wtorek, 11 grudnia 2018

BeGlossy BACK TO THE GYM

   BeGlossy w ostatniej edycji przygotowało coś zupełnie innego niż zazwyczaj - tym razem zmieniła się nie tylko forma "boxa", ale też mocno tematyczna zawartość. Mowa oczywiście o ostatnim pudełku Back to the Gym, które zapakowano w... poręczną kosmetyczkę! Takie rozwiązania są moim zdaniem bardzo fajne, bo są odmianą od standardowych pudełek (a kosmetyczka zawsze się przyda). Back to the Gym to edycja, która powstała również we współpracy z Oshee. Idealna dla osób regularnie uczęszczających na siłownię, albo zachęcająca żeby wreszcie ją odwiedzić ;).


LAQELL Suchy szampon Tropical | Pierwszy z niezbędnika na siłownię - suchy szampon. Może okazać się szczególnie przydatny, kiedy po siłowni nie wracamy do domu, bo na szybko odświeża włosy. Szampon Laqell to dla mnie nowość, przyznam szczerze że nie znam marki, ale z chęcią go sprawdzę (tym bardziej, że to wersja tropikalna, a ja lubię takie zapachy).

BIOTANIQUE Głęboko nawilżający żel/krem | Kolejnym produktem jest krem-żel od Botanique - marki, która ostatnio intensywnie pojawia się w beauty boxach. Póki co kremu jeszcze nie wypróbowałam, ale byłabym zadowolona gdyby faktycznie miał bardzo lekką żelową formułę :).

SYLVECO Delikatny żel do ciała | Jest też coś od Sylveco, tym razem to żel do mycia ciała. Niby żadna nowość, ale żelu Sylveco jeszcze nie miałam, mimo że wypróbowałam sporo innych kosmetyków tej marki.

OSHEE Natural Sports Drink cytryna-porzeczka | Oczywiście w tej edycji znalazły się produkty od Oshee, które nawiasem mówiąc znam i czasami kupuję właśnie w drodze na siłownię. W moim wariancie był to izotonik o smaku cytrynowo-porzeczkowym, którego jeszcze nie znałam, więc został od razu wypróbowany ;).

OSHEE Protein Bar | Oshee dorzuciło także batonik proteinowy (były różne wersje w zależności od wariantu pudełka). Po takie batoniki też zdarza mi się sięgać, choć niezbyt często to muszę przyznać, że proteinowe batony zawsze bardzo mi smakują!

SHEFOOT Plastry z pianką amortyzującą | W tej edycji dosłownie każdy produkt został dobrany z myślą o ćwiczeniach, nawet plasterki na otarcia u stóp. Takich specjalnych plastrów hydrokoloidowych jeszcze nie stosowałam, zawsze tylko najzwyklejsze plastry. Na pewno je sprawdzę, ale to już pewnie latem, bo wtedy najczęściej pojawiają się problemy z obcierającymi butami.

NIVEA Chusteczki do demakijażu Micellair | Jest też nowość od marki Nivea: chusteczki do demakijażu. Uniwersalny produkt, na siłownię, na co dzień, w moim przypadku również do kufra.

IMMUNOFIRSTAID Colostrum Maść | Najdziwniejszym produktem z tej edycji jest maść Colostrum łagodząca podrażnienia. Zawiera właśnie colostrum - czyli z tego co wyczytałam substancję pochodzenia zwierzęcego (odpada dla wegan) o bardzo wszechstronnym działaniu.




wtorek, 4 grudnia 2018

SHINYBOX Think Pink!

   Shinybox Think Pink to edycja, która dotarła do mnie co prawda już jakiś czas temu, ale znalazły się w niej ciekawe produkty, więc warto byłoby przyjrzeć się im z bliska :). Coś co zawsze cieszy mnie w beauty boxach to nowości rynkowe - chyba każdy lubi je wypróbowywać, a dzięki boxom czasem udaje nam się to zrobić w pierwszej kolejności. W Think Pink również pojawiło się coś z nowości za co duży plus! Tym razem miałam także niezłego farta gdyż udało mi się trafić na produkt, który od dawna miałam w planach zakupowych.


   Nowością rynkową w tej edycji jest pomadka od Bee Natural. Jest to balsam ochronny do ust na bazie wosku pszczelego dostępny w różnych wariantach zapachowych. Marka Bee Natural od niedawna jest dostępna w Rossmannie. Odkąd tylko się pojawiła byłam bardzo ciekawa tych balsamów i kupiłam wersję kokosowo-waniliową, a w Shiny to wariant o zapachu granatu. Pomadki są całkiem fajne, mają przyjemną masełkową konsystencję, ale spodziewałam się trochę więcej od zapachów (a te mnie nie porywają). Kolejnym produktem jest pełnowymiarowy krem do rąk Delia, z dodatkiem d-panthenolu. Kremy akurat mnie ani ziębią, ani grzeją, ale o aktualnej porze roku są w końcu bardzo przydatne. W tej edycji Shinybox pojawił się w kilku różnych wariantach, stąd różnice w zawartości - zmieniały się między innymi właśnie produkty do włosów od Il Salone Milano (w moim pudełku to akurat odżywka w sprayu). Kolejnym pełnowymiarowym kosmetykiem jest krem Biotanique - odżywczy krem probiotyczny. Z opisu wydaje się ciekawym produktem (ze względu na tę technologię probiotyczną i słynny olej z opuncji figowej), ale u mnie będzie musiał poczekać jeszcze na swoją kolej.



   Dodatkiem jest Apecontrol - suplement z Olimp Labs. Suplementy w boxach zwykle wzbudzają pewne kontrowersje, więc i tym razem będzie pewnie podobnie. Ja jeszcze nie wiem czy sama się na niego skuszę. Jako Ambasadorki Shinybox otrzymałyśmy poza standardową zawartością jeszcze dodatkowe produkty. Jednym z nich było serum Liq CC od LiqPharm, które od dawna miałam na chciejliście :). Serum ucieszyło mnie zdecydowanie najbardziej i od razu wzięłam się za testowanie - póki co sprawdza się bardzo dobrze. To lekkie serum z witaminą C. Z dodatkowych produktów pojawił się także krem Naturativ i ciekawe mydełko bursztynowe Aqua Baltic od marki Horfes.