czwartek, 12 marca 2020

LALIQUE Perles de Lalique

   Perły od Lalique to zapach wręcz kultowy w świecie perfum, choć nie znajdziemy go raczej w najbliższej perfumerii sieciowej. Niezwykle oryginalny, niespotykany, zupełnie różny od tego co dominuje teraz na półkach w perfumeriach. Perles mignęły mi kilka lat temu, gdzieś w internecie oczywiście, ale błędnie założyłam, że biały flakon pewnie równa się z rześkim, może cytrusowym zapachem w typie Light Blue. Perły to zupełnie inna bajka, a przy tym bardzo wielowymiarowa, więc jeśli lubicie takie niebanalne propozycje to być może ta woda zrobi na Was wrażenie. Na mnie zrobiła i to bardzo duże, nigdy wcześniej nie miałam styczności z podobnymi perfumami. Zdecydowanie niebanalny zapach z różą, pieprzem i paczulą (chociaż za tą ostatnią nigdy nie przepadałam, a tu proszę - w "perłowym" wydaniu przypadła mi do gustu).


      Perles de Lalique to głównie połączenie róży, pieprzu, paczuli, irysa. Zapach jest bardzo chłodny w odbiorze, dystansujący, ale z charakterem. Wiele osób porównuje go (szczególnie w otwarciu) z zapachem kamfory i ja całkowicie się z tym zgadzam, bo również mocno czuję kamforę! Dla wielu będzie to minus, bo kamfora może budzić negatywne skojarzenia, ale ja na szczęście takich nie mam i ta nuta bardzo mi się podoba. Mocno czuję pieprz, mniej różę czego żałuję, bo kocham różę w perfumach i przy moim pierwszym teście Pereł wyczuwałam ją intensywniej. Jest w tym zapachu także coś drzewnego i pudrowego, to taka pieprzno-pudrowa kompozycja. Paczula jest w nieoczywistym wydaniu i jak wspomniałam podoba mi się choć generalnie unikam tego składnika. Jednym słowem to totalnie oryginalny zapach. Chłodny, trochę dostojny i jednocześnie wydaje się być uniseksem (ale absolutnie nie wypada męsko, kolońsko). Na mnie Perły działają jakoś wyciszająco i relaksująco. Zupełnie mnie nie męczą i nie wyobrażam sobie dostać od nich bólu głowy.
 
   Perły to taki zapach - kameleon. Zmienny w zależności od "nosiciela", ale nietypowo wypada także również trwałość perfum. Zawsze mam wrażenie, że to zapach, który dosłownie pojawia się i znika. Mijają godziny od aplikacji, nie czuję go zupełnie a tu nagle znów jest! Z żadnym innym zapachem nie miałam czegoś podobnego, ale to całkiem ciekawe zjawisko :). Perles to także zapach niejednoznaczny, potrafi pachnieć różnie na różnych osobach. Ponoć znaczenie ma również rok wydania. Zdarzyło mi się sprawdzić różne egzemplarze i w niektórych czułam mocniej różę, w innych mniej. Sama kiedy ich używam też mam wrażenie, że nie zawsze pachną tak samo! A flakon - piękny, prosty, ale wykonany z matowego "zmrożonego" szkła.



   Z jednej strony bardzo polecam, bo dla mnie to kolejne świetne odkrycie w świecie zapachów, ale z drugiej strony odradzałabym zakup w ciemno, bo to bardzo specyficzne perfumy i zdecydowanie warto byłoby sprawdzić je przed zakupem. Muszę jeszcze dodać, że mimo faktu, że to tak nietypowa kompozycja to jest to zapach, który można kupić w bardzo dobrej cenie, bo około stu złotych. Lalique to marka, która ostatnio robi na mnie duże wrażenie <3. Mój flakon zakupiony tradycyjnie na sprawdzonym notino.pl, a znajdziecie go dokładnie pod tym linkiem -> Perles de Lalique. Aktualnie w promocji!

środa, 11 marca 2020

YANKEE CANDLE: Ulubione woski do kominka

   Woski od Yankee Candle używam od paru lat i choć przewinęły się u mnie także woski zapachowe innych marek, często równie dobre, to zawsze wracam jakoś do YC. Pewnie przez duży wybór ciekawych zapachów, ale też ze względu na dobrą dostępność. Czasem trafiam na nie w drogeriach, a czasem dorzucam do internetowych zakupów. Woski YC sprawdzają się u mnie bardzo fajnie, intensywnie pachną (wystarczy mały kawałeczek) dzięki czemu są wydajne. Nie sprawdziły mi się z kolei samplery - te które miałam pachniały jakoś słabo i nie wróciłam już do nich więcej. Nie kupuję też świec, bo lubię często zmieniać zapachy, więc woski są dla mnie najlepsze.



Większość wosków YC, które miałam wspominam dobrze, choć oczywiście było też kilka wtop - zapachów, które totalnie mi nie podeszły. Z tych, które używałam przypadły mi do gustu takie zapachy:

SOFT BLANKET | Otulający, ciepły zapach z nutą wanilii. Przyjemny, komfortowy i nie męczący. Uwielbiam wanilię pod każdą postacią, więc wiedziałam, że Soft Blanket będzie mi odpowiadał. Odbieram go jako waniliowo-piżmowy, słodki zapach.

WEDDING DAY | Jak pachnie Wedding Day? Jak mieszanka białych kwiatów, które moim zdaniem bardzo kojarzą się ze ślubem. Białe kwiaty zawsze dają elegancki, wytworny efekt, ale niektórych mogą zmęczyć. Ja lubię białokwiatowe zapachy więc Wedding Day też przypadł mi do gustu, zwłaszcza że jest doprawiony słodyczą.

BLACK CHERRY | Wspaniały zapach czereśni! Są to takie słodkie czereśnie, w których wyczuwam odrobinę migdałów (często tak bywa w przypadku aromatów wiśniowych i czereśniowych). Bardzo mi się podoba. Black Cherry od Yankee Candle to zdecydowanie jeden z tych wosków, które mogłabym zaliczyć do ścisłej czołówki ulubieńców.

ANGEL'S WINGS | Coś dla fanów słodkości - Angel's Wings to wanilia podana na słodko, puchata, cukrowa z małą domieszką kwiatów. Ja takie słodkie zapachy bardzo lubię.

PINK SANDS | Bardzo lubiany wosk od Yankee Candle i nic dziwnego, bo Pink Sands to przyjemny zapach, trochę słodki, trochę pudrowy i jednocześnie owocowy. Na każdą porę roku.

HONEY BLOSSOM | To wosk, który pachnie perfumowo, jest miodowo-kwiatowy, z dodatkiem piżma. Kolejny udany zapach od YC, a do tego intensywny, więc wystarczy mały kawałeczek do kominka.


Bardzo miło wspominam też zimowy CINNAMON STICK czy SNOW IN LOVE. Świetny również był wosk HOME SWEET HOME <3. Mam jeszcze wiele wosków na liście do spróbowania, np. Baby Powder, Fluffy Towels czy Honey Lavender Gelato. Woski najczęściej kupuję przez internet dorzucając je jako dodatek do innych zakupów - większość moich wosków kupowałam na notino.pl (jak zawsze polecam). Czasem kupuję też jak już wspomniałam w stacjonarnych drogeriach, ale wybór jest sporo mniejszy.


Z kolei są też takie zapachy wosków, które mi nie podchodzą - ciężkie, duszące i z "męską" nutą. Najczęściej pachną trochę jak woda kolońska lub perfumy męskie lub po prostu takie nuty wymieszane są z pozostałymi składnikami zapachu. Dlatego od wszystkich kompozycji YC, które mogą w ten sposób pachnieć trzymam się raczej z daleka. Przykładem takiego wosku był dla mnie Witche's Brew z halloweenowej edycji. Nie mogę go zmęczyć, pachnie dla mnie ciężko i na dodatek ten zapach opiera się na paczuli, za którą nie przepadam ;). A Wy jakie woski YC lubicie najbardziej?