czwartek, 13 maja 2021

beGLOSSY Fruit & Flower 🥭

    Ostatnie pudełko beGlossy to zdecydowanie tematyczna edycja. Fruit & Flower, bo pod taką nazwą ukazał się box, jest wypełniony kosmetykami z motywami owocowo-kwiatowymi i zdecydowanie tych owocowych inspiracji jest w nim sporo. W moim wariancie dominuje zapach mango, który bardzo lubię w kosmetykach. W pudełku znalazło się także coś ciekawego z kosmetyków do makijażu :).


INGRID Paletka cieni | Najmocniejszy punkt tej edycji to moim zdaniem paleta cieni do powiek Ingrid. W pudełkach pojawiły się łącznie cztery warianty kolorystyczne tych palet. U mnie to Bali Hibiscus. Paletka jest piękna, dlatego poświęcę jej jeszcze więcej czasu nieco niżej.

MARION FRUTTINO Balsam Mango&Pomarańcza | Ciekawy produkt o nietypowej formule: balsam w formie żelu. Nie spotkałam się z nim wcześniej. Wygląda jak owocowy mus i pachnie tak, że ma się go ochotę zjeść! To taki soczysty, owocowy zapach, głównie czuć oczywiście mango. Wchłania się błyskawicznie i należy raczej do lekkich balsamów, nie natłuszcza i pewnie z bardzo suchą skórą sobie nie poradzi, ale używanie go to czysta przyjemność.

VOLLARE Fruity Hands | Krem do rąk w poręcznej, niewielkiej tubie, w sam raz do torebki. I znów apetyczny zapach mango, ale nie narzekam, bo naprawdę lubię tę nutę zapachową. Też raczej lekki krem, szybko się wchłania, nieco wygładza i nawilża.

BIOLIQ 35+ Antyoksydacyjne serum odbudowujące | Serum wygładzające, z myślą o pierwszych oznakach starzenia się skóry. Ma postać lekkiego kremu, szybko się wchłania a konsystencja wydaje się być dobra pod makijaż. Jest to pełnowymiarowy produkt.

CANABO Krem do stóp z czarnuszką | Sezon na sandały tuż tuż, więc mamy także coś do stóp - krem intensywnie nawilżający na spękane pięty. Od razu zaciekawiło mnie czy będzie czuć specyficzny zapach oleju z czarnuszki, ale zupełnie nie czuć (dla mnie dobrze, bo nie przepadam za tym zapachem w kremach). Pachnie bardziej jak masełko shea. W składzie sporo olejków i ekstraktów.

NATURE BOX Szampon z olejem arganowym | Kolejny pełnowymiarowy produkt to szampon od Nature Bio. Bez slsów, o działaniu odżywcznym. Dla mnie na plus - szampon zawsze się przyda.

TOŁPA Żel - peeling myjacy | Jedyny kosmetyk w mniejszej wersji to żel do twarzy od Tołpy. Bardzo lubię tę markę, więc i ten żel chętnie sobie sprawdzę tym bardziej, że na etykiecie możemy zobaczyć hasło "krótki skład - tylko 10 składników".

Poniżej zbliżenia na paletkę Ingrid. Jak wspomniałam u mnie w wersji Bali Hibiscus i był to świetny traf, bo to zdecydowanie moje kolory. To typowo ciepła kompozycja, w której znalazły się maty i perły. Cienie mają bardzo dobrą pigmentację, szczególnie błyski nabierają się jak masełko. Jedynie cień z prawego górnego rogu (taki chłodniejszy kolor) jest nieco bardziej suchy, ma inną formułę. Dwa ostatnie bordowo-wiśniowe cienie cudne, ale szkoda że dość mocno zbliżone do siebie kolorem. Pierwsze wrażenia bardzo na plus, nie sądziłam że tak przyjemne są cienie od Ingrid.




wtorek, 11 maja 2021

Nowości od AVON | Maxima i Attraction Desire

    Od czasu do czasu zamawiam coś z Avonu, a najczęściej mój wybór pada na perfumy i pomadki do ust, podobnie jak tym razem. Moim zdaniem to są dwie najlepsze kategorie z tej marki, oczywiście zdarzają się lepsze i gorsze produkty, ale generalnie to właśnie zapachy i pomadki lubię najbardziej. Ostatnio zaciekawił mnie jeden z nowszych zapachów - Attraction Desire, bo ma nutę wiśni, którą bardzo lubię w perfumach. Wzięłam również Maximę, która jest już starszym zapachem, ale nie miałam okazji jej poznać, a pamiętam że zrobiła na mnie dobre wrażenie z pachnącej kartki w katalogu.


Maxima, jak już wspomniałam, bardzo spodobała mi się wąchana z pachnącej strony w katalogu. Postanowiłam ją przetestować, tym bardziej że w nutach króluje nektarynka, a taki soczysty, nektarynkowy zapach mógłby być idealny na lato. Jednak jest to zapach raczej kwiatowo-owocowy niż stricte owocowy :). To taki mix soku owocowego z jaśminem. Perfumy z gatunku nieinwazyjnych, niezbyt ciężkich, na wiosnę czy lato. Nie będą raczej nikogo drażnić ani szokować. Nie są zbyt charakterystyczne, to taki bezpieczny, zachowawczy zapach.

Attraction Desire to słodki i nieco cięższy zapach, który pasuje mi na jesień i zimę, albo po prostu jako perfumy na wieczór. Jest taki likierowy i faktycznie czuć wiśnię, ale raczej w pierwszych minutach po rozpyleniu. Z czasem zapach staje się bardziej jaśminowy. Moim zdaniem to zdecydowanie słodka kompozycja, dla mnie właśnie bardziej otulająca, jesienno-zimowa. Myślałam, że wiśnia będzie nutą przewodnią, a w rzeczywistości stanowi raczej pierwszy akord. Na pewno nie wybitne, ale całkiem przyjemne perfumy.


Wypróbowałam także pomadki z dosyć nowych serii Creme Legend i Matte Legend. Moim zdaniem są super w swojej cenie. Mam sporo pomadek z Avonu, bardzo lubię matowe, ale też klasyczne kremowe. Nowa linia Legend też nie zawodzi: seria Creme to przyjemna masełkowata, kremowa formuła, a Matte to niewysuszający ust mat. Dla mnie pomadki na piątkę, pewnie dokupię jeszcze inne odcienie. Creme Legend to pomadka w złotym opakowaniu - u mnie odcień Adore (neutralny nude). Matte Legend to srebrne opakowanie, odcień Worthy - ciepły, bardziej ceglasty kolor. Jeśli lubicie takie odcienie to polecam :).