria z wymienionych której już wcale nie odwiedzam. Dlaczego? Pigment stał się bardzo obleganym miejscem, a lokal nie jest zbyt duży (przejścia między regałami wąskie) i choć nie jestem jakoś strasznie przewrażliwiona na punkcie tłocznych miejsc to robienie tam zakupów jak dla mnie mija się już z celem, niestety nie da się niczego na spokojnie obejrzeć o żadnej porze dnia.

Ogólna ocena: ★★★★★ Świetna (choć ciasna) drogeria.
Oferta: ★★★★★ Najlepszy wybór, mnóstwo marek niedostępnych nigdzie indziej stacjonarnie! Marki takie jak Makeup Revolution, Zoeva, Anabelle Minerals, Resibo, Lily Lolo, rosyjskie kosmetyki, henny, ZSK, Semilac, NeoNail, theBalm i wiele innych. Mnóstwo nowości!
Ceny: ★★★★★ Dobre, niezawyżone ceny i sporo promocji, które można śledzić na fb. Karta na pieczątki z niezłym rabatem.
Obsługa: ★★★★★ Rewelacyjna, miła i co ważne kompetentna obsługa.
Lokalizacja: ★★★★★ Dobry dojazd, całkiem blisko rynku (ul. Długa 76)
Dodatkowe uwagi: ★☆☆☆☆Ogromny minus za zbyt mało miejsca w drogerii przez co niemożliwe jest swobodne poruszanie się między półkami. Plus za gratisowe próbki i cukierki przy kasie!
Strona internetowa: facebook



DROGERIA KOSMYK (FIRLIT) | Na chwilę obecną moja ulubiona drogeria w Krakowie, choć słabiej zaopatrzona niż Pigment (ale wolę nieco gorszy asortyment na rzecz większej powierzchni). Drogeria jest spora, więc znacznie bardziej komfortowo można się po niej poruszać. Znajdziemy w niej popularne marki z kolorówki, ale też Makeup Revolution, co nieco z Freedom, W7, nowości do paznokci od Semilac, pyłki Indigo i całą masę naturalnej pielęgnacji, kosmetyków rosyjskich. Jedyna drogeria, w której znalazłam szczotkę Tangle Angel. Bardzo chętnie do niej zaglądam i polecam!

Ogólna ocena: ★★★★★
Oferta: ★★★★★ Bardzo dobry wybór, ciekawe marki jak Makeup Revolution, Orientana, Fitokosmetik, Tangle Angel, Celia, Ecocera, kosmetyki rosyjskie, pędzle Kavai, rzęsy Ardell i wiele innych.
Ceny: ★★★★☆ Dobre ceny, częste promocje! Szkoda, że nie mają żadnych kart zniżkowych np. na pieczątki.
Obsługa: ★★★☆☆ Niestety obsługa wypada raczej różnie, są osoby kompetentne i miłe jak i niesympatyczne, niedoinformowane.
Lokalizacja: ★★★★★ Świetna, niedaleko od rynku (Długa 36).
Dodatkowe uwagi: ★★★★☆ W ofercie także woski Yankee Candle, olejki zapachowe itp. Przestronna.
Strona internetowa: facebook


ROSSMANN | Tej drogerii nie trzeba nikomu przedstawiać. Rossmann jest niemiecką, najbardziej popularną drogerią sieciową, ma mnóstwo punktów w całym mieście i to sprawia, że po najpotrzebniejsze kosmetyki zawsze lecę do Rossmanna, do którego mam jakieś 5 minut. W Rossmannie kupimy artykuły higieniczne, kosmetyki kolorowe popularnych marek jak L'Oreal, Maybelline, Rimmel oraz pielęgnacyjne. Tylko w Rossmannie znajdziemy takie marki jak Wibo i Lovely, oraz Isanę, Alterrę, Babydream, SunOzon i inne. Sieć trzeba pochwalić za świetne promocje sezonowe, nawet -50% od ceny regularnej.

Ogólna ocena: ★★★★☆ Idealna drogeria do zrobienia podstawowych zakupów kosmetycznych.
Oferta: ★★★★☆ Kilka ciekawych marek własnych, duży wybór, ale mało marek nietypowych, nowinek kosmetycznych.
Ceny: ★★★★★ Dobre ceny i przeróżne promocje (także -50% na kolorówkę dwa razy do roku).
Obsługa: ★★★☆☆ Raczej przypadkowe osoby, które mają małą wiedzę, ale z reguły starają się pomóc.
Lokalizacja: ★★★★★ Mnóstwo drogerii na każdym kroku (http://www.rossmann.pl/drogerie).
Dodatkowe uwagi: ★★★☆☆ Wielki plus za dział ze zdrową żywnością, sporo ciekawych i bardzo smacznych przekąsek (orzechy, suszone owoce itp), także leki, suplementy, chemia domowa. Minus za niezafoliowane kosmetyki, które często bywają otwierane przez klientów, na co obsługa nie raz nie reaguje! Czasem brak testerów.
Strona internetowa: www.rossmann.pl


DROGERIA NATURA | Kolejna drogeria sieciowa, którą lubię przede wszystkim za marki własne - My Secret i Kobo, które mają niedrogie i świetne jakościowo kosmetyki. W Naturze znajdziemy też Essence, Catrice, Wet N Wild, Smart Girl Get More, Sensique, Pierre Rene oraz popularne firmy i szeroki wybór produktów pielęgnacyjnych. Plus za zniżki, często zdarzają się promocje typu -40% na makijaż oczu.

Ogólna ocena: ★★★★☆ Kolejna dobra drogeria do zrobienia podstawowych zakupów, plus za ciekawe marki własne.
Oferta: ★★★★☆ Dość duży wybór, kilka ciekawych marek własnych, mało kosmetyków nietypowych czy ekologicznych.
Ceny: ★★★★★ Dobre ceny i częste promocje.
Obsługa: ★★★☆☆ Hmm raczej średnio kompetentna ale z reguły pomocna.
Lokalizacja: Drogerii jest mniej, ale mamy Naturę blisko samego rynku przy Poczcie Głównej (www.drogerienatura.pl/adresy-drogerii)
Dodatkowe uwagi: ★★★☆☆ Plus za koszyczek wyprzedażowy, w którym czasem można znaleźć coś godnego uwagi. Minus za pootwierane produkty, szczególnie w czasie promocji.
Strona internetowa: http://www.drogerienatura.pl/


HEBE | Sieć, która dopiero niedawno pojawiła się w Krakowie. W Hebe oprócz popularnych marek dostaniemy też kosmetyki P2, Nacomi, lakiery Essie, perfumy i duży wybór masek do włosów Kallos. Oferta jest szeroka, często zdarzają się duże promocje (np. na Dzień Matki czy wszystkie kosmetyki pielęgnacyjne). W Hebe była też możliwość skorzystania z makijażu, ale nie wiem czy jest nadal.

Ogólna ocena: ★★★★☆ Dobry wybór, częste obniżki, generalnie fajna drogeria.
Oferta: ★★★★☆ Szeroka oferta, raczej typowe drogeryjne produkty, ale więcej ciekawych marek niż np. w Rossmannie.
Ceny: ★★★★★ Częste promocje i karta stałego klienta.
Obsługa: ★★★★☆ Akurat rzadko korzystałam z pomocy personelu Hebe, ale miałam raczej pozytywne odczucia.
Lokalizacja: ★★★★★ Sieć niedawno pojawiła się w Krakowie, ale jedną z drogerii znajdziemy nawet na ul. Floriańskiej, a więc samo centrum (www.hebe.pl/sklepy).
Dodatkowe uwagi: ★★★★☆ Możliwość skorzystania z makijażu, moim zdaniem przyjemna wizualnie drogeria.
Strona internetowa: www.hebe.pl


DOUGLAS | W perfumeriach Douglas kupimy perfumy i kosmetyki marek luksusowych jak Yves Saint Laurent, Bobbi Brown, Guerlain, Collistar itp. W ofercie mamy też średnią półkę cenową jak przykładowo IsaDora, czy nawet totalnie niską jak Essence. Obsługa w zależności od lokalu, zdarzyło mi się trafić na bardzo sympatyczne, pomocne osoby jak i na panie, które nie mają zielonego pojęcia o temacie i kompletnie nie potrafią doradzić. Moim zdaniem minusem jest fakt, że w Douglasie nie robią próbek perfum, a ciężko przetestować zapach na podstawie jednego "psika" na nadgarstek.

Ogólna ocena: ★★★★☆ Perfumy, marki luksusowe, sporo pomysłów na prezent.
Oferta: ★★★★☆ Dobry wybór, nowości w kategorii perfum i zapachy, które dostaniemy tylko i wyłącznie w Douglasie.
Ceny: ★★★☆☆ Moim zdaniem mało promocji, przecenione produkty zazwyczaj są nieciekawe bądź w mało popularnej kolorystyce (jeśli kolorówka). Za niektóre kosmetyki, zwłaszcza te tańsze jak np. rzęsy Ardell, wręcz przepłacimy. Jest karta stałego klienta, ale chyba średnio pożyteczna (jeśli się mylę to mnie poprawcie).
Obsługa: ★★★☆☆ Przeróżna, trafiałam na świetną jak i tragiczną.
Lokalizacja: ★★★★★ Rynek, Galeria Krakowska i nie tylko (www.douglas.pl/douglas/events/index.html).
Dodatkowe uwagi: ★★★☆☆ Brak odlewek perfum :(.
Strona internetowa: www.douglas.pl



SEPHORA | Perfumerie Sephora na pewno każdy dobrze zna - szeroka oferta perfum, marki luksusowe, marka własna, kosmetyki do kąpieli. Tutaj kupimy Urban Decay, Vita Liberata, Benefit, Desigual czy zabawne kosmetyki Tonymoly. Zdecydowanie duży wybór zapachów, czasem dobre ceny na niektóre perfumy. W Sephorze zdarzają się też ciekawe akcje w stylu "przynieś dowolny zużyty tusz, a dostaniesz nowy zupełnie za darmo".

Ogólna ocena: ★★★★☆ Przede wszystkim kupimy tu perfumy i kosmetyki z wyższej półki.
Oferta: ★★★★★ Zdecydowanie bardzo szeroka!
Ceny: ★★★★☆ Wiadomo, że drogie marki muszą kosztować, ale w Sephorze trafimy też na produkty przecenione, niezłe obniżki na markę własną. Ciekawe akcje promocyjne i karta stałego klienta.
Obsługa: ★★★☆☆  Raczej taka sobie, w moim odczuciu zbyt nachalna.
Lokalizacja: ★★★★★ Perfumerie są w większości centrów handlowych, także na Floriańskiej. (lista drogerii)
Dodatkowe uwagi: ★★★★☆ Wspomniane interesujące akcje, w których można dostać coś zupełnie za free.
Strona internetowa: www.sephora.pl


HELFY EKOPASAŻ | Jeśli lubicie naturalne, ekologiczne kosmetyki to musicie koniecznie odwiedzić pasaż Helfy na św. Gertrudy 24. Oprócz dużego wyboru żywności ekologicznej (także bezglutenowej, produkty sojowe, bakalie, smarowidła i inne) kupimy ciekawe kosmetyki, suplementy i indyjskie perfumy w kremie lub olejku. Mają tu takie marki jak Khadi, Sylveco, Lavera, Babuszka Agafia, Dabur, Hesh, Planeta Organica i wiele innych. Ciekawe mydełka, naturalne masła do ciała i olejki, henny do włosów. Raj dla osób lubiących naturalną pielęgnację!

Ogólna ocena: ★★★★☆ Świetne miejsce jeśli lubicie naturale kosmetyki.
Oferta: ★★★★★ Duży wybór naturalnych produktów.
Ceny: ★★★★☆ Niezłe, są promocje i zawsze coś przecenionego przy kasie.
Obsługa: ★★★★★ Na szóstkę! Pomocna i znająca się na rzeczy!
Lokalizacja: ★★★★☆ Dość blisko rynku (Gertrudy 24).
Dodatkowe uwagi: ★★★★★ Przyjazne miejsce :).
Strona internetowa: www.helfy.pl


DROGERIA KLEOPATRA | Malutka, ale ciekawa drogeria na os. Józefa Strusia 1 w Nowej Hucie. Mieści się koło sklepu zielarskiego. Z zewnątrz nieciekawa, ale o dziwo mają trochę ciekawych marek, ekologiczne, naturalne produkty a właścicielka drogerii jest bardzo sympatyczną osobą, widać że bardzo zainteresowaną kosmetykami!

Ogólna ocena: ★★★☆☆ Mała, ale całkiem fajna drogeria.
Oferta: ★★★☆☆ Trochę naturalnych kosmetyków, Golden Rose, duży wybór pianek koloryzujących do włosów, henna Eld.
Ceny: ★★★☆☆ Raczej przeciętne.
Obsługa: ★★★★★ Bardzo miła i pomocna!
Lokalizacja: ★★☆☆☆ Niespecjalna, Nowa Huta, Strusia 1.
Dodatkowe uwagi: ★★★☆☆ Trochę wrażenie bałaganu, ale sporo ulotek reklamowych.
Strona internetowa: facebook


SUPER-PHARM | Sieć Super-pharm znajdziemy w centrach handlowych. Jest to drogeria połączona z apteką. Mamy tu zarówno perfumy jak i kosmetyki typowo drogeryjne popularnych marek. W Super-pharmie można mieć kartę (dzięki niej niektóre kosmetyki kupimy taniej, można zbierać też punkty za zakupy). Sieć miewa dobre promocje np. na kolorówkę.

Ogólna ocena: ★★★☆☆ Część drogeryjna jest taka sobie, raczej rzadko tu kupuję, ale mają dobre obniżki.
Oferta: ★★★☆☆ Taka sobie, najpopularniejsze marki.
Ceny: ★★★★★ Plus za niezłe ceny i częste promocje! Zniżki na kartę stałego klienta.
Obsługa: ★★★☆☆  Często zajęta, raczej nie zdarza mi się prosić o pomoc w tej sieci.
Lokalizacja: ★★★★☆ Centra handlowe, Galeria Kazimierz, Galeria Krakowska przy dworcu (szukaj drogerii).
Dodatkowe uwagi: ★★★★☆ W Super-pharmie mają fajne naturalne soki z aloesu, żurawiny i bardzo duży wybór suplementów.
Strona internetowa: www.superpharm.pl



DROGERIA W KEFIRKU (SPAR) | Dwupoziomowy Spar czyli dawny Kefirek na Karmelickiej 47 mieści na piętrze -1 drogerię. Bywam w niej raczej z konieczności, bo oferta jest taka sobie. Mają niby szafę Essence, ale często przebraną, Gosh, L'Oreal, raczej popularne marki i nic ciekawego poza tym. Z pielęgnacją też bez szału, ale wypatrzyłam kiedyś kilka ciekawych mydeł.

Ogólna ocena: ★★☆☆☆ Niezła lokalizacja, ale drogeria raczej średnia.
Oferta: ★★☆☆☆ Bardzo przeciętna, mało nowości, tylko popularne marki.
Ceny: ★★☆☆☆ Cenowo bez szału, mało widzę u nich promocji.
Obsługa: ★★☆☆☆ Obsługa jest chętna do pomocy, ale ma słabą wiedzę.
Lokalizacja: ★★★★☆ Blisko rynku, Karmelicka 47.
Dodatkowe uwagi: ★★★☆☆ Nieduża, przeciętna drogeria.
Strona internetowa: brak


DAILY (DAWNY SCHLECKER) | Najsłabszą drogerią sieciową jest moim zdaniem Daily czyli dawny Schlecker. Drogerii jest zaledwie kilka w Krakowie i raczej nie znajdziemy tam niczego ciekawego (zauważyłam też, że mają słaby ruch). Dawniej prowadzili markę Basic, którą niestety wycofano. Ostatnio pojawiło się u nich Nacomi i trochę rosyjskich kosmetyków, więc to na plus.

Ogólna ocena: ★★☆☆☆ Raczej słabo, ale bez tragedii.
Oferta: ★★☆☆☆ Mizerna, kilka popularnych marek, mało pielęgnacji.
Ceny: ★★★☆☆ Przeciętne, czasem koszyczki wyprzedażowe. Karta stałego klienta.
Obsługa: ★★☆☆☆ W "moim" Daily obsługa jest kiepska, niezainteresowana klientem i prowadząca wiecznie między sobą rozmowy na tematy prywatne ;).
Lokalizacja: ★★★☆☆ Cztery punkty w Krakowie (http://dayli.com.pl/sklepy).
Dodatkowe uwagi: ★★★☆☆ Daily kojarzy mi się przede wszystkim z niesamowitymi pustkami!
Strona internetowa: dayli.com.pl


***

Kilka ciekawych miejsc poza rankingiem, niektóre z nich nie są typowymi drogeriami, ale warto je znać.

SEKRET URODY |  W tej drogerii byłam tylko raz. Asortyment o dziwo mają nie najgorszy, większość to popularne marki, generalnie niezły wybór choć dużo słabszy niż w Rossmannie czy Naturze. Drogeria mieści się na osiedlu Stalowym 4.


MYDLARNIA U FRANCISZKA | Sieciowa mydlarnia z bardzo fajnymi produktami! Do Mydlarni u Franciszka wręcz uwielbiam zaglądać, mają przeróżne masła, olejki, mydło Alep, savon noir, naturalne gąbki, sól morską, zapachowe masła shea, pięknie pachnące mydła glicerynowe. Polecam dla fanek naturalnej pielęgnacji :). Mają bardzo miłą i kompetentną obsługę. Mydlarnię znajdziecie na Karmelickiej, w M1, Carrefour Czyżyny.


GALILU | To niezwykłe miejsce to niszowa perfumeria, która oferuje także nietypowe marki kosmetyków kolorowych (Becca, Faas, Lipstick Queen i inne). Bardzo polecam jeśli lubicie oryginalne zapachy, w tej perfumerii dowiedziałam się jak może pachnieć zamknięta w butelce przejrzała figa, ciepłe powietrze i gotycka katedra. Czad! Obsługa na szóstkę z plusem, o ogromnej wiedzy. Niezwykłe miejsce, które trzeba odwiedzić w Krakowie.


DROGERIA NA CENTRUM | Mini drogeria zamknięta wewnątrz dyskontu Modus, koło placu centralnego w Nowej Hucie. Bazarkowe kosmetyki raczej nas tu nie zaciekawią, ale znajdziemy trochę rzeczy do paznokci: niedrogie cążki i pilniczki, ozdoby, a nawet szablony do metody żelowej.


HURTOWNIA TINKERBELL | Jeśli zastanawiacie się gdzie kupić wszystko do paznokci do polecam hurtownię Tinkerbell na przeciwko Hali Targowej. Trzeba wejść przez bramę na zdjęciu i po prawej stronie zobaczycie sklep. Duży wybór lakierów hybrydowych, lampy, pilniki, ozdoby do paznokci, frezarki, wszystko co może być potrzebne.


PEPCO |  W Pepco oprócz masy gadżetów do domu i kuchni trafimy na niektóre kosmetyki Freedom - cienie pojedyncze, lakiery do paznokci, pomadki i błyszczyki. Zazwyczaj w cenie 4,99zł.


Oprócz wymienionych miejsc kosmetyki kupimy także w sklepach i na stoiskach firmowych takich jak Inglot, Yves Rocher, MAC, Flormar, Golden Rose, Organique i tym podobnych.
Wszystkie zdjęcia z Google Earth :).

Pytanie do Krakowianek: czy dodałybyście jakieś miejsca od siebie? Dajcie znać!


środa, 20 lipca 2016

beGLOSSY Beauty Festival * lipiec 2016 *

Lipcowe beGlossy okazało się typowo wakacyjnym zestawem, w sam raz do zabrania ze sobą w podróż. Zresztą wiele kosmetyków z różnych edycji beGlossy sprawdza się właśnie idealnie na wszelkie wyjazdy czy na basen - miniaturowe pojemności nie zajmują zbyt wiele miejsca, więc korzystam z nich właśnie na takie okazje :).

Jeśli zamawiałyście lipcowe pudełko i miałyście trochę szczęścia to mogłyście znaleźć wewnątrz dodatkowy produkt jakim był mini zestaw saszetek z kremami i balsamami perfumowanymi od Indigo. Niespodzianka trafiła do 500 pudełek :).


Wewnątrz znalazło się w sumie sześć kosmetyków z czego część jest jak zawsze pełnowymiarowa.

CATRICE Lakier do paznokci Bloody Mary To Go | Lubię lakiery Catrice, za ładne kolory i niezłą jakość. Już dawno żadnego nie kupiłam, ale klasyczną czerwień uwielbiam, więc na pewno go wypróbuję!

AUSSIE Suchy szampon | W pudełku znalazł się też pełnowymiarowy suchy szampon od Aussie, z nowej kolekcji. Mi trafił się wariant Festival Fresh (jest jeszcze Flower Power i Beach Mate). Myślę, że to fajny pomysł na kosmetyk do wakacyjnego pudełka, bo suche szampony sprawdzają się najlepiej właśnie w różnych awaryjnych sytuacjach.

YASUMI Krem do twarzy Lactobiobic Acid | Krem z kwasem laktobionowym o właściwościach antyoksydacyjnych. Użyłam go dziś na próbę - dobrze nawilża, ale jest bardzo lekki i praktycznie wcale nie czuć go na skórze.

CLEAN HANDS Antybakteryjny żel | Kolejny must have na różnych wyjazdach czyli podręczny żel do rąk o antybakteryjnym działaniu. Tego typu produkty noszę przez cały rok w torebce, bo wcale nierzadko zdarzają się sytuacje gdzie trzeba umyć ręce a nie ma dostępu do wody/mydła.

EFEKTIMA Masło do ciała | Masełko w miniaturowej pojemności, w sam raz do urlopowej kosmetyczki. Dostępne były dwa warianty: shea i coconut. Mi trafiła się wersja kokosowa z czego jestem bardzo zadowolona :).

EUBOS Krem do rąk i balsam do stóp | Kolejne mini produkty to silnie nawilżający duet do dłoni i stóp. Marka to dla mnie nowość, dlatego chętnie je sprawdzę.



Wspomniany dodatek czyli prezent od marki Indigo - próbki perfumowanych balsamów i kremów do rąk. Z tego gratisu jestem akurat najbardziej zadowolona, bo balsamy niedawno zwróciły moją uwagę w jednej gazecie i miałam wielką ochotę sprawdzić jak pachną! Seventh Heaven pachnie bosko :).


Koszt pudełka to 49zł (a w pakiecie 12 x beGlossy 39zł). 


wtorek, 19 lipca 2016

PIELĘGNACJA SKÓRY TŁUSTEJ I MIESZANEJ | Test matującego kremu Garnier

Jeśli podobnie jak ja, macie problem z przetłuszczającą się cerą, to z pewnością wiecie jak taki rodzaj skóry potrafi być irytujący. Moja skóra jest mieszana i o ile w zimowych miesiącach nie sprawia jeszcze bardzo dużych problemów, to kiedy tylko robi się cieplej zaczyna naprawdę okropnie przetłuszczać się w strefie T. Jest to szczególnie denerwujące kiedy nałożony niedawno podkład zaczyna wyglądać mocno nieświeżo, a całe czoło, nos i policzki robią się widocznie błyszczące, mimo że wcale nie ma wielkiego upału. 

Dziś zebrałam wszystkie moje sposoby na przetłuszczającą się cerę, które pozwalają mi ją trochę okiełznać i przy okazji jeszcze dodałam parę słów na temat zapowiadanego wcześniej kremu Garnier o matującym działaniu.


OCZYSZCZANIE | U mnie najlepiej sprawdzają się łagodne olejki myjące (jak np. te z Biochemii Urody), które nie wysuszają skóry, a więc nie powodują w efekcie jeszcze mocniejszego przetłuszczania. Druga ulubiona opcja to mydła, mocno oczyszczające jak savon noir albo Aleppo. 

ZŁUSZCZANIE | W przypadku przetłuszczającej się skóry na pewno warto pamiętać o złuszczaniu. W chłodniejszych miesiącach nie raz sięgam po kremy z lekkimi kwasami (służą mi te z kwasem migdałowym), dzięki którym cera na bieżąco jest oczyszczona. Jeśli nie kwasy to regularne peelingi - w tej kwestii na uwagę zasługuje pasta myjąca od Ziaji i peeling maska enzymatyczna Ava. Moim hitem jest też korund!

NAWILŻANIE | Po myciu czy peelingu bardzo ważne jest nawilżanie, bo jeśli tego nie przypilnujemy to możemy przesuszyć skórę, która się zbuntuje i odwdzięczy jeszcze większą produkcją sebum. Choć na co dzień sprawdzą się lekkie kremy na bazie wody to na noc można też sięgać po olejki (wbrew pozorom niektóre regulują właśnie przetłuszczanie się skóry). Ważne żeby przy tym typie cery nie wybierać olejów potencjalnie komedogennych. Moim zdaniem fajnym i lekkim olejem jest olej konopny.

MATOWIENIE | Aby na poziomie pielęgnacji sprawić by nasza cera wyglądała na matową, mamy kilka opcji. Jedną z nich są maseczki - glinki (zielona!), domowe maski z dodatkiem węgla, maska drożdżowa lub z płatków owsianych. Mocno matującą maseczką jest taka przyrządzana z ubitego białka jaja. Można też sięgnąć po gotowe, drogeryjne maski. U mnie najlepiej sprawdza się glinka zielona. Matowy efekt zapewnią też kremy, dość mocno matuje krem z Barwy Siarkowej.

MAKIJAŻ | Pod makijaż najlepiej nie użyć nic (przetrzeć jedynie wcześniej skórę matującym tonikiem), bądź sięgnąć po bazę matującą, żel hialuronowy, ewentualnie coś ultra lekkiego. Ja w cieplejsze dni po prostu nic nie nakładam, albo używam matującego kremu. Delikatnie nawilżającym kosmetykiem, który nie powoduje u mnie wzmożonego przetłuszczania się cery jest balsam po goleniu Nivea Sensitiv. Większość kremów, nawet tych lekkich, okazuje się zbyt ciężka pod makijaż. Do moich ulubionych podkładów matujących należy oczywiście Revlon Colorstay dla cery tłustej i mieszanej, bo naprawdę długo utrzymuje mat. Jeśli mam ochotę na coś lżejszego to dobrą opcją jest też nowy podkład Artdeco Minimal Makeup (lekki, ale matujący). W kategorii pudrów mam dwa typy: AntiShine od Kryolan i zwykłą skrobię ziemniaczaną! Ważne też aby prawidłowo nakładać puder, nie omiatać twarzy, ale "stemplować" miejsce w miejsce, najlepiej pędzlem typu flat top.


W ciągu dnia można jeszcze ratować się bibułkami matującymi, zdecydowanie najlepsze są z Inglota. Nie przypominają zwykłego papieru śniadaniowego - są naprawdę rewelacyjne dla cery tłustej, ale dość drogie.

Choć wiem jak okiełznać moją cerę to ciągle sprawdzam nowe produkty w poszukiwaniu jeszcze lepszego efektu. Niedawno w konkursie na moim blogu do wygrania była nowość od Garnier - korygujący krem matujący dla cery z niedoskonałościami, który udało mi się ostatnio wypróbować.


Krem łączy w sobie nawilżenie + matowienie, co wydaje się rozwiązaniem idealnym. Przy zbyt mocnym matowieniu skóry możemy uzyskać efekt odwrotny do zamierzonego czyli jeszcze zwiększone przetłuszczanie... a więc dobrze byłoby porządnie nawilżyć skórę, ale uniknąć błyszczącego efektu.

Kremu używałam przede wszystkim na dzień, choć zdarzało mi się także na noc. Efekt matowienia nie jest bardzo mocny, po użyciu skóra wygląda na naturalnie matową. Krem jest lekki, nie obciąża cery dodatkowo i nie powoduje wzmożonego błyszczenia. W wersji solo sprawdza się super, pod makijaż trochę gorzej - nie przedłuża matu, a w bardzo gorące dni nawet ten krem okazywał się odrobinę za ciężki (ale w totalne upały na mojej skórze nic się nie sprawdza). 

Z kolei pod względem nawilżenia nie mogę się przyczepić - nawilża bardzo dobrze i na cały dzień! Chociaż pisałyście, że krem niektóre z Was zapychał, u mnie na szczęście nic takiego się nie stało. 


Dajcie znać jakie są wasze sposoby i ulubione produkty dla cery ze skłonnością do przetłuszczania się. Może uda mi się odkryć coś jeszcze lepszego :).

poniedziałek, 18 lipca 2016

BRWI IDEALNE | Test pomady FREEDOM Pro Brow Pomade

Hej! Od kilku sezonów w świecie makijażu wiele dzieje się w temacie brwi, jeszcze trochę zapomnianych parę lat temu. Perfekcyjnie wyrysowane, grube brwi już zdecydowanie odchodzą na rzecz tych bardziej naturalnych, rozmierzwionych choć również odpowiednio wystylizowanych. To jaki typ podkreślania brwi nam pasuje dużo zależy też od tego jak brwi wyglądają z natury. Moje są wyjątkowo marne i widocznie kontrastują z moimi naturalnie ciemnymi włosami.. Z tego powodu podkreślam je zwykle dość mocno, aby dopasować je jakoś do prawie czarnych włosów i ciemnych oczu.

Zazwyczaj sięgam po cienie, woski i kredki (czasem też farbki do brwi), ale tym razem wypróbowałam jeszcze coś innego - pomadę do brwi. O pomadach też zrobiło się w ostatnim czasie dość głośno (za sprawą pomad z Anastasia Beverly Hills). Ja wypróbowałam coś dużo tańszego - produkt Pro Brow Pomade od Freedom Makeup, czyli siostrzanej marki Makeup Revolution.


Z dość szerokiej gamy kolorów wybrałam dla siebie w ciemno odcień Dark Brown, z którym muszę przyznać trafiłam w dziesiątkę (a wahałam się jeszcze nad Ebony i Ash Brown). Pomada ma fajny odcień ciemnego, ale neutralnego brązu. Dla mnie jest naprawdę dobrze dobrana, bo nie jest to zbyt ciepły kolor (a nie ma nic gorszego niż zbyt ciepły odcień brwi!). Nie jest też zbytnio szara, bo choć takie odcienie są fajne to bardziej pasują do blondynek i szatynek.

Pomada jest bardzo gęsta, kremowa, ale nie tak maślana jak eyelinery - bardziej sucha. Bałam się, że będzie jak farba i da w rezultacie przemalowane brwi, ale okazało się że można uzyskać przy jej pomocy również naturalny efekt. Jest mocno napigmentowana, ale kolor można budować.


Na chwilę obecną to mój ulubiony produkt do brwi! Raz, że szybko można naprawdę bardzo równo pomalować brwi, a dwa że jest super trwała. Trzyma się cały dzień i przy okazji utrzymuje włoski w jednym ułożeniu. Jest trwalsza niż cienie do brwi, nie ściera się w ciągu dnia. Do tego plusem jest niska cena (około 20zł). Pomadę Pro Brow kupicie na Kosmetykomanii, a konkretniej pod tym linkiem.

Nie dopatrzyłam się w niej żadnych wad, ale zastanawiam się czy nie będzie z czasem wysychać. W końcu kremowe produkty lubią sobie podeschnąć po pewnym czasie... zobaczymy. Producent mówi o 12 miesiącach od otwarcia.


piątek, 15 lipca 2016

LETNIE NOWOŚCI: Afrykańskie czarne mydło, Kolastyna, Artego, Yves Rocher

Ostatnio przybyło mi trochę nowości, szczególnie w kategorii kosmetyków pielęgnacyjnych - coś do opalania, coś samoopalającego i coś do włosów. Skusiłam się też na zamówienie w Yves Rocher korzystając z naprawdę niezłej promocji, dzięki czemu udało mi się kupić bardzo tanio dwie wody perfumowane, na które od dłuższego czasu miałam ochotę (jak wiecie lub nie, jestem fanką zapachów od YR). Niektóre z nowości już udało mi się wypróbować, inne to zupełne świeżynki. Jeśli coś szczególnie Was zainteresowało to oczywiście dajcie znać w komentarzach!


KOLASTYNA LUXURY BRONZE | Nowa seria z Kolastyny Luxury Bronze to kosmetyki samoopalające: balsam, krem i spray, a na zdjęciu dodatkowo olejek do opalania z dodatkiem złotych drobinek. Co roku, kiedy robi się ciepło, sięgam po samoopalacze, bo lubię być trochę opalona, a kompletnie nie przemawia do mnie smażenie się na słońcu. Powoli staję się chyba specjalistą w tym temacie, bo ciągle testuję jakieś nowe samoopalacze ;)! Luxury Bronze od Kolastyny udało mi się już wypróbować - dają delikatny efekt, nie robią smug i mają fajny kakaowy zapach.


YVES ROCHER | Ostatnio w YR było trochę promocji, część kosmetyków była nawet o połowę tańsza, a do tego doszła promocja na jeden dowolny produkt gratis (przy zakupach chyba od 100zł). Za wszystkie kosmetyki ze zdjęcia zapłaciłam tylko 109zł, gdzie przesyłka była już darmowa. Kupiłam dwie wody perfumowane, które od dawna miałam w planach - Vanille Noir (mieszanka różnych rodzajów wanilii) i Tendre Jasmin (mocno jaśminowa). Dorzuciłam też dwa mydełka, waniliowe i mango. W prezencie do zamówienia otrzymałam jeszcze wodę toaletową Naturelle Osmanthus, która nie jest do końca w moim guście, ale jest lekka i niezobowiązująca, więc na lato w sam raz, oraz peeling do twarzy z pestek moreli.


KOSMETYKI DLA | Moja fascynacja ziołami w pielęgnacji cery od zewnątrz i od wewnątrz nadal trwa, więc bardzo zaciekawiły mnie Kosmetyki Dla. Oparte są na świeżych wyciągach z ziół i muszę Wam powiedzieć, że one naprawdę pachną jak ziołowe napary! Testuję tonik, krem łagodzący oraz krem dla cery trądzikowej, z niedoskonałościami. Szczerze mówiąc jeszcze nie miałam kosmetyków, które pachniały by aż tak naturalnie i ziołowo.


BEAUTY FORMULAS | Maseczkę peel off z olejkiem z drzewa herbacianego kupiłam w Drogerii Natura. Bardzo lubię maski peel off, ta działa bardzo dobrze i ma spore opakowanie.

AFRYKAŃSKIE CZARNE MYDŁO | Od dawna miałam ochotę je wypróbować. Mydło bazuje na maśle shea, miodzie i strąkach drzewa kakaowego. Dopiero co je kupiłam, ale już zdążyło mnie zachwycić! Jest niesamowicie nawilżające, dużo delikatniejsze niż Aleppo.

MY SECRET | Kolorowe tusze Wow Effect to nowość od marki. Do wyboru jest zielony i fioletowy odcień. Myślę, że mogą fajnie się sprawdzić do letnich makijaży :).

L'OREAL | Niedawno kupiłam paletkę do konturowania Infallible Sculpt, nowość w ofercie marki. Myślałam, że to będzie nic specjalnego, ale już oglądając tester zauważyłam, że kosmetyk ma świetną, lekką (kremowo-musową) formułę, więc rewelacyjnie się rozprowadza i nie obciąża skóry. Wybrałam ciemniejszą wersję.


L'BIOTICA | Znalazło się też coś do włosów - szampon i odżywka L'Biotica do włosów farbowanych. Zużyłam je już gdzieś do połowy opakowania. Jestem bardzo zadowolona z tego duetu, szampon dobrze się pieni, świetnie oczyszcza włosy ale ich nie plącze. Maska ładnie wygładza, ale też nie obciąża włosów. Obydwa kosmetyki mają delikatną, przyjemną formułę i ładnie pachną, bardzo udany duet!


ARTEGO | Ostatnią nowością, również do włosów, jest linia Sunrise od Artego. Mamy tutaj szampon, odżywkę i olejek w sprayu. Kosmetyki mają za zadanie chronić nasze włosy przed słońcem. Tych nowości jeszcze nie testowałam, ale wypróbuję je jeszcze w tym tygodniu :).


czwartek, 14 lipca 2016

MANICURE HYBRYDOWY: Migoczące skittles z SEMILAC

Latem bardzo lubię nosić mocno błyszczące, kolorowe paznokcie i ostatnio znów miałam ochotę na coś w tym stylu. Połączyłam kilka lakierów hybrydowych Semilac z bardzo grubym, opalizującym brokatem żeby uzyskać maksymalnie błyszczący efekt. Musiałam też wykorzystać nowy kolor - Blueberry Kiss, dlatego postawiłam na odcienie różu i fioletu :).

Aby brokat nie był chropowaty, wyczuwalny na powierzchni paznokci, lepiej jest nałożyć nawet dwie warstwy top coatu na koniec. Paznokcie będą co prawda troszkę grubsze, ale cały manicure trwalszy i dużo praktyczniejszy.


Na paznokciu serdecznym wylądował wspomniany fiolet Blueberry Kiss. Na pozostałych paznokciach Intensive Pink, Mardi Gras, Glitter Indygo (zaplątał się też Cyclamen od NeoNail). Blueberry Kiss przyleciał do mnie z Kosmetykomanii - jest świetny! Te i inne odcienie lakierów Semilac oczywiście też znajdziecie na Kosmetykomanii, polecam :).



poniedziałek, 11 lipca 2016

ULUBIEŃCY MIESIĄCA: NeoNail, Golden Rose, Balea, Avon, Inecto

W ciągu ostatniego miesiąca zdecydowanie ograniczyłam zarówno kosmetyki pielęgnacyjne jak przykładowo balsamy czy masła, ale także kolorówkę. Nie wiem jak to wygląda u innych, ale dla mnie przy takich upałach każda warstwa kremu czy pudru szybko staje się irytująca. Z tego powodu używam aktualnie głównie podkładów mineralnych, mgiełek do twarzy i lekkich kosmetyków nawilżających (najczęściej tych w sprayu).

Zdecydowanym odkryciem tego miesiąca jest naturalna gąbka do kąpieli, ale też ultra miękka szczoteczka do mycia twarzy, którą kupiłam z polecenia jednej z czytelniczek :). Zachwycił mnie także genialny niebieski eyeliner od Golden Rose w intensywnie niebieskim odcieniu!


AVON Perełki brązujące | Na kultowy kosmetyk Avonu skusiłam się dopiero teraz. Słyszałam mnóstwo zachwytów nad perełkami brązującymi, ale szczerze mówiąc zawsze sądziłam, że to trochę przereklamowany produkt. Kupiłam najbardziej popularną wersję 'bronzed'. Powiem tak - nie jest to nic wybitnego, ale brązer jest fajny, bardzo ładnie się rozprowadza na skórze i w ostatnim czasie właśnie po niego sięgałam najczęściej. Odcień jest mocno ciepły, dla mnie fajny na teraz, ale zimą byłby zdecydowanie zbyt ciepły.

GOLDEN ROSE Style Liner Metallic | Metaliczne eyelinery Golden Rose to naprawę jedne z najlepszych produktów w swojej kategorii. Mają niesamowitą pigmentację, idealną formułę i są długotrwałe, a cena jak za taką jakość jest śmiesznie niska. Niedawno dokupiłam cudowny niebieski odcień nr 18 (pokazywałam go na oku w ostatnim makijażu). 

YVES ROCHER Woda toaletowa Kwiat pomarańczy & Lawenda & Petit Grain | W Yves Rocher wypatrzyłam nową wodę toaletową, która pachnie jak niektóre kwitnące drzewa wiosną! Zapach jest niezwykle naturalny, wiosenny i dziewczęcy, idealny na gorące dni, bo nie męczy. Jeśli lubicie proste zapachy, dobrze oddajace zapachy np. polnych kwiatów to polecam. Ja uwielbiam tę wodę, żałuję tylko że jest dość lekka i niezbyt długotrwała.

NEONAIL Cyclamen | Ulubieńcem w kategorii paznokci został zdecydowanie lakier hybrydowy Cyclamen od NeoNail. Mój wymarzony odcień lakieru! Mogliście go zobaczyć w tym wpisie.


BALEA Szampon Tropical Dream | Ten szampon kupiłam dość dawno (chyba był z jakiejś edycji limitowanej), ale otworzyłam go dopiero ostatnio. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. To szampon bez silikonów czy slsów, a bardzo dobrze oczyszcza i wygładza włosy. Ma też świetny bardzo owocowy, apetyczny zapach, jak mieszanka owoców egzotycznych.

INECTO Coconut Body Scrub | Kokosowy peeling do ciała to kolejny letni ulubieniec o egzotycznym zapachu. Peeling jest gęsty, ostry, dobrze ściera :). Fajne działanie plus świetny zapach!


UNDER TWENTY Pianka myjąca | Chociaż zwykle jestem wierna aleppo i savon noir to bardzo spodobała mi się pianka do demakijażu z Under Twenty. Dobrze oczyszcza skórę (ale nie wysusza) i ma przyjemny, lekko arbuzowy zapach. Bardzo lubię myć twarz taką puszystą pianką :).


GĄBKA NATURALNA | Naturalna gąbka marzyła mi się od dłuższego czasu. Na takiej gąbce nie gromadzą się bakterie, więc można jej używać bez obaw aż się nie zniszczy. Dla mnie to jeden z najlepszych kosmetycznych zakupów od długiego czasu. Kupiłam ją w Mydlarni św. Franciszka, którą bardzo lubię.

SENSE AND BODY Szczoteczka do demakijażu | Dzięki jednej z czytelniczek skusiłam się na niezwykle miękką szczotkę przypominającą pędzel z Sense and Body (Rossmann). Jest trochę droższa, bo kosztuje około 40zł, ale jest całkowicie warta swojej ceny. To zupełnie inna bajka niż tanie szczoteczki. Nie podrażni nawet najbardziej delikatnej skóry!






WYNIKI KONKURSU GARNIER

Krem wygrywa... Iris! Gratulacje!
Na dane do wysyłki nagrody czekam na mailu kosmetykowyblog@gmail.com


sobota, 9 lipca 2016

OVAL BRUSH | Hit czy kit?

Większość z Was na pewno słyszała już o pędzlach typu oval brush, które na pierwszy rzut oka przypominają trochę... szczoteczkę do zębów! Odkąd tylko się pojawiły stały się od razu bardzo popularne i z czasem coraz więcej kosmetycznych marek zaczęło wprowadzać do sprzedaży ten typ pędzli. Jest to w końcu coś innego w tej kategorii, więc każda osoba która interesuje się mocniej makijażem pewnie będzie chciała sprawdzić oval brush na własnej skórze. Z reguły pędzle-szczotki służą do nakładania podkładów, ale teraz można kupić je w każdym rozmiarze, także do różu, bronzera czy nawet cieni do oczu!

Pędzle bardzo mnie ciekawiły, ale nie wiedziałam czy taki model przypadnie mi do gustu, więc zamówiłam na próbę tani pędzelek no name z aliexpress. Zapłaciłam grosze, więc wiele nie ryzykowałam. Mój pędzel nie jest zbyt duży, ale taka wielkość jest wystarczająca do nakładania nim podkładu.


Pędzel ma bardzo gęste, zbite włosie i pod tym względem nie przypomina żadnego z moich "normalnych" pędzelków. Wypróbowałam go z różnymi podkładami i szczerze mówiąc jakoś mnie nie zachwycił. Pędzel pędzlowi jednak nie równy i domyślam się, że droższe pędzle typu oval brush (choćby z Maca) mogą być nieporównywalnie lepsze od tej chińskiej tanioszki z ali, ale generalnie średnio mi podchodzi model pędzla w typie szczotki.

Dla mnie jest po prostu niezbyt wygodny, wolę klasyczne pędzelki np. flat topy. Podczas aplikacji podkładu najlepiej trzymać pędzelek jak na zdjęciu poniżej. Te szczotki mają wyjątkowo cienkie rączki i jeśli trzyma się je za trzonek to dość szybko się łamią.



Zaletą pędzla jest na pewno gęste i miłe w dotyku włosie, które rozprowadza podkład bardzo cienką warstwą. Może być to dobrym rozwiązaniem dla osób, które chcą uzyskać jak najbardziej naturalny efekt. Ja jednak w tej kwestii skłaniam się ku beauty blenderowi, z którego pomocą możemy nałożyć równie cienką warstwę, a dzięki aplikacji na mokro podkład wygląda jeszcze naturalniej i bardziej świetliście. Poza tym wklepując podkład (a nie rozcierając) możemy spodziewać się lepszej trwałości.

O ile idea nakładania podkładu (czy ewentualnie brązera) takim typem pędzla ma dla mnie jeszcze sens, to nie jestem przekonana do aplikacji cieni do oczu takimi szczoteczkami. Nie próbowałam, więc nie powinnam się wypowiadać, ale wydaje mi się to maxymalnie niewygodne.

Oval brush czasem smuży, zależnie od rodzaju podkładu. Jego wadą jest też fakt, że dość mocno pije podkład czego nie lubię, bo mam wrażenie że sporo kosmetyku się po prostu marnuje. Dość ciężko jest też dokładnie domyć szczotkę z uwagi na bardzo gęste włosie.


Mnie ten wynalazek nie powalił na kolana, choć nie mogę uznać go też bublem, bo ma swoje plusy (jak fakt, że można nim ładnie rozprowadzić podkład bardzo cienką warstwą). Trochę ciekawią mnie markowe pędzle, ale dla mnie jednak taka szczotka na rączce jest średnio wygodna, dlatego raczej się już nie skuszę.

Dajcie znać czy używałyście oval brush, a jeśli tak czy polubiłyście taki typ pędzelków!